[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przerwał na widok tego, co robił Pete.
- Ty to jesz! - wrzasnął. - Jesz surową rybę!!!
- Jestem głodny - bronił się Pete. I wcale nie jest taka zła. W gruncie rzeczy ma
interesujący smak. - Włożył do ust drugi różowy paseczek. - A poza tym, jest bardzo zdrowa.
Dobrze robi na mózg. Spójrzcie na Fluke'a. On nie je niczego innego i jaki jest mądry!
Alfred Hitchcock musiał przyznać, że coś w tym jest. Pozostał jednak przy ogórku i
sałacie.
- A właśnie, jak się ma Fluke? - zapytał.
- Zwietnie - odparł Jupe. - Na początku długo był smutny. Krążył w pobliżu zatoczki.
Constance zaczęła się już obawiać, że nigdy nie przyzwyczai się do oceanu.
- A teraz? Przyzwyczaił się w końcu?
- Nie - powiedział Bob. - Constance zrozumiała, że problem leżał w czym innym. Po
prostu Fluke zbyt się do niej przywiązał i za bardzo za nią tęsknił.
- Więc zabrała go do Zwiata Oceanu - dodał Jupe. - Fluke wydaje się tam bardzo
szczęśliwy. A my wszyscy mamy wolny wstęp do akwarium i możemy go odwiedzać, kiedy
tylko mamy ochotę.
Pierwszy Detektyw rzucił spojrzenie w stronę kuchni.
- To mi nasuwa myśl, że jeśli Don mógłby nam dać jakąś torbę na resztki dla psa, to
znaczy chciałem powiedzieć dla wieloryba, moglibyśmy dziś po południu zanieść Fluke'owi
trochę świeżej ryby!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]