[ Pobierz całość w formacie PDF ]

może niektóre rzeczy, które widziałeś, najlepiej byłoby opisać
wierszem.
- Nie jestem Byronem!
- Nie, ale jesteś Damienem, na swój sposób równie
oryginalnym jak on.
Przerwała na chwilę.
- Kiedyś identyfikowałam cię z lordem Byronem, ale
teraz wiem, że jesteś zbyt wielkim indywidualistą, by żyć w
czyimkolwiek cieniu. Jesteś sobą i chcę, by tak pozostało.
Virgil westchnął.
- Gracilo! Gracilo! - powiedział łamiącym się głosem. -
Gdybym znał cię przedtem! Jakże inaczej mogłoby ułożyć się
moje życie.
- Być może zagaworzyłabym do ciebie z kołyski -
zauważyła żartobliwie - albo pobawiła się z tobą w
chowanego, ale nie sądzę, aby wywarło to na ciebie jakiś
większy wpływ.
Lord Damien nie potrafił powstrzymać się od śmiechu.
- Chyba trochę dramatyzuję - stwierdził - i masz rację,
żartując ze mnie. Ach, najdroższa, ubóstwiam. gdy mnie
rozśmieszasz.
- Ja również mam ochotę się pośmiać - odparła - więc
rozbaw mnie, próbując złowić pstrąga... i uważaj na drzewa.
Roześmiał się i zrobił, jak prosiła.
Obserwując go myślała, że żaden mężczyzna nie jest tak
atrakcyjny jak on i żaden nie mógłby sprawić, by jej serce biło
tylko dla niego.
Mając większe niż poprzednio doświadczenie, tym razem
lepiej przyrządzili pstrągi, które złowił Virgil. Wypili
schłodzone w strumieniu wino i zjedli prowiant przyniesiony z
domu, ale żadne z nich nie myślało o tym, co je.
Gracila, zdecydowana nie pozwolić, by smutek zniszczył
ich ostatni wspólnie spędzany dzień, postanowiła rozśmieszać
ukochanego i nawet jej się to udawało. Lecz gdy ich oczy się
spotykały, przerywali w pół zdania i zapominali o wszystkim
oprócz tego, że są blisko siebie.
Za kwadrans druga lord Damien zerknął na zegarek i
oznajmił, że powinni ruszyć w stronę bocianiego gniazda.
- Czy zabierzemy ze sobą Samsona? - zapytała Gracila.
- Ja go poprowadzę - odpowiedział - ale wszystkie rzeczy
zostawimy tutaj. Zabierzemy je w drodze powrotnej.
Gracila westchnęła. Kiedy ruszą w drogę powrotną, będzie
to oznaczało, że minęło już pięć godzin i z chwilą gdy
przekroczy próg Barons' Hall, nie ujrzy go więcej.
Rezolutnie wsunęła swoją dłoń w jego, mówiąc:
- Nigdy dotąd nie szliśmy przez las, trzymając się za ręce.
Chyba zdajesz sobie z tego sprawę? Las wygląda tak
tajemniczo. Na pewno zamieszkują go baśniowe istoty, które
będą nas obserwowały, niczym intruzów przechodzących
przez ich królestwo.
- To ja jestem intruzem - odparł - a ty jesteś jedną z nich.
Najdroższa, nie jesteś zwykłą śmiertelniczką, jest w tobie coś
z tajemnic i cudów przyrody.
- Chciałabym, aby tak było - powiedziała Gracila. - Kiedy
byłam mała, pragnęłam latać jak wróżki, przemykać się pod
drzewami jak chochliki i czaić w cieniu jak elfy.
- Jestem przekonany, że potrafisz robić to wszystko -
zapewnił.
Mówiąc to, myślał, jak zwiewnie i eterycznie wygląda na
tle pni drzew. Na jej głowę od czasu do czasu padały
promienie słońca, z trudem przebijające się przez gałęzie.
Była istotą z niewidzialnego świata, w którym każda
chwila przepełniona była poezją. Każde jej słowo brzmiało jak
muzyka na wietrze.
Gracila spojrzała na niego i rzekła:
- Myślę o tobie, o twoim nowym ja, i teraz, kiedy zaszła
w tobie taka zmiana, kocham cię jeszcze bardziej.
Poczuł, jak jej palce się zaciskają. Dla niego ideałem raju
byłoby mieć ją u swego boku i wiedzieć, jak bardzo jest mu
oddana.
Wkrótce dotarli do miejsca, w którym strumień skręcał
wśród drzew w stronę posiadłości Lynmouth. Ponieważ była z
nim Gracila, wszystko wydawało mu się nowe i inne niż
przedtem. Nie było ducha Phenice wzywającego go, by
poszedł za nią. Tym razem to głos tej niewinnej dziewczyny
splatał się ze śpiewem ptaków.
Szedł tą samą drogą, którą przemierzał tyle 'razy. Przez
chwilę obawiał się, że powrócą bolesne wspomnienia i będzie
musiał stawić czoło przeszłości. Zamiast tego po raz pierwszy,
odkąd wrócił do domu, uświadomił sobie, że Phenice umarła i
nie może go już więcej zranić.
Gracila wypełniła całą jego istotę. Patrząc na nią, tak
młodą, świeżą, o oczach pełnych owego duchowego piękna,
którego bezskutecznie szukał u innych kobiet, pojął jedno -
miłość, którą go darzyła, uleczyła wszystkie jego rany.
Nie wierzył, by można je było wyleczyć, ale teraz, chociaż
pozostały po nich blizny, nie miały już żadnego znaczenia.
Na wprost przed nimi Gracila ujrzała płot wytyczający
granicę. W wielu miejscach zawalał się, ale wciąż tam był, i
strumień, wzdłuż którego biegł, nadal płynął na terenie
posiadłości Damienów. Po jego drugiej stronie widziała
kwitnące rododendrony i pomyślała, że bez bocianiego
gniazda też mogłaby zobaczyć królową.
Lord Damien zatrzymał się i spojrzał w górę. Ona zrobiła
to samo. Zauważyła teraz coś w rodzaju platformy
zbudowanej pomiędzy gałęziami wysokiego świerka.
- To bardzo wysoko! - wykrzyknęła.
- Boisz się?
Pokręciła przecząco głową.
- Wspinałam się na wyższe drzewa, ale muszę przyznać,
że nie na tak proste jak to.
- Przypatrz się uważniej - polecił.
Spojrzała jeszcze raz i dostrzegła małe żelazne stopnie
wiodące na sam szczyt.
- Tak wspinają się tylko leniuchy - uśmiechnęła się do
niego.
- Ale ten sposób jest o wiele wygodniejszy i z całą
pewnością łatwiejszy - odparł Virgil.
Puścił cugle Samsona i z kieszeni przy siodle wyjął
lornetkę. Przewiesił ją sobie przez ramię.
- Pójdę pierwszy - powiedział - na wypadek, gdyby któryś
ze stopni był obluzowany.
Uśmiechnęła się znowu i z trudem powstrzymał się, by nie
wziąć jej w ramiona. Następnie szybko, bez najmniejszego
wysiłku, wspiął się na drzewo, sprawdzając każdy szczebel
najpierw dłońmi, a potem nogami, aż w końcu Gracila
zobaczyła, że dotarł do platformy ukrytej wśród gałęzi.
- Wszystko w porządku - zawołał. - Nie śpiesz się. Jeśli
się boisz, zejdę i ci pomogę.
- Wcale się nie boję - odparła urażona.
Podciągnęła suknię z trzema sztywnymi halkami i zaczęła
się wspinać. Było znacznie prościej, myślała przy tym, kiedy
moda nie narzuciła jeszcze kobietom krynolin. Jednakże jako
specjalistce od wspinania się na drzewa wejście na platformę
poszło jej o wiele łatwiej, niż mogła przypuszczać.
Kiedy dotarła do bocianiego gniazda, lord Damien
wyciągnął dłoń i pomógł jej wejść. Dotyk jego ręki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl