[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wezwania i cienie wpłynęły do świątyni.
ðPrzemknęły do Elaka, przynoszÄ…c mu mrok i chÅ‚odnÄ…, u-spokajajÄ…cÄ… ciszÄ™. OpadÅ‚ i
zasnął, a magiczna moc kobiety morza wlewała się w cytadelę jego duszy.
ð119
ð8. Tron Smoka
ðPyÅ‚ gwiazd mieliÅ›my pod stopami, w górze rój
ðgwiazd, co siÄ™ tli StrzÄ™py naszego gniewu
w dół wirując spadały
ðgdyÅ›my walczyli, napierali i szli Planety rozsiewaliÅ›my wokół nas, w bok
rzucajÄ…c
ðza Å›wiatem Å›wiat W tÄ™ noc gdy szliÅ›my na
YalhallÄ™, przed
ðmilionami lat
ðKipling
ðKsiężyc urósÅ‚ i zmalaÅ‚, aż w koÅ„cu Elak przebudziÅ‚ siÄ™ na drugim brzegu, po
stronie wejścia do jaskini prowadzącego w świat na górze. Podziemne jezioro leżało
ciche u jego stóp, wciąż skąpane w delikatnym zielonym blasku. W dali widział
wyspę i rozróżniał biały zarys świątyni świątyni, w której spał przez miesiąc. Lecz
nie dostrzegał żadnych śladów życia, żadne cienie nie poruszały się w głębinie. W so-
bie jednak wyczuwał zródło siły, którego wcześniej nie było.
ðZamyÅ›lony ruszyÅ‚ krÄ™tym korytarzem i przeszedÅ‚ skalnym mostkiem na równinÄ™.
Była pusta. Słońce chyliło się ku zachodowi, a chłodny wiatr dmuchał od strony
morza.
ðElak wzruszyÅ‚ ramionami. SpojrzaÅ‚ ku północy, a jego dÅ‚oÅ„ musnęła rÄ™kojeść
miecza.
ð Najpierw koÅ„ mruknÄ…Å‚. A potem Sepher. NiosÄ™ ostrze dla
królewskiego gardła.
ðTak wiÄ™c nim minęły dwie godziny, najemny, żoÅ‚nierz leżaÅ‚ martwy, a krew
plamiła jego skórzaną tunikę, Elak zaś galopował ku północy na zdobytym
wierzchowcu. Popędzał go mocno, by szybko przebyć Kiriath, a po drodze zmienne
wiatry donosiły mu rozmaite pogłoski. Sephera nie ma już w stolicy, głosiła plotka.
Na czele potężnej armii szedł ku północy, do Bramy górskiego przejścia
wiodącego do Cyreny. Z najdalszych granic Kiriath ściągali na królewskie
ð120
ðwezwanie wojownicy, najemnicy i poszukiwacze przygód nadjeżdżali zewszÄ…d, by
mu służyć. Płacił dobrze i obiecywał bogate łupy zdobycz z Cyreny.
ðZlad krwi znaczyÅ‚ drogÄ™ Elaka. Dwa konie zajezdziÅ‚ na Å›mierć, lecz w koÅ„cu
Brama była poza nim. Jak burza przejechał przez Las Sharn i przebył w bród Monrę.
Na horyzoncie pojawiły się zębate mury zamku, do którego zmierzał. Stąd rządził
Orander. Tu stał smoczy tron, serce Cyreny.
ðPrzez zwodzony most Elak wjechaÅ‚ na dziedziniec. RzuciÅ‚ cugle stojÄ…cemu z
rozdziawionymi ustami słudze i pobiegł przez podwórzec. Znał na pamięć każdy
krok. W tym zamku przyszedł na świat.
ðW koÅ„cu wpadÅ‚ do sali tronowej, wysokiej i rozgrzanej popoÅ‚udniowym sÅ‚oÅ„cem.
Zebrali się tu mężowie, książęta i szlachta Cyreny, baronowie, diukowie i grupka
pomniejszych wodzów. Obok tronu Dalan, a przy nim Lycon z twarzą o
niezwyczajnie posępnym wyrazie, wyjątkowo trzezwy i pewnie stojący na nogach.
ð Na Midera! ryknÄ…Å‚ Lycon. Elak? Elak!
ðNowo przybyÅ‚y przecisnÄ…Å‚ siÄ™ przez pomrukujÄ…cy, niezdecydowany tÅ‚um.
Zatrzymał się przed tronem, chwycił Lycona za ramię i ścisnął boleśnie. Ten
wyszczerzył zęby.
·ð ð DziÄ™ki niech bÄ™dÄ… Isztar mruknÄ…Å‚. Nareszcie znów mogÄ™ siÄ™ upić.
·ð ð ObserwowaÅ‚em ciÄ™ w krysztale rzekÅ‚ Dalan. Lecz nie mogÅ‚em pomóc.
Magia Bladej Istoty sprzeciwiała się mojej. Myślę jednak, że pomagają ci teraz inne
czary magia morza.
ðOdwróciÅ‚ siÄ™ do zebranych i wznoszÄ…c ramiona nakazaÅ‚ ciszÄ™.
ð Oto wasz król oznajmiÅ‚
ðRozlegÅ‚y siÄ™ krzyki, niektóre wyrażajÄ…ce aprobatÄ™, inne peÅ‚ne obiekcji i gniewnego
protestu.
ð Tak, to Zeulas woÅ‚a wysoki, chudy starzec. Zno-
wu powrócił. To jest brat Orandera!
ð121
ð Zamilcz, Hiro warknÄ…Å‚ inny. Ten strach na wró-
ble ma być królem Cyreny?
ðElak zaczerwieniÅ‚ siÄ™ i postÄ…piÅ‚ o pół kroku naprzód. PowstrzymaÅ‚ go gÅ‚os Dalana.
ð Nie wierzysz. Gorliasie? zapytaÅ‚. Dobrze. Czy
znasz godniejszego kandydata? Czy sam siÄ…dziesz na smo-
czym tronie?
ðGorlias spojrzaÅ‚ na druida z dziwnie przestraszonÄ… minÄ… i odwróciÅ‚ siÄ™ bez sÅ‚owa.
Pozostali zaczęli kłócić się od nowa.
ðUciszyÅ‚ ich Hira. Jego szczupÅ‚a twarz promieniowaÅ‚a tryumfem.
ð Jest jeden pewny sprawdzian. Nich go podejmie.
Po czym, zwracając się do Elaka, wyjaśnił:
ð Szlachta Cyreny żarÅ‚a siÄ™ od Å›mierci Orandera jak sta
do psów. Każdy pożądał władzy dla siebie. Baron Kond
krzyczał głośniej od innych. Dalan w imieniu Midera zaofia-
rował mu smoczy tron, jeśli potrafi go utrzymać.
ðZebrani zaczÄ™li szeptać miÄ™dzy sobÄ… niespokojnymi, zalÄ™knionymi gÅ‚osami.
·ð ð Kond wszedÅ‚ na podium miesiÄ…c temu i zasiadÅ‚ na tronie mówiÅ‚ dalej Hira.
I zginął! Zabiły go ognie Midera.
·ð ð Tak szepnÄ…Å‚ Gorlias. Niech ten Elak usiÄ…dzie na tronie.
ðChór okrzyków Å›wiadczyÅ‚, że wszyscy siÄ™ zgadzajÄ…. Lycon zdawaÅ‚ siÄ™
zaniepokojony.
ð To prawda, Elaku powiedziaÅ‚. WidziaÅ‚em. Czer-
wony płomień pojawił się znikąd i spalił Konda na popiół.
ðDalan milczaÅ‚, a jego brzydka twarz nie wyrażaÅ‚a niczego. Elak nic nie mógÅ‚
wyczytać w jego oczach.
ð JeÅ›li potrafisz zasiąść na tronie rzekÅ‚ Gorlias pój-
dę za tobą. Jeśli nie będziesz martwy. Zgoda?
ðElak nie odpowiedziaÅ‚. OdwróciÅ‚ siÄ™ i powoli wszedÅ‚ na podium. ZatrzymaÅ‚ siÄ™ na
chwilę przed olbrzymim tronem Cyreny, zapatrzony w złotego smoka wijącego się na
opar-
ð122
ðciu, zÅ‚ote smoki na porÄ™czach. Od wieków wÅ‚adcy Cyreny rzÄ…dzili z tego miejsca,
rządzili z honorem i po rycersku, zasiadając pod smokiem. I Elak przypomniał sobie,
jak w Posejdonii czuł się niegodny tego tronu.
ðCzy ognie Midera zabijÄ… go, gdy zajmie miejsce swego nieżyjÄ…cego brata?
ðElak modliÅ‚ siÄ™ w duchu.
ð JeÅ›li nie jestem godzien prosiÅ‚ boga, nie z lekceważeniem, lecz jak wojownik
wojownika zabij mnie raczej, ale nie pozwól, by tron został zhańbiony. Do ciebie
należy sąd.
ðI zajÄ…Å‚ miejsce na smoczym tronie.
ðCisza niby caÅ‚un okryÅ‚a wielkÄ… salÄ™. Twarze szlachty wyrażaÅ‚y napiÄ™cie i
skupienie. Lycon oddychał szybko. Dłonie druida, skryte pod brunatną szatą,
wykonały szybki, ukradkowy gest, jego wargi poruszyły się bezgłośnie.
ðCzerwone Å›wiatÅ‚o rozbÅ‚ysÅ‚o nad tronem. Krzyk podniósÅ‚ siÄ™ w sali, coraz
głośniejszy, bez słów, pełen przerażenia. Ognie Midera płonęły oślepiającym
blaskiem otulajÄ…c Elaka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]