[ Pobierz całość w formacie PDF ]

twoich poleceń?
Beau żachnął się:
- Zrobisz wszystko, co sprawi ci przyjemność. - Spojrzał na ogromne ręce kapitana wciąż ściskające
dÅ‚onie Kate. ¬PuÅ›cisz jÄ… wreszcie, czy masz nadziejÄ™, że to ciÄ™ z niÄ… poÅ‚Ä…¬czy?
- Bardzo kuszący pomysł. - Seifert z niechęcią puścił ręce Kate. - Ale chyba już zdobyłeś prawo
pierwszeństwa.
- Oczywiście - przytaknął szorstko.
- Przypuszczam w takim razie, że kabina gościnna, którą przygotowałem, nie będzie potrzebna.
odparł obojętnie Seifert. - Wielka szkoda.
- Muszę zobaczyć się z Jeffreyem i Julio, i powiedzieć im, że jestem cała i zdrowa - rzekła Kate z
przejÄ™ciem, przygry¬zajÄ…c dolnÄ… wargÄ™. - Julio nie zmruży wczeÅ›niej oka.
Beau pokręcił przecząco głową.
- Nie dziś wieczorem. Zobaczysz się z nimi jutro rano. _ Zwrócił się do kapitana. - Zabieram ją do
swojej kabiny. Wpadnij do Rodrigueza i daj mu znać, że Kate jest bezpIe¬czna, dobrze?
Seifert skinął głową.
- W tej chwili. Myślę, że nie będzie to wyjątkowym nieta. ktem, jeśli spytam, przed czym jest
bezpieczna?
- Potem ci powiem. - Popchnął ją delikatnie do przodu. _ Pożałujesz, że to straciłeś.
- Być może - powiedział z wolna kapitan. - lWoi kumple nie są zazwyczaj tak czarujący, jak pani
Gilbert. - SpojrzaÅ‚ na Beau, który otworzyÅ‚ drzwi na dolny pokÅ‚ad. - Nie zapo¬mniaÅ‚eÅ› o czymÅ›?
Beau spojrzał niecierpliwie przez ramię. - O czym? - Dokąd mamy płynąć? Na 1łynidad?
Beau wzruszył ramionami.
- Po prostu opuść wody terytorialne Castellano. Jutro zadecydujemy, dokąd płyniemy dalej.
ROZDZIAA TRZECI
Kabina byÅ‚a zadziwiajÄ…co obszerna i wygodna, jak na roz¬miary statku. Duża koja znajdujÄ…ca siÄ™
naprzeciw wejścia pokryta była wesołym, żółtym płótnem, które kontrastowało z eleganckimi
dębowymi boazeriami i brązowo-beżowym tweedowym pokryciem podłogi. Wbudowaną w ścianę
szaf¬kÄ™ zamykaÅ‚y drzwiczki rzezbione w Å‚adny, geometryczny wzór, który nowoczesnemu
pomieszczeniu dodawaÅ‚ ele¬ment przyjemnego, Å›ródziemnomorskiego przepychu.
- Bardzo Å‚adna - powiedziaÅ‚a Kate, przebiegajÄ…c wzro¬kiem po szafce. - leraz rozumiem, co miaÅ‚eÅ›
na myśli, mó" wiąc o wygodzie. - Je wszystkie wspaniałe ksiązki.
Przez drzwiczki można było dojrzeć oprawione w skórę opasłe tomy i małe, jasno oprawione
książeczki. Wiele by dała, by spędzić nad nimi tydzień.
Nagle uderzyÅ‚a jÄ… myÅ›l, że być może ten tydzieÅ„ nadej¬dzie. Po to przecież trafiÅ‚a do tej kabiny.
MiaÅ‚a oddać siÄ™ Beau na koi, którÄ… tak bezosobowo podziwiaÅ‚a. lej nocy. Po¬wiedziaÅ‚,'że chce
dopeÅ‚nić ich umowy jak najszybciej, wÅ‚aÅ›¬nie dlatego przyprowadziÅ‚ jÄ… do kabiny. Dlaczego nie
dener¬wowaÅ‚a siÄ™ już tak bardzo, myÅ›lÄ…c o nocy z nieznajomym? CzuÅ‚a jedynie osÅ‚abiajÄ…ce
zmÄ™czenie i senność, która przeni¬kaÅ‚a do każdej komórki jej ciaÅ‚a.
- Cieszę się, że ,ci się podoba - powiedział szorstko Beau. Trzymał ją pod rękę i prowadził w stronę
łóżka. - W najbliż¬szej przyszÅ‚oÅ›ci bÄ™dziesz tu spÄ™dzać dużo czasu. UsiÄ…dz.
Trącił ją łokciem i jego prośba zmieniła się w rozkaz. Kate usiadła na brzegu koi i podniosła na
niego zmęczone oczy. Zanim zdała sobie sprawę z tego, co robi, Beau zdążył jej rozpiąć trzy guziki
od bluzki. Tak szybko? Widać był zbyt niecierpliwy, by dłużej czekać na uiszczenie płatności.
Spojrzała w górę na jego spiętą twarz schylającą się nad nią. Nie próbowała mu przeszkodzić, gdy
zrÄ™cznie jÄ… rozbie¬raÅ‚. "MiaÅ‚ niezaprzeczalne prawo, by domagać siÄ™ mego cia¬Å‚a. Kiedy tylko miaÅ‚
ochotę - pomyślała ze zmęczeniem. Pragnęła jedynie, by wcześniej pozwolił jej nieco odpocząć.
- Jeśli nie masz nic przeciwko temu, chciałabym wziąć prysznic, zanim to zrobimy - powiedziała
spokojnie. - Pod wieloma względami był to niezwykły wieczór.
Spojrzał na nią z lekkim wyrazem zdziwienia.
- Zanim "to" zrobimy? - W jego głosie słychać było zle hamowaną złość. - Z jakimi ty, do cholery, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl