[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pozwoli, żeby poderżnięto jej gardło albo strzaskano czaszkę. Była na to za silna, za sprytna.
Gwinvere nie potrzebuje go, więc on nie może jej zawieść. Ona oferuje zimne
bezpieczeństwo przybudówki w czasie deszczu, a nie złudną wygodę kamiennego zamku, który
runie ci się na głowę i całkowicie cię zniszczy. Podaje mu strzęp papieru.
Gwinvere lubi dzieci. Dziwne zestawienie. Strzępy ludzkości.
To właśnie dostaję. Na to zasługuję. Strzępki.
Nie patrzy na papier. Nie odrywa wzroku od jej oczu - oczu, w których się odbija. Nie
obchodzi go, czyje nazwisko widnieje na papierze. Nie obchodzi go, co ten człowiek zrobił.
- Biorę to - mówi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl