[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Charlotte.
Nie martw się, będzie dobrze odkrzyknął.
106
R
L
T
Przez kolejne dni w szpitalu rozmawiano jedynie o balu. James i
Charlotte musieli obiecać, że zajrzą wcześniej na oddział dziecięcy, by
pokazać pacjentom suknię.
Pani Charlotte wygląda jak królewna! zawołała Tammy, którą James
operował tydzień wcześniej. A doktor James wygląda jak książę z bajki. Na
pewno wygracie.
Może przytaknęła Charlotte z uśmiechem. I może uda im się wygrać
coś więcej niż konkurs taneczny.
James zamówił dla nich limuzynę.
Chyba dziś mogę sobie pozwolić na odrobinę szpanerstwa? żartował.
Uśmiechnęła się. James cieszył się niczym mały chłopiec w sklepie z
zabawkami.
Na balu James był w swoim żywiole uśmiechał się, zagadywał,
żartował, namawiał do kupowania losów na loterii.
Charlotte nie spodziewała się, że jej koledzy potrafią tak wspaniale
tańczyć repertuar był bardzo szeroki, od namiętnego tanga po
amerykańskiego fokstrota i że wszyscy będą się tak wspaniale bawić.
Ona i James tańczyli jako ostatni. Gdy James wziął do ręki mikrofon, by
ich zapowiedzieć, serce niemal jej stanęło.
Jako drużyna kardiochirurgiczna wybraliśmy walca. Jak dowodzą
badania, taniec ten dobrze działa na serce.
Mikrofon przejął Geoff Hunter, szef biura prasowego szpitala.
Przed państwem Charlotte Walker i James Alexander.
Słysząc głośne brawa, Charlotte zdenerwowała się jeszcze bardziej.
Nie panikuj powiedział James cicho. Wyobraz sobie, że tańczymy
u ciebie, a Pandora patrzy na nas z kanapy.
Ale ona myślała o tym, jak tańczyli w jego salonie i o jego pocałunku.
107
R
L
T
Gdy rozległy się pierwsze dzwięki melodii, po prostu popłynęli. A na
koniec James ją pocałował. Prawdziwie. Dopiero głośne oklaski przywróciły
ją do rzeczywistości. Z trudem się opanowała.
Sędziowie przyznali im trzy dziewiątki i dziesiątkę.
Pamiętajcie jednak, że decydują głosy publiczności powiedział
James do mikrofonu. O tym, kto zwyciężył, dowiemy się pod koniec balu.
108
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
Mam zaszczyt ogłosić, że w turnieju tanecznym zwyciężyła para
reprezentująca kardiologię i kardiochirurgię powiedział do mikrofonu Albert
White, dyrektor szpitala.
Charlotte osłupiała. Spodziewała się, że wygrają Lisa i Mart, którzy
wykonali swoje tango na prawdziwie profesjonalnym poziomie.
Była tak zaskoczona, że niemal bezwolnie dała się Jamesowi
wprowadzić na scenę.
Dziękujemy wszystkim, którzy oddali na nas swoje glosy powiedział
James, wziąwszy do ręki mikrofon. Mam nadzieję, że bawiliście się tak
dobrze jak my. Dzięki waszej hojności udało nam się zebrać naprawdę
znaczną sumę. Chciałbym ją przeznaczyć na trzy ważne cele. Po pierwsze dla
Stowarzyszenia Przyjaciół Szpitala, bo oni rzeczywiście robią świetną robotę.
Drugą część otrzyma oddział kardiologiczny szpitala. Trzecią część chciałbym
przeznaczyć na potrzeby centrum kryzysowego dla ofiar gwałtów w Penhally,
które stworzyła moja wspaniała partnerka. Jeszcze raz bardzo wam dziękuję.
Rozbłysły światła fleszy i podniósł się taki gwar, że Charlotte nie była w
stanie rozróżnić pojedynczych słów.
Zaskoczyło ją, że James ofiarował pieniądze dla jej ośrodka. Ani przez
moment się tego nie domyślała. To jednak nie było przyjemne zaskoczenie.
Oczywiście z jednej strony ucieszyła się, że będzie miała fundusze na
szkolenie dla wolontariuszy pracujących w telefonie zaufania i na pomoc
psychoterapeutyczną w koniecznych przypadkach, ale trudno jej było przejść
do porządku dziennego nad tym, że James niczego z nią nie uzgodnił.
Po prostu uznał, że to on podejmuje decyzje.
109
R
L
T
A te flesze... Za dużo ich jak na lokalną prasę. Jednak James zaprosił
ogólnokrajowe gazety, wiedząc, że ona sobie tego nie życzy. Zignorował jej
prośbę i zrobił to, co sam chciał. No cóż, wydawało jej się tylko, że jest inny
niż Michael. Poczuła się tak dotknięta, że ze złości nie była w stanie mówić.
Co się stało? spytał w końcu James. Głowa mnie rozbolała.
Zawiozę cię do domu zaproponował.
Potrząsnęła głową.
Ty będziesz tu jeszcze potrzebny. Pojadę taksówką. Im szybciej stąd
wyjdzie, tym lepiej. Zanim powie coś, czego oboje będą żałować.
Zadzwonię do ciebie pózniej.
Lepiej nie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]