[ Pobierz całość w formacie PDF ]

węgła patrzeć, kto tańcować nie mógł. Stała tedy robota we wsi, na ręce ludzkie czekając,
stała dzień, dwa, trzy dni, a czas cicho szedł, szedł i odchodził, chleb ze wsi z sobą
unosząc. A jak znów Jasiek owczarek grał na fujarce swojej, to się ogromnie smutno
robiło w sercach ludzkich, właśnie jakby kto płakał a wyrzekał. Wyraznie wtedy słychać
było:
...Hej, bieda w chacie, bieda,
Hej, zagon chleba nie da,
Hej, szumi wiatr po polu,
Hej, nasiał w nim kąkolu,
Hej, dolaż moja, dola,
Nie będę kosił pola...
Na słonku się położę,
Ta pójdę het, za morze!
A kiedy tak fujarka Jaśkowa grała, opadały ludziom przy robocie ręce, pług zdawał się ogromnie ciężki,
ziemia nieużyta i twarda, kosa tępa i nie biorąca słomy, przy czym tak ubywało ochoty w każdym ręku,
jakby się człek najciężej spracował.
Inaczej mistrz Sarabanda. On tak blisko ziemi siedział, że każdą jej moc i wszelką jej dobroć i słodkość
znał i grać, i śpiewać o niej tylko umiał. Czy to rankiem, czy wieczorem, na każdy czas śpiewał o tych
polach, o tych łąkach, o tych lasach i strumieniach, a zawsze wprost do duszy.
Siadł sobie raz ubogi Skrobek na progu chaty, zadumał się, zatęsknił i duszę mu objęła rzewność i
kochanie do tej chatynki biednej, którą po dziadach, pradziadach spadkiem wziął. A właśnie zachodziło
słońce.
Powyłaziły Krasnoludki z zakątka swego patrzeć na ów krąg złocisty, na zorze jasne, na liliowość
powietrza przejrzystą, a ów muzyk na góreczce siadł i w ten zachód się zapatrzywszy śpiewać i grać
zaczął.
Słucha Skrobek, brzęczy coś w powietrzu jak gęśliki srebrne, a z brzęku tego idą słowa tak ciche, jakby
je samo serce szeptało w piersi, jakby sama dusza...
Zadziwił się chłop, słucha, a tu ów głos cichy zrazu, coraz głośniejszy się staje, coraz szerszy, coraz
przenikliwszy, aż rozbrzmiała jak organ pieśń na pola, na lasy, aż objęła rzeki, łąki i strumienie, aż
zaszumiała liściem grusz polnych i dębów borowych, i szeptem traw łężnych, i tą ogromną muzyką,
jaka w cichości wieczorowej gra. I uderzyła pieśń potężna, jakby ją chór milionowy z piersi dobył, a pod
niebo słał, i jakby milion serc w niej dzwięczało i biło:
Oj, ziemio, ty ziemio sieroto,
Jest w tobie i srebro, i złoto,
Jest w tobie dla wszystkich dość chleba,
Tylko cię miłować potrzeba! ...
Oj, ziemio, ty matko rodzona,
Przytulasz ty wszystkich do łona,
Oj, dajesz ty życiu swe siły,
A kwiecie rozkwiecasz z mogiły!
Oj, ziemio, ty ziemio kochana,
Nie byłaś ty pługiem orana!
Nie byłaś zroszona ty potem
Ni ziarnem obsiana tym złotym!
Słuchał tej pieśni chłop Skrobek i poczuł w sobie nagle moc taką, jakiej nigdy przedtem nie miał. I taką
gorącość duszną, i czucie rzewne do tego kawałka ziemi poczuł, jakiej nigdy nie miał.
Zdawało mu się, że sto ramion i sto rąk ma do karczunku, do orki, do wszelkiej ciężkiej pracy, i
roztąjało mu serce w ogromnym kochaniu do tej opuszczonej schedy swojej i do ubogiego dziedzictwa
swojego.
Wstał z progu, spojrzał na świat przenikliwym, mocnym wzrokiem; wyciągnął ręce przed siebie, ścisnął
pięście i zaszeptał:
- Hej, ziemio, ziemio! Hej, praco, praco! Wezmę ja się z tobą za bary. Albo ty mnie zmożesz, albo też
ja ciebie!... Tak mi dopomóż Bóg!
MODRACZEK I JEGO UCZEC
I
Ale Półpanek znieść nie mógł powodzenia mistrza Sarabandy. Jak był zielony zawsze, tak jeszcze w
dwójnasób zzieleniał teraz z zazdrości.
- Jak to! - mówił. - Jakiś przybłęda, jakiś świerszcz wędrowny będzie się popisywał w krainie, w której
wszystkie oklaski mnie się należą z prawa?! Odkądże to wolno pierwszemu lepszemu włóczędze
tumanić słuchaczy i jakimś tam skwierczeniem psuć im gust do mojej muzyki?To jest wprost
oburzające!
- Panie! - rzecze nagle, zwróciwszy się do słuchającego tych wyrzekań Modraczka. - Zmiłuj się,
wydobądz mi koniecznie te nuty, z których Sarabanda grał, a zobaczysz, że go prześcignę, że go
zakasuję! Tej samej pieśni tak się wyuczę, że dopiero pozna świat, co to jakiś marny Sarabanda, a co
Półpanek. Zmiłuj się, kochany panie! Dopomóż mi w tym, proszę! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl