[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Prawdopodobnie uważał, że „ratując” ich, zasłuży na pochwałę zwierzchników, a może nawet
awans albo odznaczenie. Nie tylko zgodził się przydzielić uchodźcom dziesięć eskortowców,
które miały towarzyszyć statkom Yrayów, aż dotrą w bezpieczne miejsce, ale także mianował
się dowódcą całej operacji i postanowił osobiście wziąć w niej udział. Dzięki temu Leia i Han
mogli powrócić do Zaćmienia.
Jednym z wielu ujemnych aspektów ultimatum Yuuzhanina była jednak wiadomość o
zadaniu, jakie miał do wykonania Luke Skywalker. Mistrz Jedi czekał na przylot obojga Solo,
by im to oznajmić, a potem poprosił ich także o wypożyczenie Threepia. Rodzice mieli tylko
kilka chwil na pożegnanie z dziećmi przed wyruszeniem na wyprawę. Okazało się, że mieli
polecieć na stację Nova, unoszącą się w przestworzach, które kiedyś nazywały się systemem
Caridy. Kiedy tam wylądowali, Leia stwierdziła, że nigdy dotąd nie widziała tak czerwonych
przestworzy. Po eksplozji, która przemieniła słońce Caridy w supernową, pozostały skłębione
chmury i wstęgi świecących rubinowym blaskiem zjonizowanych gazów. Przesuwały się
leniwie obok powoli obracającej się stacji, przesłaniając widok odległych gwiazd i
przypominając, że w eksplozji straciły życie miliardy niewinnych mieszkańców systemu.
Leia i Han siedzieli w kantynie o przewrotnej nazwie Wielki Wybuch. Han zamówił
dzbanek okoblastera i starał się zbytnio nie wsłuchiwać w muzykę bitHanskiego zespołu pod
kierunkiem Bobola Bakera. Leia wciąż jeszcze nie mogła się pogodzić z myślą, że kataklizm
sprzed kilkunastu lat nie był wybrykiem natury, ale dziełem ogarniętej żądzą zemsty i
zniszczenia istoty jej rasy.
Nagle w zasnutym dymem pomieszczeniu trzykrotnie zabrzmiał melodyjny gong - tak
głośno, że na kilka chwil zagłuszył nawet dźwięki muzyki. Chwilę potem z głośnika
interkomu dobiegł głos mężczyzny, ale ani Leia, ani Han nie zrozumieli, co powiedział.
Podobnie jak większość gości kantyny, odwrócili głowy w stronę zawieszonego nad głowami
bithańskich muzyków ekranu projektora hologramów. Ukazała się na nim nazwa „Taniec
Asteroid”, a pod nią informacja, że jest to frachtowiec typu YT-1500. Następnie pojawiło się
słowo „potwierdzono”, a obok niego hologram charakterystycznej sterowni jednostki.
Rozczarowany Han mruknął coś i sięgnął po stojący przed nim na stole dzbanek
okoblastera.
- Do tej pory powinni byli już przylecieć. - Napełnił swój kufel, upił łyk i postarał się
nie skrzywić. Odstawił kufel na stół. - Ciekaw jestem, dlaczego Booster tak długo marudzi.
- Kiedyś musi przylecieć - rzekła Leia. Ucieszyła się, widząc na twarzy Hana wyraz
niesmaku. Dłuższy czas po śmierci Chewbaccy jej mąż nie zwracał uwagi na to, co pije.
Wyglądało nawet, że im paskudniejszy trunek, tym bardziej mu smakuje. Uwrażliwienie
kubków smakowych uważała za jeszcze jeden dowód stopniowego powrotu do zdrowia jego
duszy. - „Błędny Rycerz” to wielki okręt i zaopatrzenie go we wszystko, co potrzebne, musi
zajmować dużo czasu. Chyba niemożliwe, żebyśmy go przeoczyli?
Han spojrzał na nią z udawaną pretensją i machnął ręką w kierunku ekranu projektora
hologramów.
- Jak moglibyśmy przeoczyć gwiezdny niszczyciel?
- Nie moglibyśmy - zgodziła się z nim Leia. - A przynajmniej nie w tej kantynie.
Stację Nova zbudowano z myślą o zastąpieniu nieistniejącej Caridy, jako jeden z
przystanków na długim Perlemiańskim szlaku handlowym. Unosiła się na obrzeżach wciąż
[ Pobierz całość w formacie PDF ]