[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kolan. Jego oczy nagle rozbłysły nadzieją. - Charity, proszę, niech pani
spojrzy prawdzie oczy. Pani ubóstwo przekreśla wszelkie nadzieje na
dobre małżeństwo. Dlatego proszę, błagam, niech pani zostanie moją
kochanką! Kiedy poślubię pannę Tuxbury, będę miał pieniędzy w bród.
Kupię pani dom w Saint Albans, każdą sobotę i niedzielę spędzimy tam
razem...
- Kochanką?!
W jednej chwili współczucie zmieniło się w gniew.
- Pan chce, żebym została jego metresą? Nikczemny! Ma zamiar z
pieniędzy żony utrzymywać metresę!
- Tak, moja miłości, tak! Och, Charity, jeśli pani kocha mnie
naprawdę....
Kocha?! Naprawdę?! Charity odepchnęła Juliusa i poderwała się z
ławki. Jego uczucia liczyły się dla niej tyle, co zeszłoroczny śnieg. Zresztą
nie myślała już o nim. Teraz głowę miała zajętą czymś innym. Co pomyśli
sobie Drew? Trzeba natychmiast wszystko wyjaśnić...
Wypadła na korytarz, ścigana rozpaczliwym krzykiem pana Lingate'a:
- Panno Wardlow! Charity! Błagam, wróć!
97
RS
ROZDZIAA JEDENASTY
a honor! Nie wierzył własnym uszom! Czyżby Charity wyznała
miłość temu Lingate'owi? Ledwo opuściła jego objęcia! Nie.
N
W to po prostu nie sposób uwierzyć! I sam widok tych
dwojga był po prostu okropny. Charity w koszuli nocnej, z głową
Lingate'a na podołku. Czyli najprawdopodobniej skończy się to tym, że
Lingate będzie miał podbite oczy i obolałą czaszkę.
Kiedy wszedł do holu, kilka osób spojrzało na niego z wyraznym
rozbawieniem. Co temu Mackayowi strzeliło do głowy, żeby dawać mu
kostium arlekina? Brakuje tylko czapki z dzwoneczkami i wyglądałby jak
jakiś błazen!
Z ponurą miną podszedł do lorda Edwarda.
- Ktoś zalazł ci za skórę, MacGregor? - spytał lord.
- A tak, trudno tylko powiedzieć, kto lub co. Może panna Wardlow,
może Lingate, a może ten kretyński kostium, który kazałeś mi nałożyć.
Lord Edward uśmiechnął się szeroko.
- Ja bym głosował za panną Wardlow.
- Może i masz rację. A powiedz mi, gdzie jest twoja przyszła
małżonka?
- A jest gdzieś tutaj, jeszcze przed chwilą ją widziałem.
- Proszę, nie spuszczaj jej z oka. Jej nie wolno teraz zamienić ani
słowa z panną Wardlow na osobności. Póki ja z nią nie porozmawiam.
Edwardzie, panna Wardlow wie o tym dziecku, ale przekręciła fakty.
Myśli, że to ty jesteś ojcem i zamierza powiedzieć o tym 0livii.
- Ale jakim cudem...
- Szczegóły pózniej - przerwał Drew. - Aha, jeszcze jedno. Dziś rano
rozmawiałem z Lawinią. Wyjechała z Great Tew i nie zjawi się tu co
najmniej przez miesiąc. To mój prezent ślubny dla was, Edwardzie.
Edward spojrzał na niego z niedowierzaniem.
- Czyli wetknąłeś nos w moje sprawy, MacGregor? Niebywałe!
Niewzruszony, pełen dystansu Drew MacGregor raptem zrobił się
98
RS
ciekawski! No cóż... szczerze mówiąc, miałem trochę mieszane uczucia,
kiedy dałem ci ten kostium, ale teraz mam czyste sumienie.
- A niby dlaczego? O co chodzi z tym kostiumem?
Edward nie udzielił odpowiedzi. Podszedł do stołu, do swego miejsca
i uderzył w mały gong z brązu, uciszając gromadzący się tłum gości.
- Szanowni państwo, proszę, zasiadajcie do stołu! - odezwał się
pełnym głosem, kiwając jednocześnie na Drew, żeby podszedł do niego.
- Chciałbym też przedstawić państwu kogoś, kto przez ten jeden wieczór
pełnić będzie honory domu. Proszę państwa, oto on we własnej osobie,
sir Andrew MacGregor, dziś nasz Król Głupców!
Odwrócił się, złożył przed Drew głęboki ukłon i wręczył mu skórzany
młotek i czapkę z dzwoneczkami. Drew - trudno powiedzieć, że nie
zaskoczony - odebrał od niego błazeńskie insygnia. W tym momencie do
holu weszła Charity. Spojrzała na niego, roześmiała się i natychmiast
zakryła dłonią usta. Siadła obok pani Forbush, mniej więcej gdzieś w
połowie długiego stołu, zaraz potem do holu zaczęli wchodzić służący,
ubrani w średniowieczne stroje. Wnosili jadło. Pierwszy pojawił się
pieczony w całości prosiak z jabłkiem w pysku oraz napoje - wino,
jabłecznik, także grzany rum z imbirem i masłem. A pózniej do sali
wkroczył Lingate w otoczeniu kilku przyjaciół.
Drew uderzył w gong i usiadł obok Edwarda.
- Nie mam pojęcia, co mam robić - mruknął.
- Po prostu dyrygujesz teraz wszystkim - wyjaśnił Edward. - Każdy
musi zrobić to, co mu każesz.
Ta wiadomość była nader pomyślna, oznaczała bowiem, że Król
Głupców tego wieczoru będzie bawił się najlepiej ze wszystkich. Drew
jednak oprócz tego powinien być czujny. Miał nadzieję, że Charity nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl