[ Pobierz całość w formacie PDF ]
S
R
samowystarczalność jest zagrożona. Nie jest. Pragnę, żebyś ufała
mi tak samo, jak ja ufam tobie.
Puścił ją, otworzył drzwi i wysiadł. Francesca z bijącym
sercem przyglądała się, jak Luke okrąża samochód, otwiera
drzwi z jej strony i je przytrzymuje. Na trzęsących się nogach
wysiadła i chwyciła swoją torbę. Nagle Luke ujął jej twarz w
dłonie i pocałował ją mocno, gorąco i namiętnie, a potem cofnął
się i rzekł:
- Z własnej woli oddaję ci samego siebie i wszystko, co mam,
Chessie, ale chcę coś dostać od ciebie.
- W jego głosie brzmiała nuta smutku i rezygnacji. -Kiedy
będziesz gotowa, daj mi znać, czy chcesz mojej miłości i tego,
co możemy mieć razem.
Z tymi słowami wsiadł do samochodu i odjechał.
Francesca odprowadziła go wzrokiem. Nie chciała zranić
Luke'a, lecz cień bólu i smutku w jego oczach świadczył o tym,
że to uczyniła. Otworzył przed nią serce. Ten silny, niezależny
mężczyzna oddał się całkowicie w jej ręce, ofiarował jej każdą
cząstkę siebie, a ona musiała pozwolić mu odejść.
Czy może mu się poświęcić? Czy zasługuje na miłość Luke'a?
Czy potrafi kochać go w zamian tak, jak on na to zasługuje?
Miała wiele do przemyślenia, lecz w zasadzie wszystko
sprowadzało się do prostego wyboru: życie z Lukiem albo bez
Luke'a.
Co ma począć?
S
R
ROZDZIAA DZIEWITY
- Najważniejsze to zatamować krwotok.
Słowa konsultanta z oddziału ratunkowego, Roberta
Mowbraya, były pierwszymi, jakie Luke usłyszał, gdy we
wtorek wczesnym rankiem, wezwany w trybie nagłym przez
pager, szybkim krokiem wchodził do sali reanimacyjnej.
Zauważył, że Francesca jest na miejscu. Nawet w takich
dramatycznych okolicznościach sam widok ukochanej
przyprawił Luke'a o przyspieszone bicie serca i przywołał
wspomnienie czułych chwil.
- Zdjęcia kręgosłupa, proszę - Robert zwracał się teraz
właśnie do niej. - Odcinek szyjny i miednica. Potem będziemy
się martwić o resztę. O, Luke! Dobrze, że jesteś. Potrzebna nam
twoja fachowa pomoc.
- Kogo tutaj mamy? - spytał Luke rzeczowym tonem.
- To Diane, pięćdziesiąt dwa lata. Wychodząc z przyjęcia,
gdzie trochę wypiła, pośliznęła się na parkingu i upadła wprost
pod tylne koła samochodu, który właśnie cofał. Doznała obrażeń
bioder i miednicy. Kierowca jej nie widział - relacjonował
Robert i podał szczegółowe dane o stanie ofiary. - Wstępnie
podejrzewamy wieloodłamowe złamanie kości miednicy.
Francesca właśnie robi prześwietlenia.
S
R
Luke spojrzał na aparaturę podtrzymującą funkcje życiowe
ofiary wypadku. Wskazniki były niepokojące.
- Krwotok wewnętrzny?
- Tego się właśnie obawiam - odparł Robert. -Kiedy ją
przywieziono, była świadoma, lecz teraz co chwilę traci
przytomność. Anestezjolog jest w drodze. Posłaliśmy też próbki
krwi do analizy na wypadek, gdyby potrzebna była transfuzja.
- Inne obrażenia? - spytał Luke.
- Przy pierwszych oględzinach nic nie stwierdzono - wyjaśnił
Robert. - %7łebra całe, kości udowe również, ale gdy opanujemy
krwotok, przeprowadzimy dokładniejsze rozpoznanie.
Założyliśmy opatrunek unieruchamiający, lecz mimo tego i
kroplówek stan się pogarsza, ciśnienie krwi spada. Konieczna
jest natychmiastowa operacja - dokończył wyraznie
zaniepokojony.
- Problem w tym, że wszystkie sale operacyjne są właśnie
zajęte - rzekł Luke. Miał już pomysł, co zrobić, lecz bez zgody
bezpośredniego przełożonego nie mógł przystąpić do jego
realizacji. - Maurice operuje, ale poproszę go, żeby nam pomógł
i umożliwił mi przeprowadzenie operacji tutaj.
Robert ze zrozumieniem pokiwał głową.
- Ocalisz jej życie - rzekł.
- Miejmy taką nadzieję.
- Mów, czego ci trzeba. Postaramy się wspierać cię, jak tylko
zdołamy.
S
R
Wdzięczny za okazane zaufanie, Luke uśmiechnął się do
kolegi.
- Dzięki.
- Kiedy ty będziesz studiował prześwietlenia i szykował
narzędzia, poślę pielęgniarkę do banku krwi - rzekł Robert i
dodał: - Potem poinformuję rodzinę. Wstrząs spowodował, że jej
mąż natychmiast wytrzezwiał.
Luke czekał, aż Francesca skończy. W milczeniu podziwiał, z
jakim spokojem i wprawą wykonuje swe zadania. Kiedy spotkali
się w szpitalu po tym, jak kilka godzin wcześniej rozstali się w
jej mieszkaniu, w pierwszym momencie byli skrępowani, lecz
natychmiast się opanowali. W końcu oboje są profesjonalistami.
Mimo że nikomu nie życzył wypadku, cieszył się, że podczas
tego nocnego dyżuru tyle się działo, bo dzięki temu nie miał
czasu na myślenie i zastanawianie się, czy przyspieszając bieg
wypadków, nie popełnił niewybaczalnego błędu.
Zrobił wszystko, co w jego mocy, otworzył przed nią serce i
duszę i teraz pozostawało mu tylko czekanie. Nie obwiniał jej za
brak zaufania. Już raz wyjechał i ją zostawił. W wieku
osiemnastu lat nie rozumiał, jak bardzo ją tym zrani. W końcu
nie planował wyjeżdżać aż na tak długo. Jako szesnastolatka
Francesca nie rozumiałaby motywów jego postępowania. Jego
wyjazd był kolejnym zawodem w całym łańcuchu rozczarowań,
jakie ją spotkały. Czy zdoła o tym zapomnieć?
Potrzebują siebie nawzajem. Czy Francesca potrafi to
dostrzec, czy też odrzuci wszystko, co jej ofiarowuje?
S
R
- Zdjęcia są gotowe - słowa Franceski przywróciły go do
rzeczywistości.
- Dzięki. - Zbliżył się do ekranu negatoskopu. Owionął go
subtelny kwiatowy zapach jej ciała i przywołał wspomnienie
minionego weekendu. Luke zmobilizował całą siłę woli, by
skoncentrować się na pracy. - Zobaczmy, co tu mamy - mruknął.
- Wygląda na to, że przypuszczenia Roberta się sprawdziły -
rzekła Francesca. - To klasyczne złamanie wieloodłamowe
miednicy. Co zamierzasz zrobić? - spytała z wyraznym
zainteresowaniem.
- Ponieważ nie dysponujemy salą, muszę przeprowadzić
operację tutaj. Założę śruby i unieruchomienie zewnętrzne -
zaczął wyjaśniać i jednocześnie szkicować, jak to będzie
wyglądało. - Mój plan polega na tym, żeby na razie zabezpieczyć
miednicę i powstrzymać krwawienie. Wtedy można będzie
ustabilizować Diane.
Tymczasem nadeszła wiadomość od Maurice'a Goodwina, że
Luke może przystąpić do zabiegu. Po chwili na oddziale
reanimacyjnym pojawiło się kilku młodszych stażystów z
ortopedii, którzy mieli mu asystować przy operacji, a zadyszana
Gail wróciła, niosąc kilka plastikowych woreczków z krwią do
transfuzji. Robert skończył rozmawiać z rodziną Diane i dołą-
czył do zespołu.
- Ciśnienie krwi nadal spada - zameldowała pielęgniarka.
- Zaczynamy - oznajmił Luke już przebrany do operacji.
S
R
Anestezjolog kiwnął przyzwalająco głową. Zaczęto tłoczyć
krew do kroplówki. Luke doskonale zdawał sobie sprawę z
odpowiedzialności, jaka spoczywa na jego barkach. Warunki na
oddziale reanimacyjnym były całkowicie różne od warunków w
doskonale wyposażonej, w pełni sterylnej sali operacyjnej, do
jakich był przyzwyczajony.
Wiedząc, że Francesca śledzi każdy jego ruch, podniósł
głowę. Wymienili spojrzenia. Jej uśmiech świadczący o pełnym
zaufaniu dodał mu otuchy. Uspokojony przystąpił do
czekającego go zadania. Na podstawie dokładnych zdjęć
rentgenowskich wykonał kolejno cztery nacięcia i założył cztery
śruby. Potem zamontował unieruchomienie zewnętrzne. Kiedy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]