[ Pobierz całość w formacie PDF ]

te jest szlachetny. Jej oczy wypełniły się łzami.
Popatrzył na nią przerażonym wzrokiem.
Ale ojciec nie czuł się usatysfakcjonowany.
- Nigdy nie pojmiesz, jak bardzo ciÄ™ kocham. Od pierwsze­
- Jesteś bardzo uprzejmy. Jednak ucieczka sprzed ołtarza
go wejrzenia. UdawaÅ‚em przyjazÅ„, bo już na wstÄ™pie mnie od­
jest haniebnym, tchórzliwym czynem.
rzuciÅ‚aÅ›. MyÅ›laÅ‚em o tobie w dzieÅ„ i w nocy. Omal nie oszala­
- Ja sam dopuściłem się takiego czynu - odparł pobladły
łem, kiedy wyjeżdżałem z Nowego Jorku. Byłem zazdrosny
Lorenzo. - Rok temu uciekłem z własnego ślubu w tej katedrze.
o Erika. Jestem Sycylijczykiem i myślę w staroświecki sposób,
Poppa zbladł.
ale zrobiłbym wszystko, żeby cię uszczęśliwić.
- To całkiem co innego - dodał spiesznie.
Patrzyła na niego wstrząśnięta. Mówił prawdę.
- Nie - upierał się Lorenzo. - Wybaczono mi. Jestem więc
- Kocham cię, ale teraz myślę, że byłoby lepiej, gdybyśmy
ostatnią osobą, która potępiłaby Elenę i nikomu na to nie po
się w ogóle nie spotkali.
zwolę. Miała powody. Wina jest po mojej stronie
Tymczasem pod ResidenzÄ™ podjeżdżaÅ‚y samochody. Trza­
Ciszę, która nagle zapadła, przerwał Giorgio.
skały drzwi, dudniły kroki, aż wreszcie cały tłum wdarł się przez
- GÅ‚upia! - ryknÄ…Å‚ na Helen. - Zaprzepa
drzwi balkonowe.
całej rodziny.
- Disgraciatu! Disgraciatul - Helen nigdy nie dowiedziała
- Milcz! - krzyknÄ…Å‚ Lorenzo.
ZD%7Å‚Y DO PALERMO 125
124 LUCY GORDON
- Owszem - rzekÅ‚ stanowczo. - Potrzebujesz mocnej czar­
Giorgio zlekceważył ostrzeżenie.
nej kawy i czegoÅ› do zjedzenia.
- Myślisz tylko o sobie - krzyczał. - Przez twoje fanaberie
Zdziwiły ją nieznane nuty w tonie jego głosu. Lorenzo już
ucierpi rodzina. Wstydz siÄ™!
nie był czarującym lekkoduchem, lecz stanowczym i silnym
- Dosyć tego!
mężczyzną
Znowu zapadła cis/a. Wszyscy spojrzeli na surową twarz
Lorenza.
- Zabraniam ci się odzywać - wycedził. - Nie masz nic d
powiedzenia Elenie Angolini. Nie obraziła cię, a ja nie pozwolę
jej obrażać.
- Nie pozwolisz? - syknÄ…Å‚ Giorgio.
- Nie - powtórzył chłodno Lorenzo.
Giorgio zmierzył go wyzywającym spojrzeniem. Renato
i Bernardo poderwali się, ale Lorenzo powstrzymał ich jednym
gestem. Cofnęli się.
- Wynocha z Sycylii - powiedział Lorenzo.
- Jakim prawem...
- Natychmiast. Popołudniowym lotem. Samochód odwiezie
ciÄ™ na lotnisko. Bierz paszport i w drogÄ™, bo w przeciwnym
razie...
Nikt nie widziaÅ‚ przedtem takiego Lorenza Giorgio wyco­
fywał się tyłem. Zebrani rozstąpili się przed nim. Odwrócił się
i wybiegł. Jego żona podążyła za nim. Reszta ludzi też opuściła
pokój.
Zostali tylko Martelli. Lorenzo zwrócił się do rodziny:
- Chciałbym porozmawiać z Eleną na osobności.
Usłuchali natychmiast. Nikt nie śmiał mu się sprzeciwu
Jedynie Baptista zawahała się, podeszła do Helen i pocało
wała ją w policzek. Spojrzała na syna, który uśmiechnął sie
do niej.
- Dziękuję, mamma - rzekł ledwo dosłyszalnie. - Zostam
nas teraz. Każ nam przysłać kawę i kanapki.
- Niczego nie potrzebuję - odezwała się Helen.
ZD%7Å‚Y DO PALERMO 127
Mówiłem tyle rzeczy, Helen! - Głos mu zadrżał. Odwrócił się,
by ukryć twarz.
CierpiaÅ‚ strasznie, ale nie mogÅ‚a go pocieszać, przecież od­
cięła się od niego na zawsze.
Rozległo się pukanie do drzwi. Służąca przyniosła kawę.
Helen wyszła na taras, skąd widać było podjazd, na którym stało
leszcze kilka samochodów. Zobaczyła Giorgia z żoną.
Lorenzo stanął obok niej. Giorgio poczuł na sobie ich wzrok
ROZDZIAA DZIESITY
i obejrzał się. Paskudny uśmiech wykrzywił mu twarz. Podniósł
obie ręce, przycisnął je do skroni i wysunął wskazujące palce.
Gdy Fede wyprowadził Baptistę z pokoju, Lorenzo wziął
Rogi. Potem wskoczył do samochodu.
Helen za ramiona i posadził delikatnie na łóżku.
- Co on chciał przez to...? - zaczęła Helen.
- Helen, chcę, żebyś mnie uważnie wysłuchała - powiedział
- To głupek - mruknął lekceważąco Lorenzo. - Zapomnij
tym nowym tonem. Tonem dojrzałego mężczyzny. - Jakoś
o nim.
musimy to uładzić.
Zaprowadził ją z powrotem do sypialni.
- My? Ja muszÄ™ sama...
- Może się przebierzesz? - zaproponował.
- Nie. Musimy stworzyć wspólny front.
Znalazła jakieś dżinsy i sweter. Poszła z nimi do łazienki,
Jej śmiech graniczył z histerią.
Gdy wy,szła, Lorenzo nalał jej kawy i podsunął kanapki. Przy-
- A co zrobiłeś poprzednim razem? Przepraszam, nie powin-
pomniała sobie, że mamma leczyła wszystkie problemy jecl/c
nam o to pytać.
niem. Teraz robił to Lorenzo.
- Powinnaś. Zniknąłem na parę dni. Ty wykazałaś się wiek
Wzięła kanapkę i popiła czarną, mocno osłodzoną kawą.
szÄ… odwagÄ….
- A ty? - spytała.
- Jestem bohaterką? - spytała gorzko.
- Na razie dziękuję.
- Owszem. Pomimo nacisku obu rodzin, pomimo iż chcia-
Upiję się potem, pomyślał.
łem cię za wszelką cenę poślubić, znalazłaś w sobie dość odwa-
Dopiero teraz zaczęła się zastanawiać, co się dzieje na dole.
gi, by wytrwać w swym postanowieniu. To godne podziwu,
- O, mój Boże - powiedziała, siadając na łóżku.
choć - dodał z autoironią - nie mogę powiedzieć, że jestem
- Co takiego? - Przysiadł obok niej.
z tego powodu szczęśliwy.
- Ci wszyscy ludzie, jedzenie, tort weselny...
- I jeszcze mnie bronisz?
- Nie przejmuj się. Mamy wprawę. Już raz to przerabiali-
- A co mam robić? Uskarżać się? Ja?
śmy, przecież wiesz.
- Jesteś mężczyzną. Sam mi mówiłeś, że na Sycylii kobieta
- Jak możesz się śmiać?
nie może zrobić czegoś takiego.
- To lepsze niż płacz. - Ale wymuszony uśmiech zniknął
- To dawne dzieje. Poza tym powiedziałem to w żartach
128
LUCY GORDON ZD%7Å‚Y DO PALERMO 129
z jego twarzy. PozostaÅ‚o oblicze czÅ‚owieka zranionego, bliskie­
- Aleja wiem. Posłuchaj przyjacielskiej rady. - Wziął ją za
go załamania.
ręce, a wraz z ciepłem dotyku jego dłoni wróciły jej siły.
- Co, twoim zdaniem, powinienem zrobić. Helen? Mam, jak
- ZawiozÄ™ ciÄ™ teraz do Palermo, do hotelu. Wyjdziemy nie
Sycylijczyk z twojej wyobrazni, z nożem w ręku mścić się na
zauważeni bocznym wyjściem. Wez tylko niezbędne rzeczy,
tobie i twojej rodzinie do trzeciego pokolenia wÅ‚Ä…cznie? - za­
resztę przyślę jutro. Wszystko załatwię. I nie martw się, będzie
żartował gorzko z jej uprzedzeń, - Wiesz co? - ciągnął dalej.
dobrze.
- Może masz rację. Ale to nie w moim stylu.
Z ciężkim sercem patrzyła, jak cierpi.
Gabinet Helen w Palermo był przestronny, zastawiony anty-
- Więc co zrobimy? - spytał. kami. Tylko w niewielkim stopniu ustępował gabinetowi Axela
- Im prędzej opuszczę Sycylię, tym lepiej. Rodericka.
- To nie jest dobry pomysł. Renowacja postępowała szybko i niebawem można było
się spodziewać uroczystego otwarcia. Helen pracowała po
- Nic mogę tu zostać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl