[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wdanie się w awanturę z hrabią podczas balu wydawanego przez księcia Walii na pewno
nie pomogłoby zachować dyskrecji.
Arabella skinęła głową. Zadziwiał ją ten człowiek, mający opinię hulaki i
rozpustnika. Uczynił ją swoją kochanką, lecz nie obnosił się z tym ani nie poniżał jej
publicznie. Zadał sobie sporo trudu, by zapewnić jej prywatność, a nawet przejmował się
uczuciami jej matki.
Powóz zatrzymał się przed rezydencją przy Curzon Street.
Było pózno. Arabella nie wiedziała, czy Dominik ma ochotę wejść do środka. Czy
chce ją tylko pocałować, czy się z nią kochać. Nie była też pewna, czy ona sama się tego
obawia, czy tego pragnie. Zastygła w oczekiwaniu. Tymczasem pomógł jej wysiąść z
powozu i wprowadził do holu, odsyłając Jamesa, młodego lokaja, który pełnił funkcję
nocnego portiera.
Paliły się tylko dwa kinkiety na ścianach. Hol spowijał miękki cień, stwarzający
intymną atmosferę. Być może Arabelli tylko tak się wydawało, a niezwykły nastrój
zawdzięczała obecności Dominika. Wyczuwała panujące pomiędzy nimi napięcie, krew
szybko krążyła jej w żyłach.
 Nie musisz się niczego obawiać, Arabello, nie zostanę na noc  powiedział
spokojnym tonem Dominik.  Chciałem tylko zyskać pewność, że bezpiecznie dotarłaś
do domu.
W świetle świec prezentował się niepokojąco urodziwie. Rysy twarzy wyostrzyły
się z upływem lat, ale w aksamitnych brązowych oczach kryła się znajoma czułość.
Mimo że Arabella miała za sobą gorzkie doświadczenia, a rozsądek nakazywał jej
ostrożność, poczuła przypływ dawnych uczuć, które, jak sądziła, zdążyły wygasnąć.
Obecna sytuacja przybierała kuszący smak zakazanego owocu.
 Nasza umowa& Myślałam, że będziesz chciał& %7łe to się ułoży inaczej między
nami&  Spojrzała mu w oczy.  Nie rozumiem tego.
 Ja również tego nie rozumiem.
Przez chwilę wpatrywali się w siebie, po czym Dominik wyciągnął rękę i dotknął
palcami policzka Arabelli. Pieścił jej twarz, powtarzając ruchy Arabelli z niedawnego
wieczoru. Delikatny dotyk był jak powiew ciepłego oddechu na jej skórze. Niespiesznie
obwiódł podbródek i powędrował palcami w górę, ku linii brwi.
Mimo że dotykał jedynie twarzy, Arabella czuła rozkoszne mrowienie w całym
ciele. Przesunął palcem wskazującym wzdłuż nosa, a tymczasem jej piersi stały się
ciężkie i wrażliwe. Musnął kciukiem dolną wargę, a czuła się tak, jakby pieścił ją
pomiędzy udami. Gwałtownie zaczerpnęła tchu i rozchyliła usta, by mógł wsunąć palec
w wilgotne wnętrze. Objęła palec wargami nie dlatego, że Dominik był jej protektorem.
Zrobiła to instynktownie, w tym momencie wydało jej się to właściwe.
 Arabello  wyszeptał udręczonym głosem, chwycił ją w ramiona i zaczął
całować.
Z pasją odwzajemniała pocałunki. Czuła ręce Dominika na swoich piersiach, na
biodrach. Przywarli do siebie, jakby nigdy nie rozdzieliły ich ból i gorycz. Czuła jego
nabrzmiałą męskość. Ona także go pragnęła; była gotowa. Nagle przeraziła się, dokąd ją
to może zaprowadzić.
Dominik natychmiast wyczuł zmianę nastroju Arabelli. Przerwał pocałunek i
zajrzał jej w oczy. Zobaczył w nich pożądanie, ale i zakłopotanie; emocje, których sam
doświadczał.
 Nie  powiedział szeptem, nie wypuszczając jej z objęć.  Nie  powtórzył.
Wiedziała, że te słowa kieruje raczej do siebie niż do niej. Oddychał nierówno,
był spięty. Po chwili wypuścił ją z objęć i szybko wyszedł. Usłyszała szczęk zamykanych
drzwi.
Stała w holu, dopóki nie ucichły odgłosy odjeżdżającego powozu. Przyłożyła
drżące palce do obrzmiałych warg, nie rozumiejąc, dlaczego tak pociąga ją mężczyzna,
który w przeszłości dotkliwie ją zranił, a obecnie, proponując, by została jego metresą,
upokorzył. Dobrze zdawała sobie z tego sprawę, a jednak tej nocy zupełnie o tym
zapomniała. W jej oczach stał się mężczyzną, którego przed laty kochała. Kiedy jej
dotykał, gdy ją całował&
Mocno przycisnęła dłoń do ust i zamknęła oczy, zawstydzona, że wciąż tak silnie
reaguje na jego bliskość. Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Nie poznawała samej siebie.
Jak to możliwe, że tak dzielnie radząc sobie z przeciwnościami losu, okazywała się
bezbronna w sprawach dotyczących Dominika Furneaux?
Wiedziała, że nie wolno jej się poddać emocjom. Dawniej skradł jej serce i
pozbawił dumy. Teraz gra toczyła się o znacznie wyższą stawkę. Skierowała wzrok w
górę, ku pokojowi, w którym spali jej matka i syn. Musiała wykazać się siłą charakteru.
Rozdział ósmy
Tego wieczoru Dominikowi nie dopisywało szczęście. Popatrzył na trzymane w
ręku karty i niepomny postanowień, wrócił myślami do Arabelli. Minęły dwa dni od balu
maskowego, podczas których na dobrą sprawę nie udało mu się skupić na czymkolwiek
innym.
 Arlesford  ponaglił siedzący przy nim Sebastian Hunter.
Dominik zdał sobie sprawę z tego, że zgromadzeni wokół stolika mężczyzni
czekają właśnie na niego. Machinalnie przysunął kilka gwinei do stosu monet
znajdującego się na środku stołu. Szybko je stracił, co wcześniej praktycznie mu się nie
przytrafiało. Odkąd przestąpił próg niewielkiej gospody w East Endzie, ku nieskrywanej
radości właścicieli i bywalców lokalu nie wygrał jeszcze ani razu. Przyczyny upatrywał
w tym, że był wyjątkowo roztargniony.
Większość klienteli stanowili mężczyzni, których nikt nie chciałby spotkać nocą
w ciemnej uliczce. Mieli na sobie zniszczone ubrania i klęli tak, że więdły uszy. Dżin i
piwo lano szerokim strumieniem w nadziei, że trunek przytępi zmysły tych, którzy
okazali się na tyle nieostrożni, by się tu znalezć. Było to ostatnie miejsce, w którym
można by się było spodziewać spotkania z dżentelmenami z londyńskiej socjety.
Książę pomyślał, że młodzi dandysi, którzy zawitali tu w poszukiwaniu mocnych
wrażeń, wkrótce się przekonają, że bardzo nierozsądnie mierzyli siły na zamiary. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl