[ Pobierz całość w formacie PDF ]

energicznie zaczął mnie badać i wydawać polecenia pielęgniarce.
Musieli mi chyba dać jakiś zastrzyk, bo obudziłam się już w swoim łóżku. Wypoczęta
i bez gorączki. Czułam, że lekko mówiąc wisi nade mną nie jedna osoba, więc postanowi-
łam się ocknąć, żeby ich trochę pogonić.
– Normalnie tyle tu was, że oddychać się nie da – powiedziałam, otwierając oczy. I nie
myliłam się cała czwórka stała mi nad głową. Zastanawiam się jedynie od jak dawna.
– No nareszcie, jak się czujesz? – spytała Matylda.
www.e-bookowo.pl
Kup książkę
Przeczytaj więcej o książce
I w o n a S o b o l e w s k a : C z a r n a o w c a
| 74
– Bywało gorzej – starałam się to powiedzieć jak najbardziej beztrosko.
– Za parę dni powinno ci się polepszyć, ale miałaś strasznie wysoką gorączkę… – za-
czął Rafał.
– To nie pierwszy raz – przerwałam. – Już tak miałam, że złapała mnie zwykła grypa,
a gorączka nie ustępowała przynajmniej pięć dni. A co dostanę?
– Obawiam się, że w takim wypadku tylko i wyłącznie zastrzyki.
– No pięknie – powiedziałam. Rafał już całkiem spokojny wyszedł z pokoju, za nim
z pewnym wahaniem Matylda. Zostali tylko bracia.
– Normalnie rano byłaś prawie nieprzytomna. – Przemek stwierdził oczywisty fakt.
– Co ty nie powiesz – odpowiedziałam zaczepnie. – Ej, sorki chłopcy, ale ja się chyba
jeszcze troszkę prześpię, tak trochę w głowie mi się kręci.
– Jasne, wpadniemy potem – odpowiedział Przemek przesyłając mi szeroki uśmiech. Za
to milczenie Mikołaja było dosyć zastanawiające i gdyby nie mętlik w głowie pewnie za-
częłabym to dokładniej analizować. Miki chyba nie za bardzo garnął się do wychodzenia,
bo dalej siedział koło mnie na łóżku. Zresztą, wcale nie miałabym nic przeciwko, gdyby
został. Jednak tego typu uwagi zachowałam dla siebie. Przemek popatrzył na niego krzy-
wym wzrokiem, ten jednak nie zwrócił na to uwagi. Zdaje się, że intensywnie nad czymś
rozmyślał. W końcu jego zrezygnowany brat zaczął wychodzić. To go chyba trochę ocknę-
ło, bo ruszył się z miejsca, jak gdyby nigdy nic pocałował mnie w czoło – nie zważając na
to, że mogę dostać na miejscu zawału – i wyszedł. Jakby to ująć… byłam w siódmym nie-
bie. Mimo okropnego zmęczenia nie posiadałam się ze szczęścia. Po chwili usłyszałam
dochodzącą z dołu muzykę – najwyraźniej Mikołaj wciąż tu był. Dzięki niej odpłynęłam
w spokojny, relaksujący sen.
***
Mój tyłek był już cały obolały od serii zastrzyków, jaką zafundował mi Rafał, ale poza
tym nie miałam, na co narzekać. Gorączka ustąpiła, wszechobecny ból również… po pro-
stu żyć, nie umierać. Nie nudziłam się, bo może to dziwnie zabrzmi, ale nie miałam na to
czasu. Codzienna korespondencja z Carlą pochłaniała mnie bezustannie. Tak jak myśla-
łam, Fabio naprawdę miał wobec niej uczciwe zamiary, a żeby to sprawdzić na dodatek
dyskretnie go wybadałam. Po szkole zaraz przychodzili słynni bracia. Chociaż zaczęłam
nabierać wątpliwości, co do edukacji Mikołaja. Kiedy budziłam się koło dwunastej zawsze
już był w pokoju. Nie, żebym miała coś przeciwko, ale w końcu nie byłam umierająca
i zaniedbywanie przeze mnie szkoły to nie najmądrzejszy pomysł. Dowiedziałam się od
Przemka, że bal gimnazjalny wypada właśnie w tę sobotę. Uff. Jak dobrze mieć idealną
wymówkę. Słyszałam, że Bogini nalegała na stuprocentową obecność, ale jak mnie nie
www.e-bookowo.pl
Kup książkę
Przeczytaj więcej o książce
I w o n a S o b o l e w s k a : C z a r n a o w c a
| 75
będzie świat się nie zawali. Zresztą Landryna i reszta zarozumiałych dam będzie urado-
wana.
– Przeszkadzam? – Mikołaj wszedł do pokoju.
– Nie, coś ty – odpowiedziałam pogodnie.
– Jak się czujesz? – Ostatnio standardowy tekst po powitaniu.
– Już całkiem dobrze, ale Matylda na razie nie wypuszcza mnie z pokoju. Emm, to się
chyba nazywa nadopiekuńczość. A ty, co przestałeś chodzić na zajęcia? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl