[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wszy. Nie powinniśmy byli zasypiać...
- Nie czas rozpamiętywać przeszłość - powiedział
łagodnie Qui-Gon. - Liczy się tylko terazniejszość. Musimy
znalezć Obi-Wana. Co widziałeś?
- Niewiele - przyznał Si Treemba. - Zabrało go kilku
ludzi w mundurach Korporacji. Poszliśmy za nimi, ale zgu-
biliśmy ich gdzieś w strefie. - Zwiesił głowę.
Qui-Gon usiłował nie okazać rozczarowania. Si Treemba
i tak czuł się wystarczająco zle. Ale jak miał znalezć Obi-
Wana, dysponując tak skąpymi danymi?
Wtem zauważył, że RonTha jest bardzo zdenerwowany.
Meerianin pocił się i w ogóle robił wrażenie, jakby miał
ochotę zapaść się pod ziemię.
Qui-Gon poświęcił mu całą uwagę.
- A ty? Widziałeś coś, RonTha?
- Ja? Ależ nie wolno nam przebywać w Strefie po
zmroku - zaprotestował RonTha. - To wbrew przepisom.
- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie - zauważył uprze-
jmie Qui-Gon.
- Staram się przestrzegać zasad.
95
Uczeń Jedi - Jude Watson  02. Mroczny Przeciwnik
- l zawsze ci się to udaje? - spytał łagodnie Qui-Gon,
powstrzymując zniecierpliwienie. - Każdego można skusić,
skłonić, żeby złamał zasady.
- Owoce są takie dobre - wyszeptał RonTha. - To tylko
mała przekąska przed snem...
- Mów - polecił stanowczo Qui-Gon.
Meerianin przełknął nerwowo ślinę.
- Byłem właśnie w sadzie, kiedy ich zobaczyłem: kilku
mężczyzn dzwigających jakiś ciężar. Ktoś ich prowadził,
ktoś w czarnym płaszczu...
Qui-Gon skinął zachęcająco głową.
- Najpierw tylko się schowałem. Ale potem zauwa-
żyłem, że oni niosą Obi-Wana. Powierzono go mojej opie-
ce, byłem za niego odpowiedzialny! Wiec poszedłem za
nimi do nabrzeża.
Qui-Gon zmarszczył brwi.
- Odpłynęli na morze?
RonTha potwierdził ruchem głowy.
- Dwóch mężczyzn; wzięli ze sobą Obi-Wana.
 Dokąd popłynęli?" - próbował zgadnąć Qui-Gon.
Ocean był ogromny, pozbawiony wysp i raf.
- Nic nie mówili? - zapytał.
Nic istotnego - odparł RonTha. - Ale za to coś dziw-
nego. Jeden z nich powiedział do Obi-Wana, że zobaczy
96
Uczeń Jedi - Jude Watson  02. Mroczny Przeciwnik
się z nim za pięć lat, jeśli chłopiec przeżyje. Obi-Wan, ma
się rozumieć, nie odpowiedział. Nie odzyskał jeszcze
przytomności.
- Pięć lat? - powtórzył Qui-Gon.
- Kopalnie dalekomorskie! - wykrzyknął Si Treemba.
 No jasne" - pomyślał Qui-Gon. Gdzie można by go
lepiej ukryć niż na dalekomorskiej platformie górniczej?
- Znajdz mi jakąś łódz Korpusu - polecił Meerianinowi.
- Ale to wbrew prze... - RonTha urwał pod lodowatym
spojrzeniem Qui-Gona. - Tak jest - zgodził się. - Natych-
miast.
Qui-Gon wyciskał z silnika poduszkowca, ile się tylko
dało. Pojazd mknął przez szary ocean, unosząc się ledwo
kilka cali nad falami. Meerianinowi udało się podać mu
dokładne położenie platformy i wprowadzić współrzędne
do komputera pokładowego łodzi. Poza tym RonTha zape-
wnił go, że platformy nie da się przegapić - jest za duża.
Z początku wyglądała jak nieznacznie ciemniejsza
smuga na szarym widnokręgu. W miarę jak Qui-Gon zbli-
żał się do celu, wyłaniały się z szarości sylwetki szybów
i budynków - nieduże miasto na środku morza.
97
Uczeń Jedi - Jude Watson  02. Mroczny Przeciwnik
Jedi zogniskował elektrolornetkę na platformę. Patrzył
uważnie, szukając Obi-Wana. Wtem zauważył jakieś po-
ruszenie w pobliżu krawędzi. Grupa mężczyzn pchała
coś...
Qui-Gon dostroił przyrząd i kurczowo zacisnął na nim
palce. To był Obi-Wan! Strażnicy szturchali go tępymi koń-
cami elektroostrzy, popychając na platformę. Chcieli go
zepchnąć!
Jinn dodał gazu, ale silnik pracował już na pełnych ob-
rotach. Zrozpaczony, zrozumiał, że jest za daleko. Mógł
mieć jedynie nadzieję, że Obi-Wan przeżyje upadek i że
uda mu się wyłowić go z wody.
Pędził przed siebie; był coraz bliżej. Chłopiec znajdo-
wał się już na samej krawędzi. Qui-Gonowi serce ścisnęło
się z bólu. Nie mógł stracić go w taki sposób! Nigdy by so-
bie tego nie wybaczył.
W tej samej chwili jego uwagę zwrócił jakiś ruch na
jednym z niższych poziomów platformy. Ktoś sporządził z
brezentu coś w rodzaju sieci i teraz rozpinał ją na pod-
trzymujących całą konstrukcję przyporach. Pokazały się
dwie długie, giętkie ręce i ustawiły sieć w powietrzu, mię-
dzy skrajem platformy a morzem.
Obi-Wan runął w dół. Qui-Gon obserwował jego upa-
dek przez lornetkę. Chłopiec miał zacięty, opanowany wy-
98
Uczeń Jedi - Jude Watson  02. Mroczny Przeciwnik
raz twarzy; nie było w niej przerażenia. Był zdecydowany
walczyć do końca, ale i gotów na przyjęcie śmierci.
Jak Jedi.
Wtedy Obi-Wan dostrzegł w dole sieć. Qui-Gon wy-
czuł rozchodzące się w Mocy fale, których zródłem był
chłopiec? Skoncentrował się na wzmocnieniu ich, na tym,
żeby Obi-Wan trafił w sieć.
Wyglądało to tak, jakby Kenobi chwycił się powietrza i w
locie skręcił w lewo. Wylądował w samym środku sieci.
Sekundę pózniej te same długie ręce wyciągnęły się po
niego i przeniosły w bezpieczne miejsce.
Qui-Gon był już bardzo blisko platformy. Słyszał
wściekłe okrzyki strażników, którzy zauważyli, co się stało, i
popędzili do windy, żeby zjechać na odpowiedni poziom.
Wyhamował; łódz zakołysała się na fali. Przerzucił
linę przez przyporę i mocno przywiązał. Drugą linę zarzucił
na podest, na którym zniknął Obi-Wan, sprawdził, czy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl