[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Czemu tak cię to złości?
 Nic mi nie powiedziałaś.
 Wyjaśnij mi uprzejmie, dlaczego miałabym to
robić, skoro ty nie zechciałeś nawet mi powiedzieć
o swoich uczuciach, gdy się dowiedziałeś o losach
rodziców.
 Wszystko potoczyło się zbyt szybko  wybuchnął
gwałtownie.  Nie wiem, co się ze mną dzieje.
 Nie chcesz wiedzieć.
Jej logika doprowadzała go do furii.
 Muszę od ciebie odpocząć, Jenesso.
 Więc kończysz nasz romans?  spytała napiętym
głosem.  Nie wiem, czemu wcale mnie to nie zaskakuje.
Zawsze wiedziałam, że tak zrobisz.
 Nie kończę! Potrzebuję trochę spokoju.
 I jechałeś aż z Bostonu, żeby mi o tym powiedzieć?
Po co przyjechał? Bo pracował cały dzień i chciał
odpocząć w jej ogrodzie? A może dlatego, że czuł się sobą
tylko u niej w łóżku?
 Muszę mieć wyjaśnienie na wszystko?  odparł
zniecierpliwiony.
Pobladła mocno i odsunęła się o krok.
 Chcę mężczyzny, który ma dość odwagi, żeby ze
mną dzielić coś więcej niż tylko seks.
 Okej, więc ci opowiem, co robiłem po pracy. Po-
szedłem na policję, żeby mi pokazali teczkę Fletchera.
Szukali go po śmierci matki, ale nigdy go nie odna-
leziono.
MILIONER I ARTYSTKA 143
 Więc jesteś przekonany, że to on ją zabił?
 Tak. Matka była bardzo zręczna, poruszała się lek-
ko. Czasem włączała radio i tańczyła. Pamiętam to.
 Piękne wspomnienie  zauważyła cicho Jenessa.
Rysy Bryce a stwardniały.
 Była ostatnią osobą, która spadłaby ze schodów. Jak
sądzisz, co czuję na myśl, że ojczym zabił moją matkę
i uszło mu to na sucho?
 To tragedia, Bryce, ale wiesz przynajmniej, że Flet-
cher nie był twoim prawdziwym ojcem.
 To on mnie ukształtował.
 Nie wierzę!
Bryce zbliżył się nagle i schwycił ją mocno za ramię.
 Puszczaj!  krzyknęła.  Mówiłam ci już, że się
ciebie nie boję.
Wyrwała się z jego uścisku.
 Próbujesz mnie przestraszyć, żebym z tobą zerwała?
%7łebyś mógł uniknąć bliskości i nie musiał stanąć twarzą
w twarz z własnymi uczuciami?
 Ostrzegam cię przed tanim sentymentalizmem. Mi-
łość to najbardziej nadużywane słowo na świecie.
 Nie masz prawa odmawiać wartości moim uczu-
ciom! Jestem dorosła. Nie ma nic sentymentalnego
w tym, co do ciebie czuję.
 Więc wybrałaś niewłaściwego faceta  odparł.
Cofnęła się jeszcze o krok, rozcierając rękę w miejscu,
gdzie ją złapał.
 Chcesz do końca życia zostać sam, Bryce? Myślisz,
że twojej matce by się to podobało? Ona wciąż potrafiła
tańczyć, choć żyła w piekle. Miała więcej charakteru od
ciebie!
144 SANDRA FIELD
 Nie będę tego słuchał  warknął z furią.
 Nie porzuciła cię, Bryce. Kochała cię.
 Przez trzydzieści dwa lata o tym nie wiedziałem.
Jenessa ciągnęła nieustępliwie:
 Nigdy mi nie powiedziałeś, co się z tobą działo,
zanim spotkałeś Travisa.
 Rodzina zastępcza numer jeden: karmili mnie pop-
cornem i frytkami, a pieniądze z opieki zabierali sobie.
W rodzinie zastępczej numer dwa przez rok trójka star-
szych chłopaków każdego dnia spuszczała mi manto.
Uciekłem. Potem złapali mnie na kradzieży i posłali do
poprawczaka. Uciekłem. Na koniec umieścili mnie w ja-
kimś w miarę porządnym domu, chociaż wtedy już,
oczywiście, nie ufałem nikomu. Ale zacząłem regularnie
chodzić do szkoły, a resztę znasz: komputery, stypen-
dium, przyjazń z Travisem.
 Więc Travis naprawdę uratował ci życie  szepnęła
z oczyma pełnymi łez.
 Przestań się nade mną litować.
 Przestań upraszczać moje uczucia!
Czując podziw dla jej nieustraszonego uporu, powie-
dział łagodniej:
 Pasuję, Jenesso. Muszę przez jakiś czas pobyć sam
i przemyśleć, co się ze mną dzieje.
 Czemu nie zrobisz tego ze mną?
 Bo mnie kochasz  wyjaśnił z brutalną szczerością.
 Więc to wszystko moja wina?
 Ostrzegałem.
 Więc sama wpadłam w pułapkę?  Zwiesiła ramio-
na.  Jeśli powiem, że nie będę na ciebie czekać, dowiodę
tego, w co już wierzysz: że miłość nie istnieje. A jeśli
MILIONER I ARTYSTKA 145
zgodzę się czekać, zrezygnuję z siebie do czasu, gdy ty się
zdecydujesz.
Używała jego własnych słów przeciw niemu.
 %7łałuję, że obejrzałem tamten obraz  rzucił z furią.
Jenessa splotła ramiona na piersi.
 Nie uda ci się zawsze uciekać przed prawdą.
 Twoją wersją prawdy  warknął.
Kiedy tu jechał, wyobrażał sobie spokojną, racjonalną
dyskusję, w której wyjaśnia, czemu musi odejść. Jeśli
w ogóle wyobrażał sobie reakcję Jenessy, widział ją, jak
spokojnie się zgadza. Jej zachowanie doprowadzałogodo
pasji.
 Nie kończę naszego związku  powtórzył, starając
się mówić bez emocji.  W przyszłym tygodniu lecę do
Paryża i Hamburga, ale w weekend się odezwę.
Był czwartek. Więc przez dziewięć dni nie będzie
wiedziała, co ją czeka. Potrząsnęła głową.
 Nie zamierzam tkwić przy telefonie cały weekend.
 Zawsze chcesz mieć ostatnie słowo?
 Tylko tyle mogę dostać, tak, Bryce?  powiedziała
cicho.  Ale ja nie chcę ostatniego słowa. Chcę ciebie.
Ostatkiem sił powstrzymał się, by jej nie wziąć w ra-
miona i nie zacząć całować. Wiedział jednak, że zabiłaby
go, gdyby tego spróbował, więc powiedział tylko:
 Pogadamy, jak wrócę. Cześć.
Obrócił się na pięcie i wyszedł. Zbiegł po stopniach
i szybko ruszył w stronę auta. Przed kim uciekał? Przed
Jenessą czy samym sobą?
Kiedy została sama, zacisnęła pięści. Nie będzie pła-
kać, nie będzie.
146 SANDRA FIELD
Jak śmiał jej wmawiać, że się w nim zadurzyła niczym
nastolatka? Zatrzasnął się w przeszłości, zdecydowany
wiecznie postępować według tych samych schematów.
Nie mogła tego zmienić. A on nie chciał.
Niezgrabnymi ze zdenerwowania ruchami zrobiła so-
bie kanapkę z serem, potem zjadła i poszła do pracowni.
Bezceremonialnie rzuciła na podłogę płótno, które było
przyczyną całej awantury, i znowu sięgnęła po szkicow- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl