[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zdjęła szorty i bluzkę, włożyła maskę i płetwy i po chwili zanurzyła się w przejrzystej
wodzie. Była chłodnawa, ale nie tak jak u wybrzeży Anglii.
Pływali ponad godzinę; Nikos prowadził, wskazywał rzeczy, które mogłyby ujść
jej uwadze. Kiedy na moment się zatrzymywali, ryby podpływały na odległość ręki, a
potem czmychały spłoszone lekkim ruchem gumowej płetwy. Wreszcie wypłynęli na
powierzchnię. Sara zsunęła maskę z twarzy.
- Jakie cudowne miejsce - powiedziała, przebierając nogami w wodzie.
- Moje ulubione.
- Lądem można tu dotrzeć? - Popatrzyła na bujną zieleń porastającą linię brzegu.
- Kiedyś była ścieżka, ale nie wiem, czy nie zarosła. Aatwiej i przyjemniej dostać
się tu od strony morza.
- Chyba powinnam wrócić i zacząć szykować śniadanie...
Nikos spojrzał na swój wodoodporny zegarek.
- Już wszystko jest gotowe, zjemy sobie na tarasie. Nie martw się, uprzedziłem ka-
pitana, że dziś rano masz wolne i żeby poszli na śniadanie do domu.
Skinęła głową. Nagle zdała sobie sprawę, że kiedy pierwszy raz Nikos ją pocało-
wał, też byli w wodzie sami. Zadrżała z podniecenia. Czy teraz również ją pocałuje?
Nie chcąc kusić losu, odwróciła się i zaczęła płynąć w stronę motorówki. Nikos ją
wyprzedził. Wsiadłszy do łodzi, pochylił się i wciągnął Sarę do środka.
Aódz zachybotała się. Tracąc równowagę, Sara wpadła na Nikosa. Zrobiło jej się
gorąco; miała wrażenie, że jego ciało ją parzy. Nie była niczemu winna. Owszem, podo-
bała się jej jego bliskość, marzyła o tym, by znów ją pocałował, ale nie próbowała z nim
flirtować. Nie chciała, by nabrał podejrzeń.
Jakby czytając w jej myślach, zgarnął ją w ramiona. Nie potrafiła mu się oprzeć.
Kiedy przycisnął usta do jej ust, objęła go z całej siły. Miała świadomość, że postępuje
R
L
T
lekkomyślnie, ale nic na to nie mogła poradzić. Wiedziała, że kiedy wyjawi, kim jest i
dlaczego zależało jej na pracy w Windsong, Nikos nie będzie chciał mieć z nią do czy-
nienia.
Chwilę pózniej odsunął się, przytknął czoło do jej czoła i popatrzył jej w oczy.
- Zjadłabyś coś? - zapytał.
Ciebie, odparła w myślach. Głośno jednak powiedziała:
- Trochę jestem głodna.
- No dobra, szybki prysznic, a potem śniadanie. - Umieścił sprzęt w schowku, po
czym wciągnął kotwicę.
Ruszyli. Sara drżała z zimna, skóra swędziała ją od słonej wody. Obserwowała
Nikosa, który zgrabnie manewrował łodzią. Nie umiała tego pojąć. Im więcej spędzała z
nim czasu, tym większą stanowił dla niej zagadkę. Lada moment miał się zaręczyć, jed-
nak zupełnie nie zachowywał się jak mężczyzna oddany jednej kobiecie. Wprawdzie
powiedział, że nie oświadczył się Ginie, ale to nie znaczy, że nie zrobi tego w najbliższej
przyszłości.
Matka wiele opowiadała Sarze o bogatych greckich rodzinach, ale Nikos nie paso-
wał do tego obrazu. Owszem, gdyby zawarł małżeństwo z rozsądku, jego sytuacja byłaby
podobna do sytuacji Damaris, ale... Gdyby matce trafił się taki Nikos, może wcale nie
uciekłaby do Londynu?
- Czyli dzisiejszego ranka wszyscy jemy śniadanie w domu? - spytała Sara.
- Tak, lunch jest o pierwszej, kolacja o siódmej, ale śniadania bywają w formie
szwedzkiego stołu, zawsze między ósmą o dziesiątą. Można przyjść o dowolnej porze.
- Trochę jak w hotelu. - Zastanawiała się, ile osób przychodzi na te śniadania i czy
tak duża rozpiętość czasu naprawdę jest potrzebna.
Nikos wzruszył ramionami.
- Jak się miewają twoi dziadkowie? - spytała kilka minut pózniej. Nie była pewna,
jak to wszystko rozegrać. Nie mogła po prostu wejść i zażądać rozmowy z babką.
- Doskonale. %7łeby zadowolić mojego ojca, wybieram się dziś ze Spirosem obejrzeć
łódz, którą chce kupić.
- Dlaczego twój ojciec jej nie obejrzy? - spytała Sara.
R
L
T
- Bo interesy są ważniejsze od rodziny - odparł z ponurym śmiechem Nikos. - A
skoro mowa o interesach, to chociaż zawsze złościłem się na ojca, że stawia pracę na
pierwszym miejscu, okazało się, że podążam jego śladem. Kiedy wrócę z dziadkiem, bę-
dę musiał solidnie przysiąść fałdów.
- Na Cassandrze"?
- Nie, w domu dziadków. Mam tam gabinet.
Sara uważała, że Nikos i tak mnóstwo czasu poświęca pracy, ale nie chciała mówić
tego na głos. W końcu to nie jej sprawa. Zastanawiała się, czy wolno jej będzie spacero-
wać po ogrodzie, kiedy on będzie siedział przy komputerze. Gdyby przypadkiem spotka-
ła odpoczywającą w cieniu drzewa babkę, chyba mogłaby zamienić z nią słowo?
Wzięła prysznic, wysuszyła włosy i zaczesała je do tyłu. Przed opuszczeniem ka-
biny wyjęła z torebki list; złożyła go wpół i wsunęła do kieszeni szortów. Na wszelki
wypadek.
Zniadanie czekało na tarasie, z którego rozciągał się widok na morze. Dwóch
członków załogi piło kawę; stojące przed nimi puste talerze świadczyły o tym, że już
zjedli.
Tak bogatego szwedzkiego stołu nie powstydziłby się nawet najelegantszy hotel.
Srebrne podgrzewane półmiski lśniły w promieniach słońca. Głodnych kusiły jajka, be-
kon, kiełbaski, słodkie bułeczki i świeże owoce. Obok na mniejszym stole stała aroma-
tyczna kawa. Sara nałożyła sobie pełen talerz. Poranna kąpiel zaostrzyła jej apetyt.
- Brawo - pochwalił ją Nikos, który również podszedł do stołu. - Tutejszego ku-
charza denerwują goście, którzy nabierają niewiele, a potem trzy czwarte zostawiają na
talerzu.
Popatrzyła na niego zdziwiona. Na tarasie widziała jedynie członków załogi oraz
miejscowy personel, któremu została wcześniej przedstawiona. Czy Nikos nie powinien
jeść śniadania w towarzystwie domowników?
- Doskonale go rozumiem. I nie sprawię mu zawodu. Lubię dobre jedzenie, a ja-
jecznica wygląda bardzo smakowicie. Macie szczęście, że trafiliście na tak dobrego ku-
charza.
R
L
T
- Wiem. On też to wie. Na szczęście doszli z moim dziadkiem do porozumienia,
które ich obu satysfakcjonuje, więc dziadek nie musi się bać, że nagle kucharz znajdzie
sobie lepiej płatną pracę.
- Mądrego masz dziadka. Na zdolnych kucharzy zawsze istnieje zapotrzebowanie.
- Na ciebie też?
- Powoli wyrabiam sobie markę. Kiedyś chciałabym sama dyktować swoje warun-
ki finansowe i wybierać miejsce pracy.
- Co byś wybrała? - spytał Nikos, wskazując na osłonięty parasolem pusty stół na
skraju tarasu.
- Dawniej myślałam o Londynie. Teraz skłaniam się ku greckim wyspom. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]