[ Pobierz całość w formacie PDF ]
samo, jak stwierdzić, że nikogo nie obchodzi jego istnienie, że jego życie nie ma sensu, a jego
obecność na świecie zostawiła po sobie taki sam ślad jak kółeczko z dymu. Czyżby
nadchodził już jego kres? Czy to wszystko, co już zrobił ze swoim życiem? Czy już nic nie
pozostało? Co za marnotrawstwo.
- Powtarzam ci, że ten typ mięsaka jest guzem najniżej histologicznie zróżnicowanym
ze wszystkich złośliwych. Powstaje z grzebienia nerwowego i ma charakter neuroektodermy,
podobnie jak neuroepitelioma obwodowy, tyle że ma zróżnicowaną zdolność dojrzewania, co
warunkuje pewien stopień heterogenności fenotypu. To sprawia, że ma bardzo bogatą klinikę,
choć zawsze bardzo złośliwą.
- Boisz siÄ™.
- Co?
- Boisz się, dlatego mi to wszystko mówisz.
- Pewnie, że się boję, w końcu zostałem brutalnie porwany, mam związane nogi i ręce,
oskarża się mnie o coś absurdalnego...
- Nie, nie, boisz się, bo wiesz, że jesteś winny, i przeraża cię to, że mogą wyjść na jaw
różne fakty. Dlatego chowasz się za tymi wszystkimi niezrozumiałymi i kretyńskimi
medycznymi słówkami.
- Za niczym się nie chowam. Podaję ci powody, dla których guz twojej żony z
założenia był śmiertelny. Nie rozumiesz, co mówię, ponieważ to ja się zajmuję tym
zawodowo, a nie ty. Powinieneś mnie słuchać, bo to ja się znam na chorobach, ty nie.
- Jasne. Dlatego właśnie powiedziałeś, że Rita ma kolkę nerkową, i odesłałeś ją do
domu.
- Na miłość boską, już ci tłumaczyłem, że to nie jest choroba typowa dla kobiety w jej
wieku! Jeśli neoplazja mezenchymalna czwartego stopnia...
- Koniec tego.
- Co?
- Ani jednej mezenchymy więcej. Ani słowa więcej z tych twoich medycznych
dyrdymałów.
- Ale kiedy...
- Ja mówię poważnie. Nie zadzieraj ze mną.
- Dobrze, już dobrze, ja tylko... Dobra.
- Ona nigdy nie chciała nikomu zawracać głowy. Dlatego wytrzymała, biedulka.
Dlatego nie wróciła pędem do szpitala. Chociaż tak strasznie ją bolało.
- Naprawdę, to było bardzo trudne do wykrycia.
- Była taka cierpliwa.
- To było nie do wykrycia, a poza tym na jedno by wyszło.
- Nawet jej nie zbadałeś.
- Zbadałem i wyglądało to na kolkę nerkową.
- Ale nawet jej nie pamiętasz, do cholery! Skąd wiesz, że ją zbadałeś? Nie spojrzałeś
jej nawet w oczy. Nawet na nią nie spojrzałeś! Nie kłam! Kiedy kłamiesz, mam ochotę cię
zatłuc.
- Tylko tak mówię. Nie zatłukę cię. Nic ci nie zrobię.
- Ale czasem mam ochotę cię zatłuc. Nie wiesz, co takiego zrobiłeś. Nie wiesz, jakie
to były tortury. Nie wiesz, jaką kobietą była Rita. To była osoba najbardziej... A to wszystko
przez ciebie. Przez to, że nie wykonujesz dobrze swojej pracy.
- Bardzo mi przykro, naprawdę, szkoda mi twojej żony, z pewnością była wspaniała,
ale to nie moja wina. Może i nie przyjąłem jej zbyt miło, nie wiem, nie pamiętam, czasem na
dyżurze mamy taki młyn, nie ma kiedy się przespać, czasem jest się w złym humorze, ale z
danych, które mi podałeś, przysięgam, że nawet gdybyśmy wykryli ten guz, na jedno by
wyszło. I nie pomyliłem się, to był rak nietypowy, nieoczekiwany. Każdy lekarz by to
przegapił.
- Ale ty nawet jej nie pamiętasz. To jest w tym najsmutniejsze. A teraz nawet nie
wiem, jak ci wytłumaczyć, jaka ona była. Nie mogę znalezć słów. Nie wiem, jak to zrobić.
Chcę, żebyś się zawstydził, chcę, żebyś żałował.
- Spójrz na to inaczej, mieliście dwa miesiące gratis... dwa miesiące bez lęku przed
chorobÄ….
- Chcę, żebyś nigdy nie mógł jej zapomnieć. Chcę, żeby jej wspomnienie wywoływało
u ciebie poczucie winy do końca życia.
- Tak, to na pewno, wydaje mi się, że sobie ją przypomnę, oczywiście...
- %7łebyś miał poczucie winy.
- Ale ja nie jestem winny! Jak mam ci to wytłumaczyć? To chore, jesteś szurnięty,
skończysz w więzieniu za to, co wyprawiasz.
- Wszystko mi jedno, co będzie dalej. Kompletnie wszystko jedno. Więc będziemy
rozmawiać o mojej Ricie, doktorze Mezenchycośtam... Aż za nią zatęsknisz. Jak ja.
Matías podjechaÅ‚ do Oasis, bo potrzebowaÅ‚ skombinować jakieÅ› jedzenie, a poza tym
chciał utrzymać swoje dawne zwyczaje, które pozwolą mu zachować pozory. Zamierzał
zostać tam tylko chwileczkę i natychmiast wrócić na działkę. Chociaż był pewien, że Ortiz
został solidnie zalepiony i unieszkodliwiony, to nie czuł się spokojnie, wiedząc, że zostawił
go tam samego. Ale w barze natknął się na Aebską, która była w stanie niezwykłego dla niej
pobudzenia. Jak tylko ujrzała Matiasa, rzuciła się ku niemu, jakby od dłuższego czasu go
wyczekiwała, chociaż było zaledwie około dziesiątej. Nawet chwyciła go za ramię, coś
niezwykłego, bo Aebska była raczej oziębła w obejściu i unikała kontaktu fizycznego.
- Muszę z tobą porozmawiać - wyszeptała, a jej słabe palce zaciskały się na ciele
Matiasa. - Muszę coś ci opowiedzieć. Jeśli tego nie opowiem, to wiem, że mi to zaszkodzi.
Taksówkarz zgodził się, cokolwiek zaniepokojony, i pozwolił się zawlec na ich stałe
miejsca, przy krótszym odcinku baru. A tam, ściszonym głosem i obiektywnym, chłodnym
tonem, wyzutym z całego dramatyzmu, Aebska opowiedziała mu o napadzie, którego
doświadczyła poprzedniego ranka, przechodząc przez kładkę w drodze do domu.
- Boja mieszkam po drugiej stronie szosy, wiesz, Matías?
Matías nie wiedziaÅ‚ i byÅ‚ pod wrażeniem ciężaru tej opowieÅ›ci. I byÅ‚ też poruszony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]