[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Znowu się roześmiała, kręcąc głową. Co, na litość
boską, tu robię?, pomyślała znowu, siedząc w paryskim
słońcu w ulicznej kafejce z chłopakiem, który jest tak bardzo
poza moim zasięgiem, że równie dobrze mógłby mieszkać w
innej galaktyce:
 A więc skąd pochodzisz, diabelskie nasienie?
Błysnął zębami w uśmiechu.
 Z Hadesu i Norfolku  wypił łyk ciemnej mocnej
kawy.
 Ach tak? Isabella mówiła coś o południowo-
zachodniej Anglii.
 Nie musimy tam mieszkać tylko dlatego, że większa
jej część jest naszą własnością.
Ten wyraz twarzy. Po raz pierwszy poczuła
dezaprobatę. Zmarszczyła brwi.
 Dlatego należysz do Wybranych?
 Oj, Cassie, nie patrz tak na mnie, błagam.  Spojrzał
na nią oczami szczeniaka.  Przepraszam, jeśli cię uraziłem.
Jestem bogatym, rozpuszczonym bachorem i czasami to
widać. Oczywiście, jest to też dobry powód przyjęcia do
Wybranych.
 Dlaczego więc Isabella nie jest jedną z was?
Przecież jest bogata i piękna, chociaż nie jest rozpuszczonym
bachorem.
 Cassie, twoje słowa ranią mnie do żywego  Richard
56
dramatycznym gestem chwycił się za serce.  Prawda rani
mnie jak smagnięcie bicza.  Jego kolejny uśmiech roztopił
jej wrogość.  A bella, bella Isabella? Z nią nigdy nie
wiadomo. W tym semestrze mamy przyjąć kogoś nowego i
nie wszyscy Wybrani to egoistyczne świnie jak ja. Może
mieć szansę. I jeśli Isabella dostanie zaproszenie na trzecie
piętro, to będzie najwyższy czas, moim skromnym zdaniem.
 Czy ty kiedykolwiek byłeś skromny?  Cassie wciąż
się uśmiechała, ale jej serce nagle przyspieszyło.  Co jest na
trzecim piętrze?
 Nasz salon. To znaczy salon Wybranych.
 Serio?  napiła się kawy.  Założę się, że jest tam
coś innego. Nie mógłbyś mi pokazać?
 Yym  Richard pogroził jej palcem.  Absolutnie
nie. Ale z ciebie kusicielka.  Znowu uśmiech.  Ale zdarzało
się, że ktoś otrzymywał specjalne zaproszenie.
 Mów dalej, zaciekawiłeś mnie.
Bezczelnie poklepał ją palcem po nosie.
 Zaproszenie musi pochodzić od wszystkich
Wybranych. Przykro mi, skarbie, ale takie są zasady. Nie
mogę cię tam zabrać.
Cassie wzruszyła ramionami, jakby jej to nie
obchodziło.
 Macie swoje prawa? Niezły numer. Wybrani. Co to
w ogóle za nazwa? Co robicie poza opuszczaniem zajęć?
Mam na myśli to, po co są Wybrani?  jej śmiech wypadł
nieco sztucznie.
Chłopak ponownie się jej przyglądał, tym razem jego
uśmiech był nieco zamyślony.
 Kawa wystygła wstał, jego krzesło zaskrzypiało na
płytach chodnikowych. Spojrzał na zegarek.  Wielkie nieba,
Cassie, potrafisz człowieka rozproszyć.  Niedbałym ruchem
57
wyciągnął rękę i pomógł jej wstać.  Chodz. Odprowadzimy
cię do akademii.
58
ROZDZIAA 6
 Tu jesteś, Cassie! Jak było na randce? No dalej,
opowiadaj!
Isabella była w bibliotece na drugim piętrze, siedziała
z Jakiem na skórzanej kanapie w kolorze błyszczących
kasztanów. Cassie żałowała, że im przerwała. Isabella
wyglądała na bardziej niż zwykle ożywioną, co chwila
dotykała ręki Jake a, rozśmieszała go, śmiała się, gdy
odpowiadał jej coś ponurego i komicznego. Na jej miejscu
Cassie byłaby niezadowolona, że ktoś im przerywa, ale
dziewczyna klasnęła w dłonie i ją zawołała. Chłopak też
patrzył w jej stronę.
 No? Co się działo? Dokąd poszliście? Jaki był
Richard?  Isabella poklepała miejsce na kanapie między nią
a Jake em, ale Cassandra usiadła na oparciu. Nie chciała ich
rozdzielać, a poza tym czuła się bardzo nieswojo przy Jake u.
Sposób, w jaki na nią patrzył, nieco ją przerażał.
Czy wiedział, że śledziła go w nocy? Zauważył ją?
Zaczęła gapić się na półki z książkami, sięgające prawie do
sufitu pokrytego misternymi malunkami. Jedynym
fragmentem ściany, którego nie zakrywały grzbiety książek,
było wiszące nad barokowym kominkiem masywne lustro w
złotej ramie. Ten pokój był równie wspaniały jak cały
budynek, ale kto dałby radę przeczytać te wszystkie książki?
 No dalej, mów! Richard cię pocałował?
 Oczywiście, że nie!  oburzyła się Cassie,
pokrywając się rumieńcem.  Jest miły, interesujący. Lubię
go.
 Uhm  popędzała ją Isabella.  Gdzie byliście?
 Najpierw w Centrum Pompidou. Potem w tym
59
cudownym muzeum przy rue de Sevigne, które kiedyś było
prywatnym domem. Na końcu poszliśmy do uroczej małej
kafejki  powiedziała, naśladując Richarda.  Przy rue de la
Bastille. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl