[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wprowadzono ją do niewielkiego, lecz doskonale urządzonego pokoju. Zciany
pomieszczenia przyozdobiono obrazami przedstawiającymi sceny z polowań, wszystkie meble
zaś były bogato rzezbione i złocone. Mentuphera poprosił ją, by usiadła, po czym własnoręcznie
napełnił winem srebrny puchar.
Mam nadzieję, że najwyższa kapłanka Derkety nie będzie miała nic przeciwko obecności
mojego najstarszego syna powiedział władca. Chciałbym pokazać mu, iż sprawy tego rodzaju
też pojawiają się w trakcie rządzenia.
Nehebeka wzruszyła ramionami.
Jak tylko sobie życzysz, Wasza Wysokość odparła, rozglądając się po pokoju.
Chociaż król bał się czarowników, nie był słabym człowiekiem. Gdyby było inaczej, nie
istniałyby już w Stygii rządy świeckie. Mentuphera był wysokim, silnie umięśnionym mężczyzną
o kwadratowej twarzy ze złamanym nosem i oczyma jak stal. Jego ubiór stanowiła stara tunika
nosząca ślady wielu bitew. Przy jego boku zawsze wisiał miecz. Mimo swego szacunku dla
arcykapłanki nie ukrywał pożądania, przypatrując się jej pięknemu ciału. Zresztą już nieraz
dzielił z nią łoże.
Prawdę powiedziawszy& stwierdziła & to dobrze, że młody następca tronu obyś żył
wiecznie, Królu wysłucha naszej rozmowy. Chyba tylko bogowie wiedzą, co wydarzy się jutro,
ja przynoszę niezbyt pomyślne wieści.
Ctesphon, następca tronu, niezbyt już młody mężczyzna, poruszył się niespokojnie
i powiedział:
Ojcze, mój panie, czy nie powinniśmy zaprosić tutaj także doradców? Słowa magów są
często niejasne, nie obrażając cię, pani, i nie zawsze można zrozumieć je do końca.
Prosiłam o prywatną rozmowę przerwała mu ostro Nehebeka. Większość z tego, co
mam do powiedzenia Waszej Królewskiej Mości, nie powinno wydostać się z tej komnaty,
bowiem ostatnio do serc Stygijczyków zaczął wkradać się strach i zwątpienie.
Mentuphera posłał swemu synowi pełne gniewu spojrzenie, jednak zdecydował go nie
odsyłać. Ctesphon często dowodził ojcu, że plan podboju świata jest niemądry, ale nie mogąc
przekonać go do swych racji, zachował lojalność i wszystkie swe wysiłki kierował ku realizacji
marzeń ojca. W wolnych chwilach książę polował na lwy, a oprócz tego posiadał taką wiedzę,
o której Mentuphera nie mógł marzyć. Ośmielał się nawet wymieniać listy z przebywającym na
wygnaniu rywalem Tothapisa, Thothamonem Okrutnym.
Mów polecił władca.
Wasza Wysokość zna zapewne legendę Tajów mówiącą o Toporze Varanghi& zaczęła
Nehebeka i opowiedziała królowi uzgodnioną z Tothapisem wersję wydarzeń oraz to, co sama
wyśledziła. Obawiam się, że nie zdążymy nikogo wysłać do Pteionu, tak aby dotarł tam przed
Conanem& zakończyła. Nie odbijemy też świętej broni podczas drogi powrotnej. Poza tym
spotkanie naszego wojska z Conanem mogłoby przynieść nieobliczalne skutki.
Na kły Seta! zaklął Mentuphera, uderzając pięścią o oparcie fotela. Brzmi to tak, jakby
on został wybrany przez Mitrę. Skoro jednak Pan Słońca nie mógł wybrać nikogo lepszego od
Conana, to czym się mamy przejmować?
Bardzo wieloma rzeczami, mój ojcze wtrącił się Ctesphon. Choćby tym, co zrobił ten
barbarzyńca mając w rękach nie świętą, a zwykłą broń.
Twój syn ma rację przytaknęła Nehebeka. To wszystko może doprowadzić do
oderwania się jednej z prowincji, która z czasem urośnie w siłę i zagrozi w przyszłości naszej
potędze. Cóż wtedy stanie się z marzeniami Waszej Wysokości o wielkich podbojach?
Zbierz największe siły jakie tylko zdołasz rzekła kapłanka. Obejmij nad nimi
dowództwo. Na czas swej nieobecności przekaż władzę synowi. Najlepiej będzie, jeśli
wymaszerujesz natychmiast, nie tracąc ani dnia. Zmuś Taję, by się poddała. W międzyczasie my,
słudzy Seta, uczynimy wszystko, co w naszej mocy, żeby Topór Mitry pozostał tam, gdzie jest.
Jeśli nam się nie uda, to jeszcze nic straconego, nasze siły są niezmierzone. W ten czy w inny
sposób, na pewno ci pomożemy, Wasza Królewska Mość. Dla twego zwycięstwa poruszymy
niebo i ziemię.
Tak zrobię! wykrzyknął Mentuphera.
W jednej z krypt znajdujących się pod świątynią Seta paliło się kilka świec. Tutaj, na
skrytym w cieniu stole stało szklane naczynie w kształcie macicy. Wewnątrz niego unosił się
zwinięty w kłębek na wpół uformowany ludzki płód.
Do pomieszczenia weszła Nehebeka. Stojący przy drzwiach akolita skłonił się nisko.
Odejdz! rozkazała kobieta i akolita posłusznie wycofał się na korytarz.
Nachylając się nad retortą i wpatrując w pomarszczoną twarz, Nehebeka wyszeptała
magiczne słowa. Homunkulus drgnął. Na jego twarzy pojawiło się cierpienie. Z gardła wydobyły
się gulgoczące słowa.
Kto mnie wzywa?
To ja, Nehebeka syknęła wiedzma. Uważaj teraz dobrze, Tothapisie, i nie zajmuj się
niczym innym. Nie mówię, że zbliża się Zmierzch Bogów, chociaż i to jest możliwe, lecz
z pewnością bliska jest godzina nowej wojny między Bykiem i Wężem.
Mimo setek mil przestrzeni z ust monstrum wydostały się słowa czarownika.
Powiedz, czego się dowiedziałaś.
Nehebeka wypełniła polecenie, a kończąc dodała:
Złe fatum wisi nad nami i będzie tak dopóty, dopóki Conan żyje zacisnęła pięści. Ale
nie potrwa to długo. Potrzebne będą tylko bardzo silne czary. Jego moc wzrosła. Mój panie, nie
gnuśniej w swym domostwie, przybądz tutaj na swych smoczych skrzydłach, z gotowymi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]