[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Lyon milczał. Do niedawna jeszcze mógł przypuszczać, że ktoś tę kobietę tutaj
przysłał. Jednak teraz zaczął wierzyć, że Jasmine jest zupełnie niewinną, naiwną
panienką, która wpakowała się w tę historię przez przypadek. Kiedy to sobie uświado-
mił, poczuł się jeszcze gorzej, niż gdyby miał do czynienia z przebiegłą
przestępczynią.
- Jasne, że mówię - zawyrokowała Jasmine. - A w dodatku sama nie wiem,
dlaczego. Nie powinnam. Skończyłam nawet studium dziennikarskie. Mówiłam ci o
tym? A zachowuję się jak dziecko.
Lyon znowu pogładził ją po ramieniu.
- Wziąwszy pod uwagę to, co się stało, to chyba normalne - powiedział.
Jasmine zamrugała oczami, a potem łzy popłynęły jej po policzkach. Zaczęła
płakać.
- To... to naprawdę miło z twojej strony, że tak uważasz - mówiła, szlochając. -
Normalnie się tak nie zachowuję, ale to... to, co się stało. I jak potem musiałam
uważać. I jak babcia się nie interesowała...
Znowu pogładził ją delikatnie po ramieniu.
- No już dobrze, dobrze.
Jednocześnie pomyślał, że nie powinien angażować się w tę znajomość. Tak
naprawdę nie powinien angażować się w żadną znajomość. Miał przecież dosyć
własnych problemów.
- Przepraszam, zupełnie się rozkleiłam.
Azy w dalszym ciągu spływały po zaczerwienionych policzkach Jasmine.
- Nie przejmuj się. Takie jest życie - pocieszał ją. - Raz pod wozem, raz na
wozie. Miejmy nadzieję, że następnym razem będziesz na wozie.
Spojrzała na niego tymi swoimi ufnymi oczami.
- A sądzisz, że będę?
- Na pewno na to zasługujesz. Jasmine westchnęła.
- Wiesz, czasami mam dosyć tych wszystkich ludzi, którzy próbują być dla
mnie mili, a najchętniej utopiliby mnie w łyżce wody - powiedziała. - Mówią, że to
wielka szkoda, iż nie dostałam jakiejś roli, a za plecami śmieją się ze mnie.
- 41 -
S
R
Lyon miał dosyć ludzi, którzy wcale nie starali się być uprzejmi i wcale nie
ukrywali tego, że najchętniej utopiliby go w łyżce wody. Uznał więc, że sytuacja
Jasmine nie jest pozbawiona plusów. Wolał jej jednak o tym nie mówić.
Sam nie wiedział, jak to się stało, że Jasmine znalazła się w końcu w jego
ramionach. Tulił ją i głaskał po wspaniałych włosach, a ona płakała mu w sweter.
Wyglądało na to, że puściły jej wszystkie hamulce. Lyon znał się trochę na ludziach.
Teraz już wiedział, że Jasmine nie przyszła tu na przeszpiegi, ale naprawdę jest
aktorką, która straciła narzeczonego, a jej babcia rzeczywiście nie wykazała nią
zainteresowania.
- Proszę, wez chusteczkę. - Wcisnął jej do ręki ligninową chustkę.
Jasmine pociągnęła nosem.
- Dzięki - powiedziała. - Wiesz, chyba niepotrzebnie pojechałam do babci.
Przecież nie chciała ze mną korespondować. Mogłam się domyślić, że żyje swoim
życiem.
- Wielu ludziom wydaje się, że mogą liczyć na rodzinę - stwierdził
sentencjonalnie Lyon.
Jasmine pokiwała głową.
- Posłałam jej nawet moje zdjęcie z Charlesem Eastwoodem, myśląc, że ją to
zainteresuje - ciągnęła Jasmine. - Grałam małą rólkę w  Wietrze z piekieł", wiesz?
Lyon nie miał pojęcia, co to jest  Wiatr z piekieł", ale na wszelki wypadek
skinął głową. Nie wiedział też, kim jest Charles Eastwood, i miał jedynie nadzieję, że
nie wykorzystał on ufnej i naiwnej Jasmine.
- A może babcia cię po prostu nie poznała - podsunął jej.
Jasmine spojrzała mu w oczy. Nie chciała, żeby wypuścił ją z ramion, ale
pragnęła jedynie sprawdzić, czy jest szczery.
- Ostatnio nabrałam podejrzeń, że babcia ma chorobę Alzheimera - wyznała. -
Co prawda, nigdy nie miałam do czynienia z kimś chorym na tę chorobę, ale to się
chyba tak zaczyna. Nie poznaje się znajomych.
Zapomniała dodać, że z rozpoznawaniem przyjaciółek babcia nie miała
większych problemów.
- Czyżbyś chciała wrócić i to sprawdzić?
- 42 -
S
R
Jasmine przytuliła się do niego mocniej. Dawno nie było jej tak dobrze.
- Tak, to dobry pomysł.
Lyon pogładził ją po włosach. I to wystarczyło, żeby Jasmine rozrzewniła się na
dobre. Zaraz też zrelacjonowała mu historię swojego życia. Ile razy próbowała
opowiedzieć ją Erikowi, spotykała się z lekceważeniem i obojętnością, a Lyon
przynajmniej udawał, że słucha. Właśnie tego jej było trzeba - cierpliwego słuchacza.
- Urodziłam się w małym miasteczku koło Tulsy. Tata ujeżdżał konie, ale
niespecjalnie mu to wychodziło. Prawdę mówiąc, pracował dla jednego faceta, który
był w tym naprawdę dobry. Ale przede wszystkim tata pił. Mama mówiła, że zawsze
był dla nas dobry. Jak więcej wypił, to szedł spać. Chciał zostać gwiazdą rodeo, ale
oczywiście nie miał na to najmniejszych szans. Dlatego ja wcale się nie łudzę, że
zostanę gwiazdą filmową - powiedziała i znowu zerknęła na Lyona. Lyon ze
zrozumieniem skinął głową.
- Mówiłaś, że to ojciec powiedział ci o babci - zauważył.
- Tak, ale dużo pózniej - powiedziała. - Kiedy pojawił się u mnie chory. W
dzieciństwie wcale nie znałam jego rodziny. Mama chyba wstydziła się za ojca, a ojcu
na tym nie zależało. Potem okazało się, że babcia jest jedyną moją bliską krewną.
Chociaż, kto wie...
Zamyśliła się na chwilę.
- A potem ojciec zniknął - podjęła opowieść. - Mama na początku bardzo
płakała. Pytała o niego różnych ludzi, którzy jezdzili po rodeach, ale niczego się nie
dowiedziała. A mnie go nawet nie brakowało. Prawdę mówiąc, w ogóle nie myślałam
wtedy o rodzinie.
Lyon trzymał ją mocno. Po pierwsze dlatego, że gdyby się teraz poruszył, to
znowu zaczęłyby go boleć plecy. Po drugie, stwierdził, że jest zupełnie przyjemnie
tulić kobietę w celach innych niż seksualne. Nigdy wcześniej tego nie robił.
- Nie chcę cię zanudzać tą całą historią - powiedziała nagle Jasmine. - Zresztą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl