[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wujem.  Krótka pauza.
 Zamierzają jutro rano zacząć poszukiwania.
 A niech...  Padła soczysta wiązanka.  Dzięki za cynk.  Mimo
wszystko Sherman aż tak bardzo nie przejął się tą wiadomością. Kiedy zejdzie
z gór po drugiej stronie i znajdzie się wiele kilometrów od Kenner City,
federalni nadal będą daleko z tyłu. Musiał raczej dopracować plan przetrwania
po tym, jak już opuści górskie schronienie, zwłaszcza że praca dla Perkinsa
mogła zaowocować tym, że podłapie jakąś fuchę w Las Vegas. Więc musi być
na każde zawołanie, bo inaczej nici z tych planów.
 Czego chce?
 Płacą mi tylko za to, żebym przekazywał informacje. Sam będziesz
musiał omówić z nim szczegóły.
 Niby jak? Nie możemy spotkać się u mnie, bo wiesz, że gliny mają
moją przyczepę na oku.
Nędzne ognisko, które udało mu się rozpalić, dawało więcej dymu niż
ognia, bo wszystko było przesiąknięte wilgocią, on też. Spojrzał ponad tlącym
się żarem i wbił wzrok w ciemność otaczającą jaskinię. Musiał wyostrzyć
zmysły, żeby móc rozszyfrować tańczące cienie i mrok spowijający jego
stanowisko na skarpie nad rzeką Silverton. Jeżeli nie zdoła odróżnić skały lub
drzewa od człowieka, szybko wpadnie w łapy federalnych. Albo zginie.
Pojawiły się spowodowane burzą albo odległością zakłócenia.
69
R
cL
T
 Powiedział tylko... lojalność wobec rodziny... Federalni są na tropie.
Perkins nalegał... masz coś zrobić dla niego. A potem pomoże ci wyjechać z
kraju.
Sherman poślizgnął się i kopnął kamień, który wpadł w ognisko. To
nagłe zdarzenie sprawiło, że raptownie odzyskał koncentrację. Uświadomił
sobie w całej rozciągłości, w jak niebezpiecznej sytuacji się znalazł. Musiał
chwilę się zastanowić, wreszcie krzyknął:
 Ty sukinsynu!  A więc o to chodziło w tej rozmowie. Kolesiowi
wydawało się, że może przechytrzyć starego Sherma. Ni diabła.  To ja jestem
tym zleceniem? Coś ty mu powiedział? Przecież wie, że będę trzymał gębę na
kłódkę. Od pół roku nic ze mnie nie wydusili. Perkins cię do tego namówił?
Komórka miała zastrzeżony numer, ale ktoś, kto miał dostęp do
odpowiedniego sprzętu, mógł ją bez trudu namierzyć. A ten koleś bez
wątpienia posiadał potrzebne środki, bo choć nie miał nazwiska  Sherman
zawsze otrzymywał instrukcje przez telefon albo bezpośrednio od Perkinsa  to
wiedział na tyle dużo na temat policji w Kenner City i śledztwa prowadzonego
przez FBI, że na sto procent był wtyczką.
 Nie gorączkuj się, wyluzuj. Powiedział... na tropie pieniędzy Del
Gardo. Jeśli skupisz na sobie uwagę agentów federalnych i policji, podczas gdy
on... spotkanie... Vegas, a potem pomoże wyjechać z kraju.
 Co?  krzyknął Sherman.
 Perkins... twoja pomoc... niezła kasa...  Reszta zginęła w rosnącym
szumie.
 Namierzasz tę rozmowę?  Dlaczego bezwzględny płatny morderca
zawracałby sobie głowę wyciąganiem go z kryjówki tylko po to, by zlecić
jeszcze jedną robotę? Po co bawić się w wywożenie z kraju, skoro można
70
R
cL
T
zwabić na spotkanie, a potem skutecznie uciszyć kulą w głowę?  Do diabła z
tobą. I do diabła z kasą.
Wyłączył telefon, podszedł do urwiska i z furią cisnął komórkę w
przepaść, niszcząc ostatni łącznik z cywilizacją.
Wytarł rondo kapelusza z wody i włożył go na głowę. To tyle, jeśli
chodzi o wyprawę we wspomnienia i parę godzin snu. Kopnięciem usunął z
ogniska największe kawałki drewna, a potem rozrzucił je na deszczu, by krople
zdusiły płomienie. Do diabła. Równie dobrze mógłby posłać w powietrze flarę.
Wraz z nastaniem poranka nawet byle nowicjusz zorientuje się, że rozpalono tu
ognisko, jednak ryk spienionych fal rzeki, której wody przelewały się między
skałami, nasunął mu pewien pomysł.
Ukląkł obok plecaka i wydobył parę rękawic roboczych. Włożył je i
podniósł żarzące się polana. Stanął na skraju urwiska i wrzucił do wody
pozostałości ogniska. Hucząca w ciemnościach rzeka połknęła ślady
wskazujące na obozowisko.
Tyle razy radziłem sobie bez pieniędzy, pomyślał, dam radę i teraz.
Pośród deszczu, który zamierzał lać z nieba przez całą noc, Sherman
otworzył torbę, wyjął z niej saperkę i zabrał się do pracy. Mógł sobie pozwolić
na stratę trzydziestu minut po to, by zwieść gliniarzy czy płatnych zabójców na
manowce i ocalić głowę.
A potem ruszył pod górę, zacierając za sobą ślady, i wkrótce zniknął w
mroku nocy.
Wraz z nastaniem świtu ponura deszczowa noc ustąpiła miejsca
pstrzącym krajobraz żywym czerwieniom, różom i pomarańczom.
Joanna spojrzała w niebo, próbując wchłonąć jak najwięcej promieni
wschodzącego słońca. Dookoła niej panował rozgardiasz przerywany
urywkami rozmów. U stóp gór Ute powstawało centrum dowodzenia.
71
R
cL
T
Byłaś jak promyk słońca, ciekawa świata, silna i łagodna...
Tak powiedział Ethan zaraz po tym, jak rozbroił ją pocałunkiem.
Wyczuła w tym ból odrzucenia, tęsknotę za czymś, co utracił wraz z jej
ucieczką w świat. Czy zmienił się aż tak bardzo? Czy tak długo żyła w
odrętwieniu, że nie potrafiła dać niczego osobie, na której naprawdę jej
zależało?
Kiedyś pozwoliła, by uczucie zapadło w sen zimowy. A przecież wraz z
Ethanem wytrzymali tak wiele! Krążące po rezerwacie plotki, że biedna i złej
sławy Joanna Kuchu spotyka się z synem członka starszyzny plemiennej, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl