[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sklejała go w panice, ale rozbił się na tak drobne kawałki, że przez łzy
trudno było je zobaczyć. Gdy w końcu im się przyjrzała, zorientowała się że
wazon miał kształt serca. Tym szybciej chciała go skleić. W każdej chwili
spodziewała się kogoś z kwiatami. Gdy w końcu udało się jej poskładać to
serce, zadzwonił dzwonek do drzwi. W progu stał Jackson z pękiem róż.
RS
57
Nie mogła ich przyjąć, ponieważ wazon jeszcze nie wysechł. Marzyła o
tych różach, ale nie miała gdzie ich włożyć. Co robić? Co robić?
Obudził ją łomot własnego serca.
- To tylko sen - szepnęła. Leżała, oddychając głęboko. Zerknęła na budzik.
Za minutę trzeba wstawać. - Koniec spania - orzekła i powlokła się do
łazienki. - Wyglądasz jak zmora. Umaluj się.
Gdy przyjechała do szpitala, od razu poszła na oddział. Podczas obchodu
stale spoglądała na drzwi, spodziewając się zobaczyć w nich Jacksona. Nie
zjawił się.
Po obchodzie, a przed zaplanowanymi zabiegami, poszła do gabinetu
uzupełnić różne notatki.
Wkrótce ponownie naszły ją myśli na jego temat. Tym razem zamiast je
od siebie odpędzać, poddała się. Nie miała siły dłużej tłumić emocji.
Zastanawiała się też nad wymową snu. To prawda, że Greg i Walter złamali
jej serce. Lecz za każdym razem w końcu udało się jej wyjść z tego
zwycięsko.
Przerażało ją, że to, co czuła do Jacksona, było stokroć silniejsze niż jej
uczucia wobec tamtych dwóch. Czuła, że Jackson może ją zranić jeszcze
bardziej. Jak by to wyglądało, gdyby pracował tu na stałe?
- Skończyłaś już? - zapytał Todd, wchodząc do gabinetu.
- Jeszcze nie. - Spojrzała na otwartą teczkę. Przyjrzał się jej uważnie.
- Wyglądasz aa zafrasowaną.
Pochyliła się nad papierami, by nie zauważył jej zmieszania.
- Mamy za sobą dwa wyczerpujące dni.
- Dzisiaj będzie spokojniej. - Przeglądał rozkład dnia. - Rano operacje, po
południu praca naukowa. I znowu kolacja.
- Nie wiem, czy się dowlokę - jęknęła. Roześmiał się.
- Miło było cię oglądać w tych przerazliwie wysokich szpilkach.
- Dzisiaj włożę spodnie i buty na niższym obcasie.
- Wykluczone!
- Dlaczego?
- Sprawisz wszystkim ogromny zawód.
- O czym ty mówisz? - Czy wszyscy widzieli, jak patrzą na siebie z
Jacksonem?
- Pierwszy raz mieliśmy okazję oglądać cię w takich eleganckich strojach.
Normalnie widzimy cię w spodniach. Przedwczoraj w tej czarnej sukni
wyglądałaś szałowo.
RS
58
Odetchnęła z ulgą. Chodzi mu o ubiór.
Zadzwonił telefon. W pierwszej chwili miała nadzieję, że to Jackson. W
drugiej, że to nie on. Kiedy wreszcie nad tym zapanuje? Todd pierwszy
dopadł słuchawki, ale natychmiast ją jej przekazał.
- Oddział nagłych wypadków - zaanonsował. Dlaczego ogarnęło ją
rozczarowanie?
- Susie, od piętnastu minut bezskutecznie dzwonię na twój pager -
wyrzucała jej pielęgniarka z izby przyjęć.
- Naprawdę? Przepraszam, bateria się wyczerpała.
- Chciałam cię tylko zawiadomić, że mamy pacjentkę ze zmiażdżoną
dłonią.
To ją zainteresowało, ponieważ dotyczyło mikrochirurgii, podstawowego
przedmiotu jej badań.
- Mogę przyjść i ją obejrzeć?
- Po to dzwonię. Doktor Petunia się nią zajął, ale poprosił, żebym cię
zawiadomiła.
- Słusznie. Już tam idę.
Odszukała doktora Petunię.
- Pacjentka, Hilda Kazinski, lat czterdzieści siedem, pracuje w fabryce.
Wsadziła rękę w pas transmisyjny.
- Masz już zdjęcia?
- Jest teraz na radiologii. Na moje oko ma zmiażdżone paliczki oraz
śródręcze. Najlepiej będzie, jeśli ty ją przejmiesz.
- Dzięki. - Podała dłoń koledze i ruszyła na radiologię, gdzie odszukała
pacjentkę. Poinformowała ją o zmianie lekarza prowadzącego.
- Dlaczego? - zapytała trochę niewyraznie Hilda Kazinski, nieco już
oszołomiona środkiem przeciwbólowym.
- Ponieważ jestem specjalistą od rekonstrukcji ręki.
- Nie mam prywatnej polisy.
- To nic. Obejmuje panią ubezpieczenie społeczne.
- Bo to jest poważny wypadek przy pracy?
- Tak. Mam odpowiednie kwalifikacje, żeby podjąć się rekonstrukcji.
- Czy to znaczy, że pani doktor jest najlepsza? Susie uśmiechnęła się.
- Poniekąd tak. Proszę tu zaczekać, a ja tymczasem obejrzę zdjęcia.
- Zrobić ci coś jeszcze? - zapytał radiolog.
- Na razie nie. Potem przyda mi się rezonans i tomografia. Zlecę je, zanim
pójdę na blok operacyjny.
RS
59
Udało się jej to załatwić jeszcze przed wyznaczonymi zabiegami. Po
pierwszej, gdy już przebierała się z uniformu, pomyślała z zadowoleniem o
tym wszystkim, co zrobiła, dzięki temu, że nie myślała o Jacksonie.
Stanowczym krokiem wróciła na oddział nagłych wypadków, gdzie miała
przygotować się do rekonstrukcji ręki Hiłdy Kazinski. Pacjentka spała. Susie
wzięła wszystkie jej badania oraz zdjęcia i powędrowała z nimi do pokoju
śniadaniowego, by obejrzeć je w trakcie lunchu.
Pochylona nad nimi, nie zwróciła uwagi, że ktoś wchodzi.
- Interesujący przypadek?
Na dzwięk głosu Jacksona zalała ją fala przyjemnego ciepła. Podniosła
wzrok. W jego oczach tliło się hamowane pożądanie. Chciała wziąć głębszy
oddech, ale za-krztusiła się ostatnim kawałkiem kanapki. Jackson poklepał ją
po plecach, po czym podał jej szklankę z wodą.
- Ty stale się zachłystujesz - stwierdził.
- Tylko w twojej obecności - wychrypiała, popijając wodę. - Co cię
sprowadza?
- Nie wolno wpaść bez zaproszenia? - Uśmiechnął się, opierając o biurko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl