[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mamy awarię i niedługo tu wróci...
Jim zeskoczył na ziemię i niemal się przewrócił. Syknął
z bólu i wyprostował się. Popiół z papierosa spadł mu na pierś.
- W takim stanie nie powinien prowadzić traktora.
- O Boże - wyszeptała Sam. - Nie, on wypił tylko trochę.
- Trochę? Na litość boską, on jest zalany w pestkę. Może
zrobić sobie krzywdę albo kogoś zranić.
- Nie dopuszczę do tego - oznajmiła z determinacją, dumnie
prostując ramiona. Wyzywająco spojrzała mu w oczy.
- O czym tam mówicie? - wybełkotał Jim.
- Nic takiego, tato - uspokoiła go, śląc Kyle'owi błagalne
spojrzenie. Po raz pierwszy zobaczył, że bywa bezbronna
i zrozumiał, dlaczego nie pozwalała mu się do siebie
zbliżyć.
W oddali rozległ się warkot silnika. Sam odetchnęła z ulgą
na widok nadjeżdżającego od strony rancza samochodu.
- Matt wrócił, tato - powiedziała, nie odrywając wzroku
od Kyle'a. - Możesz już iść. Matt wszystko naprawi.
- Nic nie powiedziałeś babce...
Głos Sam zaskoczył Kyle'a. Obejrzał się i zobaczył, że
dziewczyna stoi obok. Siedział samotnie nad strumieniem,
oparty plecami o drzewo palił papierosa, na którego właściwie
nie miał ochoty, i zastanawiał się, co się jeszcze tego łata wydarzy.
Zmierzch szybko zmieniał się w mrok i ryby zaczynały
podpływać pod powierzchnię wody.
- Niby dlaczego miałem to zrobić? - Na jej widok serce
zabiło mu szybciej. Włosy miała rozpuszczone, a zamiast zwykłych
wytartych dżinsów włożyła białe szorty i bluzeczkę
z cienkiego materiału, zawiązaną pod biustem. - Kate nie byłaby
uszczęśliwiona, gdyby się dowiedziała, że jej zarządca
pije.
- Wcale nie - zaczęła i urwała. - On się stara przestać.
Potrafi bardzo długo nie pić ani kropli, a potem coś w niego
wstępuje i znów zaczyna. Na pewno niedługo przestanie.
- Jesteś pewna?
Wahała się o sekundę za długo.
- Tak.
- A jeśli nie?
- Przestanie.
Po raz pierwszy ogarnęło Kyle'a współczucie dla Sam. Stale
musiała kryć ojca, udawać, że życie toczy się normalnie,
Chociaż tak naprawdę nigdy nie mogła być pewna, co się stanie
następnego dnia. Zgasił papierosa na płaskim kamieniu.
- Skąd możesz wiedzieć, że przestanie?
Westchnęła głęboko. Wiatr zaszeleścił w drzewach i rozwiał
jej włosy.
- Mama powiedziała, że jeśli nie przestanie, to się z nim
rozwiedzie.
- I myślisz, że to zadziała?
- Ojciec się tym przejął. - Usiadła obok niego na kępie
suchej trawy. Kyle'a owionął zapach dzikich kwiatów i mydła.
Sam zerwała zdzbło trawy, pokruszyła je i rzuciła na wiatr.
- Nie możesz go kryć w nieskończoność.
- Wiem.
Oczarowany jej bliskością, miał kłopot z prowadzeniem
rozmowy.
- Kate w końcu się dowie.
- Wiem, już powiedziałam.
- I co wtedy?
- Słuchaj, nie mówmy o tym, dobrze? Tata ma problem.
Wie o tym, ja i mama też o tym wiemy. Robimy wszystko,
żeby zapanować nad sytuacją. Tamtego dnia miał wpadkę
i martwi się, że widziałeś go w takim stanie. To się już nie
powtórzy.
- Bardzo wierzysz w swojego staruszka.
- Znam go. Kocha swoją pracę. Bardzo lubił pracować dla
twojego dziadka, a Kate po prostu uwielbia, więc się o niego
nie martw. Przyszłam tu tylko po to, żeby ci podziękować za
dyskrecję.
Chciała odejść, lecz chwycił ją za nadgarstek. Pod palcami
wyczuł przyśpieszony puls.
- Nie tylko po to tu przyszłaś.
- Nie? - Spojrzała na niego zdziwiona i natychmiast zrozumiała,
co miał na myśli. - Na litość boską, nie pochlebiaj
sobie.
- A nie mam powodu?
Patrzyła na niego długo i surowo. Jej skóra pod jego palcami
zaczęła się robić coraz cieplejsza. Sam wydęła wargi,
a on natychmiast sobie wyobraził, że ją całuje do nieprzytomności.
- Od pierwszego dnia się na mnie uwziąłeś, ale ja nie jestem
tobą zainteresowana. Miałam nadzieję, że to w końcu do
ciebie dotrze.
- Sądzę, że się boisz.
Roześmiała się.
- Boję się? Ciebie? Dlaczego? Bo jesteś wnukiem szefowej?
Dlatego, że przyjechałeś z wielkiego miasta? Zapewniam,
że się ciebie nie boję. Zmiać mi się tylko chce, że masz o sobie
takie wygórowane mniemanie. Wydaje ci się, że jesteś nie wiadomo
kim. - Uniosła lekko głowę. - Czego ty właściwie ode
mnie chcesz?
- Może tylko chciałbym cię lepiej poznać?
- Już ci mówiłam, że nie interesuje mnie to.
- Dlaczego nie? - Przyjrzał jej się badawczo. - Czy to ze
względu na Tadda?
- Na Tadda?
- Słyszałem, że się z nim spotykasz.
- To tylko... - Potrząsnęła głową i westchnęła. - Tadd to
po prostu przyjaciel. Wszyscy mają go za łobuza, ale on wcale
taki nie jest. To fajny chłopak, tylko trochę zagubiony.
- Ciągle pakuje się w kłopoty.
- Tak samo jak ty. Może to innego rodzaju kłopoty, ale
też kłopoty.
Zacisnął mocniej dłoń na jej nadgarstku.
- Skoro nie chodzi o Tadda ani o żadnego innego faceta...
- Nie ma żadnego innego faceta.
- W takim razie dlaczego mnie unikasz?
Zawahała się, a potem wolno cofnęła ramię. W pobliskich
drzewach odezwała się sowa.
- Chcesz znać powody? W porządku. Jest ich całe mnóstwo.
- Podstawiła mu palec pod nos. - Po pierwsze, nie spotykam
się z mężczyznami, dla których pracuję.
- Przecież ja nie... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl