[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na niej ten telefon. Jak siÄ™ masz?
Zmęczyłem się. Startowałem przez kilka wieczorów z rzędu. Kiedy wracam,
jest ju\ pózno. Nie wie działem, do której mogę dzwonić, \eby cię nie obudzić;
Mówił ciepłym tonem.
Rzeczywiście, zwykle wcześnie się kładę.
Co u ciebie?
Radzę sobie. Tak naprawdę, nie radziła sobie tylko z jednym z biciem
serca, kiedy myślała o Deke u. Czy wiesz, \e pracuje u mnie Matt i to po
kilka godzin dziennie?
Tak, przed chwilą rozmawiałem z Jakiem. I jak idzie Mattowi?
Jego pomoc jest po prostu nieoceniona. I bardzo dobrze mi siÄ™ z nim pracuje.
Zaczęliśmy właśnie zajmować się rodzącymi krowami,
To wymaga du\o siły...
Zawahała się, zagryzła wargi, po czym powiedziała:
Nie będę dłu\ej trzymać cię przy telefonie. Wiem, \e jesteś zmęczony, i ja
tak\e Chciała skończyć rozmowę, bo inaczej zdradziłaby się z tym, \e bardzo
za nim tęskni.
Dobrze, w takim razie połó\ się szybko.
Dobranoc Chciało jej się płakać ze wzruszenia. Nie mogła przecie\ ciągle
myśleć o tym człowieku! Pozwolić mu złamać swoje serce.
Mary Beth, przy pomocy Matta, przez parę tygodni oddzielała urodzone wiosną
cielęta od matek. We dwoje nawet zdołali je powa\yć. Nie wiedziała, co
zrobiłaby bez niego.
Deke dzwonił kilkakrotnie. Celowo jednak za ka\dym razem rozmawiała
krótko. Nie zamierzała tęsknić całe dnie i noce. I tak za du\o o nim myślała.
Złamał jej jednak serce.
A to wcale nie był największy problem Mary Beth. Kiedy sprzedała większą
część stada, okazało się, \e do spłacenia hipoteki brakuje jej jeszcze tysiąca
dolarów. Nie miała skąd ich wziąć. A jeśli ich nie zdobędzie, ranczo przepadnie.
Złapała się za głowę. Co robić?! myślała gorączkowo.
ROZDZIAA ÓSMY
Deke nie wiedział, co złego dzieje się u Mary Beth, ale postanowił to zbadać.
Pędził do Paradise, wzbijając za samochodem tuman pyłu.
Przez ostatnie kilka tygodni trudno mu było skoncentrować się na uje\d\aniu
byków. Wczorajszego wieczora dostał najmniejszą punktację, odkąd w ogóle
zaczął startować! Wiedział, \e to z powodu Mary Beth. Bez przerwy o niej
myślał, pochłaniała go bez reszty, tak jak przypuszczał. Tęsknił za nią. A nawet
martwił się!
Matt mógł poświęcić pracy tylko parę godzin dziennie. Przez resztę dnia
musiała sobie radzić sama. Na ranczo jest zbyt wiele cię\kich, fizycznych zajęć,
\eby wszystkie wykonywała kobieta.
Zbli\ając się do Paradise, Deke analizował swoje uczucia. Ju\ od dwóch lat, od
pierwszej nocy, wiedział, \e Mary Beth jest dla niego większym zagro\eniem
ni\ jakakolwiek ze znanych kobiet. Myślał o niej teraz bez przerwy, nawet kiedy
musiał skupić się na rodeo. Gdy kowboj siedzi na grzbiecie wierzgającego byka,
nie po winien myśleć o kobietach. To prawdziwy cud, \e wczoraj nie zginął.
Mo\e lepiej by mu szło, gdyby rozmawiała z nim z większym
zainteresowaniem, kiedy telefonował. Był by spokojny, wiedząc, \e ona tak\e o
mm myśli. Czy myślała? Czy nie mogła zasnąć w nocy, marząc, \e jest przy niej
i kocha siÄ™ z niÄ…?
Nie wiedział. Jeśli nie chciała, \eby do niej dzwonił, mogła mu to po prostu
powiedzieć. Jakoś to prze\yje.
Co w takim razie gnało Deke a do jej domu?
Pokręcił głową. Rozmawiał kilkakrotnie z Mattem, odkąd chłopak zaczął
pracować u Mary Beth. Cieszył się, \e jej pomaga i czuwa nad nią choć przez
część dnia. Ale Mary Beth zaczęła odnosić się do niego, Deke a, chłodniej.
Mo\e wstydziła się przyznać przed Mattem do swoich uczuć wobec jego wujka?
Czy był to związek? Jak mo\na nazwać coś takiego, kiedy kobieta doprowadza
mę\czyznę do szaleństwa? Kiedy poło\ywszy się spać, śni się o zielonookiej
piękności, a potem ten sen dominuje nad wszystkimi myślami w ciągu dnia?
Kiedy po\ąda się jej tak bardzo, \e cierpi się z powodu braku bliskości?
Deke zajechał do Paradise. Wyskoczył z samochodu. Nadbiegły Błysk i Dama,
merdajÄ…c ogonami.
Cześć, psy! Zwierzęta podskakiwały wesoło, ale on posmutniał. Ruszył do
domu, wziął głęboki oddech i zapukał do drzwi. Otworzyły się powoli.
Popatrzył na kobietę, o której marzył przez ostatnie tygodnie,
Witaj, kotku powiedział jakby nigdy nic, mimo \e ledwie panował nad
emocjami.
Deke! Co tu robisz? Mary Beth była zdumiona. Spoglądała na niego, nie
wierząc własnym oczom.
Uśmiechnął się. Spodobało mu się, \e ją zaskoczył.
Wpadłem, \eby zobaczyć moją ulubioną dziewczynę rzucił.
W jej oczach pojawił się krótki namysł. Jak wiele kryło się za słowem
ulubiona ?
Myślałam, \e jesteś w Tulsa.
Wzruszył ramionami.
Potrzebowałem czegoś z domu, więc przyjechałem i do ciebie. Nie była to
prawda. Przyjechał tylko po to, \eby zobaczyć się z nią, dotknąć jej ciała, przy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]