[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie myśli dokładnie tak samo w dwu różnych okresach
czasu. Różnica wieku, stanu fizycznego, pogody, pożywie-
nia, towarzystwa, książek, namiętności każdy taki lub
inny, bardziej jeszcze znikomy szczegół, wystarczy, by
zmienić osobliwy mechanizm myśli i przekazać mu wielce
odmienne poruszenia i działania. O ile możemy o tym
sądzić, rośliny i ciała zwierząt nie odznaczają się większą
wrażliwością, jeżeli chodzi o ich ruchy, a przyczyny
i zasady, od których ruchy te zależą, nie więcej są
rozmaite ani przysposobione w bardziej osobliwy spo-
sób.
Jakże więc mamy sobie zadowalająco odpowiedzieć na
pytanie o przyczynę tej Istoty, którą poczytujesz za
twórcę natury, czy też w myśl twego antropomorfi-
stycznego systemu za twórcę idealnego świata, z któ-
rego wywodzisz świat materialny? Czy nie moglibyśmy
równie zasadnie wyprowadzić tego idealnego świata
z innego idealnego świata lub z nowej rozumnej zasady?
Jeżeli jednak na tym staniemy i nie pójdziemy dalej
to i pocóż iść aż tak daleko? Czemu nie zatrzymać się na
świecie materialnym? Jak możemy rzecz sobie zadowala-
jąco wyjaśnić, nie posuwając się in infinitum? A z tym
wszystkim, cóż za zadowolenie zawiera się w nieskończo-
nej tej progresji? Wspomnijmy opowieść o indyjskim filo-
zofie i jego słoniu; pasuje tu jak ulał. Jeżeli świat mate-
rialny opiera się na podobnym mu świecie idealnym, to
ten idealny świat opierać się musi z kolei na jakimś innym
i tak dalej bez końca. Byłoby tedy lepiej nie spoglądać
nigdy poza ten oto świat materialny. Przyjąwszy, że
w sobie samym zawiera on porządkującą go zasadę,
stwierdzamy w rzeczywistości, że jest Bogiem, a im
szybciej dojdziemy do tej boskiej Istoty, tym lepiej.
Kiedy wychodzi się choćby o krok poza granice systemu
świata, rozbudza się jedynie ciekawość, której niepodobna
nigdy zaspokoić.
Powiedzieć, że rozmaite idee, jakie składają się na
rozum Istoty najwyższej, porządkują się same z siebie,
mocą własnej swojej natury znaczy to w rzeczywistości
mówić rzeczy pozbawione jasnego sensu. Jeżeli bowiem
jest w tym jaki sens, to chciałbym wiedzieć, dlaczego
z równym powodzeniem nie można by powiedzieć, iż
same z siebie, mocą własnej swojej natury, porządkują
się części świata materialnego? Czy może być zrozumiały
pierwszy z tych poglądów, skoro nie jest zrozumiały
drugi?
W samej rzeczy, doświadczenie mówi nam o ideach,
które porządkują się same z siebie i bez jakiejś znanej
przyczyny; pewien jednak jestem, że znacznie więcej
mówi nam doświadczenie o materii, która zachowuje się
dokładnie tak samo, jak dzieje się to we wszystkich przy-
padkach rozmnażania się zwierząt i roślin, gdzie dokładna
analiza przyczyn przekracza wszelkie ludzkie zrozumienie.
Doświadczenie mówi nam też o szczególnych systemach
myśli, a także materii, które porządku są pozbawione;
do tych pierwszych należy obłęd, do drugich stan
rozkładu. Dlaczego więc mielibyśmy sądzić, że po-
rządek jest bardziej właściwy myśli niż materii?
A skoro w obu wypadkach wymaga przyczyny, to cóż
przyjdzie nam z twojego systemu, w którym uniwersum
rzeczy wyprowadza się z podobnego uniwersum idej?
Pierwszy uczyniony tu krok zaprowadzi nas w nieskoń-
czoność. Byłoby tedy z naszej strony rzeczą rozumną
ograniczyć wszystkie nasze badania do świata, który nam
jest dany, nie sięgając dalej. Nigdy nie przyniosą nam
zadowolenia spekulacje, które tak dalece wykraczają poza
ciasne granice ludzkiego rozumu.
Wiadomo ci, Kleantesie, że perypatetycy, kiedy pytano
ich o przyczynę jakiegoś zjawiska, zwykli byli uciekać
się do sił lub utajonych jakości i mówić na przykład, że
chleb pożywia, bo ma siłę pożywczą, a senes przeczyszcza,
bo ma siłę przeczyszczającą; okazało się jednak, że wybieg
ten służył tylko osłonięciu niewiedzy i że filozofowie ci,
choć nie tak szczerze, w rzeczywistości mówili to samo, co
sceptycy lub ludzie bez wykształcenia, którzy uczciwie przy-
znawali się do nieznajomości przyczyny tych zjawisk. Po-
dobnie kiedy was, antropomorfistów, zapytać, jaka to przy-
czyna sprawia porządek w ideach Istoty najwyższej, czy
potraficie odpowiedzieć inaczej niż wskazując, że przyczyną
tą jest siła racjonalna i że taka jest natura bóstwa? Byłoby
jednak trudno wytłumaczyć, dlaczego za równie zadowa-
lającą nie ma się uznać podobnej odpowiedzi, jeżeli
chodzi o wyjaśnienie porządku świata bez odwoływania
się do takiego rozumnego stwórcy, przy jakim obstajecie.
Wystarczy powiedzieć tylko tyle, że taka jest natura ma-
terialnych rzeczy, że wszystkim im od początku przysłu-
guje siła porządku i harmonii. Wszystko to jest jedynie
bardziej uczonym i wymyślnym sposobem przyznawania
się do niewiedzy, a jedna hipoteza nie ma nad drugą
żadnej rzeczywistej przewagi, wyjąwszy to tylko, iż lepiej
pasuje do gminnych przesądów.
Nader wymownie przedstawiłeś nam ten argument,
odparł Kleantes; zdajesz się nieświadom, jak łatwo jest
nań odpowiedzieć. Jeżeli podaję przyczynę jakiegoś zja-
wiska nawet w zakresie życia codziennego, to czy robi
mi się jaki zarzut z tego powodu, Filonie, że nie potrafię
podać przyczyny tej przyczyny i odpowiedzieć na wszyst-
kie nowe pytania, jakie mogą się bez przerwy nasuwać?
Jacyż filozofowie mogliby sprostać tak surowym wymo-
gom? filozofowie, którzy głoszą, iż o ostatecznych
przyczynach nie wiadomo zupełnie nic, i świadomi są
tego, że najsubtelniejsze zasady, do jakich sprowadzają
zjawiska, pozostają dla nich tak samo niewytłumaczalne,
jak same zjawiska niewytłumaczalne są dla szerokiej
rzeszy... Porządek i układ przyrody, osobliwe przysposo-
bienie celowych przyczyn, wyrazny użytek i cel każdej
części i każdego narządu wszystko to najjaśniejszymi
słowy mówi o rozumnej przyczynie czy o rozumnym
twórcy. Niebo i ziemia łączą się w jednym świadectwie;
cała przyroda wznosi jeden chóralny hymn na cześć
swego Stworzyciela; ty sam tylko, lub prawie sam, mącisz
ogólną harmonię. Wysuwasz zagmatwane wątpliwości,
wykrętne zarzuty i obiekcje. Pytasz mnie, co jest przyczyną
tej przyczyny? Nie wiem; nie dbam o to; to mnie nie
obchodzi. Znalazłem bóstwo i to jest kres moich dociekań.
Niechaj idą dalej ci, co są mądrzejsi albo co śmielej sobie
poczynają.
Nie pretenduję ani do jednego, ani do drugiego, od-
parł Filon; i z tej właśnie racji nie próbowałbym pewnie
nigdy posunąć się tak daleko, zwłaszcza będąc świadom,
iż koniec końców zadowolić się muszę tą samą odpowie-
dzią, która mogła była, bez dalszych kłopotów, wystarczyć
mi od początku. Jeżeli mam nadal nie wiedzieć nic o przy-
czynach i jeżeli nic absolutnie nie potrafię wytłumaczyć,
nie uznam nigdy, iżby jakąkolwiek korzyść przynieść mi
miało chwilowe odsunięcie trudności, która, jak to przy-
znajesz, w całej swojej sile musi natychmiast do mnie
powrócić. Przyrodnicy bardzo słusznie zaiste tłumaczą
szczegółowe skutki przez przyczyny bardziej ogólne,
choćby same te ogólne przyczyny pozostać miały w końcu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]