[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spojrzenie.
Przestań owijać w bawełnę i powiedz wreszcie, co ci leży na sercu.
Dobrze wiem, że nie przyszłaś tu gawędzić o moim zdrowiu.
Chciała zaprzeczyć, ale wiedziała, że Leo się na to nie nabierze.
Czasem wydawało się jej, że on zna ją lepiej niż ona sama.
Chodzi o Gabe'a przyznała niechętnie.
Jeśli miga się od roboty, to powiedz tylko słowo, a pójdę na
posterunek i przetrzepię mu siedzenie.
Z chichotem ścisnęła spoczywającą na podłokietniku dłoń Leo.
52
RS
Nie wątpię, byś to zrobił.
No ba.
Poważniejąc, cofnęła rękę i położyła ją na kolanach.
Nie chodzi o jego pracę. Pod tym względem nie mam mu nic do
zarzucenia.
Więc w czym problem?
Nie wiedziała, jak wyrazić swoje zmartwienia. Wstała i zaczęła krążyć
po pokoju.
Komisarz Prater kazał nam iść na bal dobroczynny w sobotę do
Country Clubu. Sądzi, że dowiemy się tam czegoś w sprawie Zaginionego
Fortune'a.
Darmowe żarcie i alkohol? Na co tu się skarżyć?
Gabe ciągle nazywa to randką.
Ach. Ze zrozumieniem kiwnął głową. A więc o to chodzi?
Co to ma niby znaczyć?
Ty jesteś kobietą, a on mężczyzną. Rozłożył ręce. Prędzej czy
pózniej chemia musiała zacząć działać.
Zciągnęła usta.
Pracuję z tobą od dziewięciu lat i nigdy przez myśl mi nie przeszło,
że mogłabym z tobą uprawiać seks.
Za to rozmyślasz o seksie z Gabe'em.
Zesztywniała, zdając sobie sprawę, do czego się przed chwilą
przyznała. Zastanawiała się, czy nie oświadczyć Leo, że zawał najwyrazniej
uszkodził mu słuch, bo niczego takiego nie powiedziała. Zamiast tego
opadła na stołek i zatopiła twarz w dłoniach.
Nie wiem, co mam o tym myśleć wyznała żałośnie. Najpierw
mam ochotę wydrapać mu oczy, a chwilę pózniej rozbieram go w myślach.
53
RS
Ktoś tu się chyba zakochał.
Gwałtownie podniosła głowę i spiorunowała go wzrokiem.
Nie jestem w nim zakochana.
A więc to zwykła chuć. Spojrzała na niego z rozbawieniem.
Leo, mam trzydzieści sześć lat. Chuć jest zarezerwowana dla
nastolatków i dwudziestoparolatków.
Do licha, ja ciągle mam frajdę, kiedy mogę poganiać się z Myrną po
sypialni, chociaż mam sześćdziesiąt dwa lata.
Skrzywiła się, unosząc dłoń.
Proszę cię, oszczędz mi obrazowych opisów.
Myślisz, że seks jest tylko dla dzieciaków? To się robi coraz lepsze,
im człowiek starszy!
Leo! krzyknęła. Wzniósł ręce.
No dobrze, już nic nie powiem. Spojrzał spod uniesionej brwi.
Ale muszę cię ostrzec. Rury rdzewieją, jeśli się ich nie używa.
Zerwała się na równe nogi. Jej policzki płonęły.
Dość powiedziała i ruszyła do drzwi. Idę stąd.
Zmiejąc się, zawołał za nią:
Następnym razem przyprowadz ze sobą Gabe'a. Chcę posłuchać o
szczegółach waszej randki.
Andi złościła się za każdym razem, gdy przypomniała sobie, jak Leo
nazwał randką powierzone jej i Gabe'owi zadanie. W sobotę sama jednak
czuła się tak, jakby przygotowywała się do randki.
Prysznic, układanie włosów, makijaż: to wszystko pochłonęło jej
ponad dwie godziny. Przez kolejną godzinę w ciężkich bólach głowiła się
nad wyborem stroju. Ostatecznie zdecydowała się na małą czarną, na prostą
sukienkę, która przylegała do ciała i sięgała do połowy łydki. Pod szyją
54
RS
materiał opadał z przodu w luznych fałdach, odsłaniając dekolt i ukazując
nieco piersi.
Krytycznie przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze, podciągnęła
sukienkę na biuście. Odwróciła się, by spojrzeć na plecy: śmiałe wycięcie z
tyłu sięgało kilka centymetrów poniżej talii i odsłaniało sporo nagiej skóry.
Nie włożyłam tej sukienki po to, by zrobić wrażenie na
Thunderhawku powtórzyła po raz tysięczny.
Niestety, jej sumienie jakoś nie chciało w to uwierzyć.
W poczuciu porażki opuściła ramiona i znów zwróciła się twarzą do
lustra. No dobrze, może wybrała tę sukienkę ze względu na niego. Ale to
jego wina, że w ogóle o nim myślała! To on usiłował nadać nowy, intymny
wymiar ich wzajemnym relacjom, które były czysto zawodowe i takie
powinny pozostać.
Nachmurzona, zerknęła w stronę szafy, mając w pamięci widok
Gabe'a, który stał tam wcześniej z jej czarnym gorsetem dyndającym na
czubku palca. Powiedział, że jeśli go włoży, to pozwoli jej spać w jego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]