[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dokładać zmartwień.
Poruszyło ją to.
Szkoda szepnęła. Ostatnio zachowywałam się bardzo egoistycznie, myślałam tylko
o sobie. Niezadowolona zwróciła się do Blaira. Dlaczego ty mi nie powiedziałeś?
Tym razem czuł się niewinny, Wiedział, co zadecydował kardiolog, ale to nie była jego
sprawa.
Ojciec chciał sam cię o tym poinformować odparł niewzruszonym tonem.
Pielęgniarki natychmiast zabrały zmęczoną Imogen na oddział. Blair nawet nie próbował
z nią zostać. Rodzice również się wycofali.
Została wreszcie sama. Joy Gabriela Rossiter spała sobie spokojnie w małym grobie na
szpitalnym cmentarzu, wśród innych dzieci, które nigdy nie ujrzą światła dnia. Teraz Imogen
może zacząć myśleć, co robić dalej.
Kiedyś musi wreszcie opuścić szpital i wrócić do domu. Czeka tam na nią widok prawie
gotowego pokoju dziecinnego. Bardzo by nie chciała, żeby ktoś widział, jak wchodzi i
spogląda na ściany do połowy oklejone tapetą w misie i koszyczki. Prócz tego jest praca.
Kolega doktora Travisa podobno doskonale sobie radzi na zastępstwie. Czy naprawdę ma po
co tam wracać? A przede wszystkim czy w ogóle tego chce?
Jakie to ma znaczenie? Czy cokolwiek ma znaczenie?
Nareszcie dała upust łzom. Popłynęły rzęsiście po jej policzkach i obficie zmoczyły
nocną koszulę.
Przez resztę dnia Blair starał się nie myśleć o pogrzebie, którego był świadkiem. Już
nigdy w życiu nie chciał widzieć czegoś tak rozpaczliwie smutnego. Wiedział również, że nie
pozwoli, by Imogen po powrocie musiała zobaczyć tapetę we wzorki na ścianach pokoju, w
którym miało spać jej dziecko. Nie namyślał się długo. Nadal miał przy sobie jej klucze.
Wracając z pracy, zajrzał do jej mieszkania.
Nie zabrało mu to wiele czasu. Zerwał tapety, starannie umył ściany, przywracając
pomieszczeniu poprzedni wygląd. Zdążył jeszcze zajrzeć do siebie przed odwiedzinami w
szpitalu. Na widok zaczerwienionych oczu Imogen poczuł ulgę.
Jednak płakała! To dobrze. Nie ma nic gorszego, jak tłumić ból i łzy.
Uśmiechnęła się na jego widok i serce mocno mu zabiło. Ten uśmiech w niczym nie
przypominał jej dawnego uśmiechu, ale to już było coś.
Jak się miewasz? zapytał.
Normalnie odparła i zrozumiał, że ucieszył się przedwcześnie. Zwiat dokoła jest
czarny i pusty.
Dowiedziałem się, że jutro masz mieć ostatnie badania ciągnął niezrażony.
Niedługo mają cię wypisać do domu. Jak już będziesz wiedziała kiedy, powiedz, przyjadę po
ciebie.
Dobrze zgodziła się bez entuzjazmu.
A może zamieszkałabyś u mnie przez kilka pierwszych tygodni? zaproponował.
Pragnął tego jak niczego w świecie. Słaby uśmiech powrócił na jej usta.
Pomyślę o tym obiecała.
Jeszcze kilka tygodni temu skakałaby z radości na samą myśl o tym. A teraz...
Po jego wyjściu leżała nieruchomo, wsparta na poduszkach. Wszystko się zmieniło. Teraz
była wolna, nie spodziewała się dziecka. Wszystko byłoby takie proste, gdyby mu mogła
powiedzieć, że stale go kocha, ale nie mogła tego zrobić. Byłoby tak, jakby kupiła sobie
szczęście za cenę śmierci Joy.
Nic mu nie mówiła, że zna już datę swojego wypisu ze szpitala. Ojciec i Celia wiedzieli o
jej planach i w gruncie rzeczy aprobowali je. Nie byli tylko zachwyceni tym, co robi z
Blairem. Dawniej ojciec na pewno by ją skrytykował i otwarcie powiedział, co o tym myśli,
ale po wydarzeniach ostatnich dni Brian bardzo się zmienił i spuścił z tonu. Tylko lekko się
skrzywił i dał jej spokój.
Tak to wyglądało. Jej córeczka spoczywa na cmentarzu. Stosunki z ojcem układają się
całkiem niezle. A Blair? Pewnie próbowałby jej przeszkodzić, ale nie da mu szans.
ROZDZIAA DZIESITY
Kiedy następnego wieczoru zjawił się w szpitalu, jak wryty zatrzymał się w progu
pokoju, gdzie tak niedawno leżała Imogen. Nowa pacjentka spojrzała na niego ze
zdziwieniem i na krótką chwilę ogarnął go paniczny strach. Szybko jednak minął. Gdyby coś
się stało, zawiadomiliby go. Było tylko jedno wyjaśnienie; Imogen wypisano ze szpitala.
Przeprosił chorą i poszedł do pokoju pielęgniarek.
Tak, doktor Rossiter została wypisana poinformowano go. Przykro mi, że pan nic
nie wiedział, ale doktor Rossiter tak sobie właśnie życzyła.
Zachował stoicki spokój.
Rozumiem. Czy wie pani, dokąd się udała? zapytał.
Dokładnie nie wiem odparła pielęgniarka. Dziś rano przyjechała po nią prywatna
karetka. Rehabilitację ma przechodzić gdzie indziej.
Dziękuję, siostro.
Już miał odejść, kiedy go zatrzymała.
Bardzo mi przykro, panie doktorze, że to tak wyszło. Bardzo się pan o nią troszczył...
Ale chyba miała jakieś powody, żeby tak postąpić.
Skłonił się.
Niewątpliwie.
Odchodząc, miał nieprzyjemne wrażenie, że w szpitalu pewnie uważają go za drania,
który niezle narozrabiał i dlatego Imogen nie chce go więcej widzieć.
Czuł się jak zbity pies. Nie pożegnała się nawet, nie pisnęła słowa. Po prostu zniknęła.
Zraniła go raz jeszcze, aleją rozumiał. Imogen cierpi i musi przejść przez to w samotności.
Ciekawe, co wiedzą Rossiterowie? W drodze ze szpitala zadzwonił do nich. Telefon odebrała
Celia.
Tak, wiedzieliśmy, co planuje. I ani ja, ani Brian nie aprobujemy tego, co ci zrobiła.
Powiedzieliśmy jej to bez ogródek, ale była w takim stanie, że nie mogliśmy jej odmówić. Po
stracie dziecka wpadła w tak głęboką depresję, że nie chcieliśmy pogarszać jej stanu,
sprzeciwiając się jej. Musieliśmy przyrzec, że dochowamy sekretu.
Nie chcę was zmuszać do zdradzania tajemnic odparł Blair zgnębionym głosem
muszę szanować jej życzenia. Bardzo ją kochałem i w dalszym ciągu kocham, ale zdaję sobie
sprawę z błędów, jakie popełniłem. Kiedy się dowiedziałem, że jest w ciąży, wycofałem się,
bo sądziłem, że tak będzie najlepiej. Czekałem, aż się urodzi dziecko i dopiero wtedy
zamierzałem jej wyznać swoje uczucia. Przeliczyłem się i teraz jest już za pózno. Imogen nie
potrzebuje mojej litości, a ponieważ sądzi, że kieruje mną jedynie współczucie, odrzuca moją
pomoc. Wiele kobiet po porodzie wpada w depresję, nawet kiedy wszystko jest dobrze i rodzą
zdrowe dziecko, co dopiero kobieta w takiej sytuacji... Wszystko rozumiem, ale jednego nie
mogę pojąć: jak ona mogła zniknąć bez pożegnania...
Pokój był piękny. Okna wychodziły na wspaniały ogród, dalej rozciągała się plaża i
morze. Na tej właśnie plaży siedziała kiedyś z Blairem. Kiedyś... sto lat temu.
Kiedy przeglądała prospekty luksusowych sanatoriów, jej wzrok zatrzymał się właśnie na
tym obiekcie i ojciec natychmiast oświadczył, że pokrywa wszystkie koszty.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]