[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sobie tylko wiadomego powodu pozwolił jej być królową. Została
namaszczona świętymi olejami, na jej głowie spoczywa korona, w jej
dłoniach jabłko i berło. Jest nietykalna. Ja nie mam zamiaru być tą, która ją
strąci.
Bóg uczynił ją królową, lecz nie dał jej prawa do tyranii zauważyła
cicho Mary.
Otóż to powiedziałam. Może więc rządzić królestwem, lecz nie
może narzucać swojej woli mnie. Ja będę wolna.
Amen dokończyła Mary z oddaniem.
Patrzyłam, jak skrawek papieru rozpada się w popiół w żarzącym sercu
paleniska.
Będę wolna powtórzyłam. Bo ostatecznie nikt nie ma władzy, aby
mnie więzić. Urodziłam się, wychowałam, zostałam namaszczona i wydana
za króla. Nikt w całym chrześcijaństwie nie jest królową bardziej niż ja.
Nikt na całym świecie. Nade mną tylko Bóg jedyny i nikt więcej. Tylko On
może mi rozkazywać, a On każe mi się uwolnić i wrócić na tron.
***
BESS.
Zima 1569 roku zamek Tutbury.
Udało nam się. Mnie się udało. Dzięki ludziom, których zabrałam ze sobą z
Chatsworth porządnym ludziom, którzy dobrze mi służą, którzy wiedzą,
jak co ma być zrobione, żeby mnie zadowolić. Dzięki ciężko pracującym
kobietom, które najęłam w Tutbury i wdrożyłam do pracy po mojemu.
Dzięki temu, że porozkładaliśmy wszędzie porządne rzeczy, które
przywiozłam z Chatsworth, że lataliśmy, przybijaliśmy i czyściliśmy co i
jak się dało. Wieszali arrasy na wilgotnych ścianach, palili w zatkanych
kominkach i wykurzali robactwo. Szklili jedne okna, inne zamurowywali.
Po zawieszeniu kotar w drzwiach i przybiciu luznych desek w podłogach w
końcu zdołaliśmy zrobić z tego zamku jeśli nie rezydencję odpowiednią dla
królowej, to chociaż schronienie, które samo w sobie nie nastraja do skarg.
Sama królowa Elżbieta wysłała mi z Tower nieco mebli i tkanin, by lepiej
zaspokoić potrzeby kuzynki. Są to przedmioty drugiego sortu, lecz
wszystko, co pomaga uczynić te ciemne komnaty mniej podobnymi do
lochu, a bardziej do ludzkiego domostwa, jest dla nas na wagę złota.
Wykonaliśmy ogromną pracę, ja i moi robotnicy. Nie spodziewam się za to
podziękowań. Szlachcic, jakim jest mój mąż, sądzi, że domy same się
budują. Same rozkładają się w nich posadzki, same wjeżdżają meble i
rozstawiają się po komnatach. Ale ta praca dała mi satysfakcję, dumę i
przyjemność. Inni budują statki i planują dalekie wyprawy. %7łeglują jako
piraci, odkrywają obce krainy i przywożą z nich wielkie bogactwa. Moja
praca nie wymaga podróży na kraj świata. Buduję swoje eldorado bliżej
domu. Zakładam folwarki i ciągnę z nich zysk. Lecz i sir Francis Drakę, i ja
pracujemy tak samo. W służbie protestanckiego Boga. Zarówno moja czysta
podłoga, jak złoto w moim trzosie jednakowo sławią Jego Zwięte Imię.
62
Oczekiwanie, gorączkowe przygotowania, przybycie wozów z podarkami
od królowej wszystko to stworzyło atmosferę takiego napięcia, że kiedy
jeden z ludzi, którego postawiłam na wieży, by wypatrywał orszaku,
krzyknął: Jadą! Widzę ich! , pozostali zerwali się wraz na równe nogi i
zaczęli biegać w kółko, jak gdyby spodziewali się hiszpańskiej inwazji, a
nie przyjazdu młodej królowej. Poczułam, że żołądek mi się kurczy
Zdjęłam kawał płótna, który zawiązałam w pasie, by chronić suknię, i
zeszłam na dziedziniec powitać niechcianego gościa.
Znów padał śnieg i wiał zimny wiatr, kaptur miała więc mocno naciągnięty
na głowę. Na pierwszy rzut oka zobaczyłam tylko sporego konia
i siedzącą w siodle kobietę okutaną w podróżne płaszcze. U jej boku jechał
mój mąż i odniosłam dziwne, prawdę mówiąc bardzo dziwne wrażenie,
widząc, co robi, gdy konie się zatrzymały. Pochylił się ku niej tak, jakby
chciał jej zaoszczędzić najmniejszej niewygody, ochronić ją przed każdym
zimnym podmuchem, gdyby tylko mógł. A mnie w tej chwili naszła myśl,
że podczas naszych kupieckich zalotów i radosnej konsumpcji zawartego z
rozsądku związku w wielkim małżeńskim łożu, nigdy nie traktował mnie
jak istoty delikatnej, którą trzeba się opiekować.
Pewnie dlatego, że nie jestem delikatna i nie potrzebuję opieki. I zawsze
byłam z tego dumna.
Potrząsnęłam głową, by odpędzić te niedorzeczne myśli, i żwawo ruszyłam
naprzód. Koniuszy z Chatsworth uchwycił konia królowej za uzdę, a mój
osobisty lokaj podtrzymywał jej strzemię.
Witamy w zamku Tutbury, wasza miłość powiedziałam.
To dziwne uczucie znowu mówić wasza miłość do takiej młódki. Przez
dziesięć lat Elżbieta była jedyną królową w Anglii. Starzałyśmy się razem.
Teraz ja mam czterdzieści jeden lat, a ona trzydzieści pięć. A tu oto zjawia
się młoda dama, dwudziestoparoletnia, która również ma prawo do tytułu.
Jest niezawisłą królową Szkocji i następczynią tronu Anglii, choć niektórzy
stwierdziliby nawet, że jest prawdziwą królową Anglii. A więc mamy w
kraju dwie królowe. Jedna siedzi na tronie z naszej dobrej woli, druga
prawdopodobnie na ten tron zasługuje, a ja jestem w niezręcznej sytuacji,
musząc służyć im obu.
Mój małżonek, hrabia, zdążył już zsiąść z konia i zwrócił się ku niej, mnie
nawet nie pozdrawiając. Tak właściwie powinien był zrobić, tak było
słusznie, aczkolwiek jako świeżo poślubiona żona czułam się z tym
dziwnie. Wyciągnęła do niego obie ręce, a on zsadził ją z konia. Kiedy
ujrzałam, jak łatwo i naturalnie przebiegła ta operacja, przyszło mi
63
do głowy, że pewnie pomagał jej zsiadać za każdym postojem podczas tych
dziesięciu dni podróży. Musi być lekka jak dziecko, bo sfrunęła na ziemię z
wdziękiem, niczym w tańcu. Wiem, że ze mną bardziej by się natrudził.
Wciąż w jego objęciach, odwróciła się, by mnie pozdrowić. Jedną rękę jak
gdyby nigdy nic trzymała na jego ramieniu, a drugą, w miękkiej skórzanej
rękawiczce, wyciągnęła w moim kierunku. Dygnęłam głęboko.
Dziękuję powiedziała. Miała melodyjny głos i mówiła z francuskim
akcentem, który dla każdych uczciwych angielskich uszu jest muzyką
wiarołomności i fałszywego przepychu. Dziękuję za powitanie i gościnę,
lady Czusboui.
Proszę tędy powiedziałam, kryjąc uśmiech, który wywołała jej
zabawna wymowa. Z tym swoim Czusboui przypomina dziecko, które
uczy się mówić. Wskazałam ręką wejście do jej kwater. Zaniepokojone
spojrzenie męża zdawało się pytać, czy miejsce nadaje się do zamieszkania.
Ledwie dostrzegalnie skinęłam w odpowiedzi. Może mi ufać. Jestem jego
wspólnikiem w tym przedsięwzięciu, tak jak jestem nim w małżeństwie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]