[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jak więc to załatwicie? - zapytała, ciekawa jak zawsze. - Znaczy się, wiem, \e twoja
szefowa to pochwala itd., ale co z resztą?
- Domyślają się. - Wzięłam kolejny łyk naparu. - Nie ukrywamy się, ale jednocześnie
nie jesteśmy do siebie nierozerwalnie przylepieni jak zakochani nastolatkowe.
Oczywiście, gdy czas pracy dobiega końca, a drzwi biura się zamykają& to ju\ inna
historia.
- Jesteś niegrzeczna! Opowiedz mi o tym. Proszę, nie trzymaj mnie w niepewności.
- Có\& - Podniosłam wzrok i ujrzałam Ryan obserwującego mnie z uśmiechem na
ustach i du\ą miską popcornu w dłoniach. Przykryłam słuchawkę dłonią. - Moja
przyjaciółka, Bri - wyjaśniłam. - Właśnie, uch, chce poznać szczegóły naszych
przygód biurowych.
- Hmm. - Usiadł przy mnie, odstawiając miskę na stoliku i wziął mnie w ramiona.
- Có\, mo\esz jej powiedzieć& lub rozłączyć się i mo\emy to odegrać. Twój
wybór.
śaden wybór. - Przepraszam, Bri - powiedziałam do niej. - Muszę iść. Ryan mnie
potrzebuje.
Evangeline Anderson Mężczyzna w czarnej skórzanej masce - 91 -
- Mogę się zało\yć, \e tak jest. - Roześmiała się. - Có\, nie zapomnij o mnie, gdy
dojdzie do wyboru druhen - pouczyła mnie. - A mo\e Ryan mógłby zeswatać mnie z
jednym ze swoich przyjaciół. Myślę, \e chętnie wplątałabym się w taki związek,
szczególnie, \e tobie sprawił on wielką przyjemność.
- Upewnię się, czy on nie zna nikogo odpowiedniego dla ciebie - powiedziałam,
mimo skutecznego rozpraszania mnie myzianiem po szyi. - Ale obawiam się, \e nie
mogę ci obiecać, \e będziesz miała takie samo szczęście jak ja.
- Hej, to nie było szczęście. - Ryan przestał mnie całować, aby zaprotestować
przeciwko mojemu doborowi słów. - To była cię\ka praca.
- Słyszałam to! - krzyknęła Brianna. - Powiedział, \e jesteś cię\ka w utrzymaniu,
dziewczyno. - Oczywiście powiedziała to na tyle głośno, \e Ryan mógł ją usłyszeć,
co do słowa.
- Nie powiedziałem cię\ka w utrzymaniu - sprostował, ponownie mnie całując i
powodując przyjemne dreszcze. - Ale cię\ką harówką było przekonanie cię, \e
nale\ymy do siebie-nie tylko w sypialni, ale tak\e poza nią. Cię\ką pracę było
sprawienie, \e uwierzyłaś, i\ pragnę ciebie nie tylko na kilka nocy sprośnego seksu.
- Sprośnego, co? Dziewczyno& - Głos Brianny ponownie zadzwięczał w moim uchu.
- Muszę kończyć, Bri - powiedziałam jej. - Oddzwonię pózniej. - Rozłączyłam się i w
ciszy odło\yłam komórkę, odwracając się ku niemu. - A teraz co powiesz?
- Jedynie to, \e chciałbym być z tobą ju\ zawsze. Jako twój przyjaciel, kochanek,
mę\czyzna w skórzanej masce i mo\e w przyszłości mą\. Pragnę cię całej, Jax,
jestem gotów spędzić resztę \ycia na przekonywaniu cię o tym, jeśli zajdzie taka
potrzeba.
- Ryan& - Pocałowałam go delikatnie, mrugając, aby pozbyć się łez, które
zgromadziły się w moich oczach. - Ju\ mnie o tym przekonałeś.
To tak\e była prawda. Widział mnie ju\ jako silną, władczą kobietę w pracy oraz jako
słabą i podatną na zranienie niewiastę, gdy klęczałam przed mę\czyzną w czarnej masce,
dr\ąc od seksualnej uległości. I pomimo to nadal mnie chciał. Zastanawiałam się ile kobiet
mogło powiedzieć to o mę\czyznach, z którymi były. Niewiele, pomyślałam, po raz kolejny
czując się wielką szczęściarą.
- Dlaczego patrzysz na mnie w ten sposób? - zapytał i uświadomiłam sobie, \e
przyglądam mu się przez dobre kilka sekund, po prostu myśląc.
Uśmiechnęłam się i ponownie go pocałowałam. - Bez powodu. Jedynie myślę o tym,
jaką jestem cholerną szczęściarą.
- Mówiłem ci, \e to nie było szczęście. To była cię\ka praca. Cię\ka droga pod górkę.
- Uśmiechnął się. - Ale przebyłbym ją jeszcze raz, gdybym musiał. Jesteś tego
warta.
Roześmiałam się. - To zabrzmiało tak, jakbyś musiał przejść katusze.
- Musiałem - odrzekł powa\nie. - Nawet nie wiesz jak cię\ko było mi odczekać te
dwa i pół tygodnia, nim do ciebie zadzwoniłem. Ale chciałem dać ci czas na
przemyślenie sobie wszystkiego. Czas \ebyś za mną zatęskniła&
- Tak było. - Przyciągnęłam go bli\ej. - Ale mówiąc ju\ o pracy, to co byś powiedział
na zało\enie maski i powróceniu tutaj z chęcią zasłu\enia sobie na swoją dozę
popcornu?
Tłumaczenie: sshakes
Uniósł brew. - A co z seansem?
- Co z nim? - zapytałam. - Dlaczego miałabym oglądać jakieś udawane
hollywoodzkie love story, gdy mam swojego mę\czyznę w masce tu\ obok,
gotowego, aby urzeczywistnić moje fantazje?
- Skoro postrzegasz na to w ten sposób& - Pocałował mnie namiętnie, po czym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]