[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przez \miję, a nie dochodzące z ludzkich ust. Widok ten i dzwięki wprowadziły Jasmelę w paniczne
przera\enie, tak potę\ne, \e skręcała się i rzucała jak chłostana biczem, jakby poprzez fizyczny wysiłek
chciała uciec od tego koszmaru.
Jesteś mi przeznaczona, księ\niczko stwór mówił ze straszliwym triumfem w głosie. Znalazłem cię
i zapragnąłem zanim przebudziłem się z wiekowego snu, w który pogrą\yło mnie pradawne zaklęcie, dzięki
któremu uszedłem przed moimi wrogami. Jestem duszą Natohka! Przyjrzyj mi się uwa\nie księ\niczko!
Niebawem ujrzysz mnie w cielesnej powłoce& i pokochasz!
Strona 15
Howard Robert E - Conan barbarzyńca
Upiorny syk przeszedł w lubie\ny śmiech. Jasmela zajęczała i oszalała z przera\enia tłukła pięściami w
marmurową posadzkę.
Teraz śpię w pałacu w Akbitanie ciągnął dalej. Tam le\y moje ciało, ale jest to tylko pusta powłoka,
z której na krótką chwilę uleciał duch. Gdybyś spojrzała z okien mojego pałacu, pojęłabyś bezcelowość
wszelkiego oporu. Oświetlona księ\ycem pustynia wygląda jak ogród, w którym rozkwitły ró\e ognisk tysięcy
wojowników. Jak fala nabierająca siły zaleję ziemię mych odwiecznych wrogów. Z czaszek ich królów ka\ę
zrobić kielichy, a ich dzieci i kobiety oddam w niewolę moim niewolnikom. Przez lata snu moja moc
powiększyła się& Ty będziesz moją panią księ\niczko! Nauczę cię przedwiecznej, zapomnianej sztuki
miłości. Razem&
Słuchając obrzydliwych słów, padających z ciemnego naro\a komnaty Jasmela wiła się i skręcała, jakby w
jej delikatne, nagie ciało trafiały katowskie razy.
Pamiętaj! wyszeptała zjawa. Nie minie kilka dni, a przyjdę po ciebie!
Przyciskając twarz do posadzki i zatykając uszy, Jasmela nie była pewna, ale zdało się jej, \e dotarł do niej
jakby łopot skrzydeł nietoperza. Po chwili, spojrzawszy z lękiem w górę, zobaczyła tylko księ\yc, który świecił
w okno i srebrnymi strzałami swych promieni przeszywał miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą czaiła się zjawa.
Cała dr\ąc, księ\niczka podniosła się i z trudem dotarła do satynowego posłania, na które padła szlochając
spazmatycznie. Jedna ze śpiących dworek obudziła się, ziewnęła, przeciągając smukłe ramiona i zamrugała.
Natychmiast znalazła się przy płaczącej Jasmeli i objęła jej wiotką kibić.
Czy to był& ? wykrztusiła z szeroko otwartymi, przestraszonymi oczyma.
Jasmela przycisnęła się do niej gwałtownie.
Och! Vateeso, znów męczył mnie ten koszmar! Widziałam& Widziałam to! To mówiło do mnie!
Powiedziało mi swoje imię! Zaraz& Natohk! To Natohk! Nie, to nie był zły sen. To unosiło się nade mną, a wy
spałyście jak zabite. Co ja mam robić?!
Vateesa bawiła się w zamyśleniu cię\ką, złotą bransoletą, zało\oną na smukłym nadgarstku.
Pani powiedziała. To jasne, \e \adna ludzka siła nie jest w mocy, aby ci pomóc, a amulet, który
dali ci kapłani Isztar jest nieprzydatny. Powinnaś poradzić się zapomnianej wyroczni Mitry.
Jasmela wzdrygnęła się, zapominając o przera\eniu. Wczorajsi bogowie byli teraz demonami. Kothyjczycy
ju\ dawno przestali czcić Mitrę, zapomnieli o tym najpopularniejszym wśród hyboriańskich nacji bogu.
Jasmela przypuszczała, \e skoro jego kult jest tak stary, to sam bóg musi być przera\ający. Czciciele Isztar
lękali się swej bogini, podobnie jak i większość wyznawców innych bogów kothyjskich. Kultura i religie Koth
uległy wpływom shemickim i stygijskim. Proste wierzenia Hyborian zostały w du\ym stopniu zamienione na
wyrafinowane, bezwzględne i rozkochane w przepychu religie wschodu.
Czy Mitra mi pomo\e? zapytała niedowierzająco Jasmela, chwytając Vateesę za rękę. Tak długo
czcimy Isztar&
Na pewno pomo\e! zapewniła Vateesa, będąca córką kapłana z Ophiru, który uciekając przed
wrogami politycznymi schronił się w Khoraji. Idz do świątyni, pani! Ja pójdę z tobą.
Pójdę! Jasmela podniosła się i nie pozwoliła, aby dworka ubrała ją. Nie uchodzi, \ebym szła do
świątyni ubrana w jedwabie. Pójdę naga, na klęczkach, tak jak błagalnica. W przeciwnym razie Mitra uzna, \e
brak mi pokory.
Bzdura! Vateesa nie szanowała zbytnio obyczajów związanych z kultem Isztar, uwa\ając ją za
fałszywe bóstwo. Mitra chce, \eby ludzie stali przed nim wyprostowani, a nie czołgali się na brzuchach jak
robaki i nie pragnie krwi zwierząt na swoich ołtarzach.
Tak pouczona, Jasmela pozwoliła ubrać siebie w jedwabną koszulę bez rękawów, na którą nało\yła luzną
tunikę i przepasała się szeroką, atłasową szarfą. Na małe stopy ło\yła satynowe pantofelki, a Vateesa
zręcznymi ruchami ró\owych palców uło\yła jej czarne, falujące włosy. Potem księ\niczka stanęła za dworką,
która odsunęła na bok gruby, tkany złoty nicią gobelin i odryglowała ukryte za nim drzwi. Weszły do wąskiego
i krętego korytarza, którym szybko dotarły do następnych drzwi i szerokiej sieni. Stał tam stra\nik w
pozłacanym hełmie, srebrnym napierśniku i ozdobionych złotem nagolennikach. Na ramieniu jego spoczywał
na długim trzonie cię\ki topór bojowy.
Jasmela uciszyła gestem okrzyk jego zdumienia. Stra\nik zaprezentował im broń i stanął nieruchomo jak
posąg z brązu obok drzwi. Dziewczyny przeszły przez sień, której ciemne kąty bezskutecznie próbowały
oświetlić pochodnie tkwiące w \elaznych uchwytach. Jasmela z niepokojem patrzyła na cienie panujące w
kątach. Trzy piętra ni\ej stanęły przed wejściem do wąskiego korytarza. Jego łukowo sklepiony strop
wysadzany był klejnotami, podłogę stanowiły płyty z kryształu, a ściany pokrywał złoty fryz.
Trzymając się za ręce, poszły tym korytarzem i wkrótce zatrzymały się przed szerokimi, złoconymi
podwojami.
Vateesa pchnęła wrota, które rozwarły się, ukazując wejście do dawno zapomnianego chramu. Zwiątynię
odwiedzali nieliczni wyznawcy Mitry i królewscy goście, przybywający na dwór króla Khoraji. Jasmela nie była
W niej nigdy wcześniej, mimo \e urodziła się w pałacu. Skromna i pozbawiona ozdób w porównaniu z
pełnymi przepychu świątyniami Isztar, ta była urządzona z prostotą i godnością właściwą religii Mitry.
Zciany, posadzka i wysoko sklepiony sufit wykonane były ze zwykłego białego marmuru, jedyną ozdobą
Strona 16
Howard Robert E - Conan barbarzyńca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]