[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skomentowała gospodyni.
 Powodem śmierci hrabiego nie był wiek, pani profesorowo. To było
morderstwo.
 O Matko Boska!  krzyknęła Barbara.
Klara zauważyła, że siostra ojca wpadła w panikę; że nie mogła utrzymać
w trzęsącej się ręce pięknej miśnieńskiej filiżanki. Odstawiła porcelanowe cacko
i podeszła do okna. Bratanica nie miała wątpliwości. Ciotka stanęła odwrócona
plecami do pokoju po to, by ukryć emocje.
 Możesz powiedzieć coś więcej?  Klara, zaskoczona propozycją Pawła, była
coraz bardziej zaniepokojona zachowaniem Barbary.
 Tak. Spodziewam się, że większość faktów znanych obsłudze hotelowej i tak
będzie wkrótce powszechnie znana.
 O! To zupełnie tak samo jak w Grecji. Wszyscy wszystko wiedzą  ucieszył się
Jorgos.
 Słucham?  Komentarz zdziwił Pawła.
 Nic, nic.  Klara speszyła się.  Mąż jest Grekiem. Od wczoraj z zapałem
udowadnia polsko-greckie podobieństwa. A co z tymi szczegółami śledztwa?
 Ciało starszego pana znalazła pokojówka, kiedy przyszła rano zmienić ręczniki.
Na podłodze leżały zwłoki Rudolfa Sokolskiego i jego psa, a obok butelka po rozlanej
coca-coli. Nagła śmierć obojga i brak widocznych obrażeń nasuwają podejrzenie
o zabójstwo przez otrucie. W zakrętce butelki odkryliśmy ślad nakłucia.
Przypuszczamy, że tą drogą zatruto napój. Wyniki sekcji będą jutro, ale nie
spodziewam się sensacji.
 I podejrzewacie gości weselnych?  Klara usiłowała pojąć tok rozumowania
Kaliskiego.
Paweł uśmiechnął się do niej.
Ależ piękność wyrosła z tej chudej pieguski  myślał. Jest dobra i zna się na
rzeczy. Zwietna agentka  przypomniał sobie opinię Tasosa, jej partnera z Interpolu.
 Nikogo jeszcze nie podejrzewamy, ale od czegoś trzeba zacząć, a szykuje się
trudna sprawa.  Kaliski zasępił się.  Staruszek mieszkał w pokoju przez sześć dni
i przez cały czas przyjmował gości. Miał kamerdynera, który przebywał z nim
praktycznie od rana do wieczora, a przez pomieszczenie przewijali się pracownicy
hotelu i pokojówki. Butelki z napojami, te same, stały na szafce przy jego łóżku od
momentu, gdy się wprowadził. Wiele osób miało sposobność, żeby wstrzyknąć do
coca-coli truciznę.
 A kto kupił te napoje, bo trochę nie rozumiem?  zapytała Klara.
 Każdy gość hotelowy zastaje w pokoju w dniu przyjazdu trzy butelki napojów
orzezwiających. Tak też było w przypadku ofiary. Sokolski jednak sięgnął po zatrutą
coca-colę dopiero wczoraj wieczorem. Ostatnio nie było zbyt upalnie, poza tym
z zawartości szafki nocnej i lodówki wynika, że bardziej cenił sobie całkiem inne
napoje.  Paweł uśmiechnął się enigmatycznie.
 Osiemdziesięcioletni staruszek zamordowany? Otruty coca-colą?  dopytywał
się z niedowierzaniem Jorgos.  Ten świat zwariował  stwierdził.
Mąż Klary chwilowo przestał się nerwowo miotać po salonie. Usiadł na kanapie
w pobliżu okna i oddał się głośnym rozważaniom.
 W Grecji starszy pan Sokolski do końca życia przesiadywałby spokojnie
w kafenijo5 z kolegami i popijał ouzo6. Pośpiech i styl życia Europejczyków to
przejaw zbiorowego szaleństwa  ubolewał Jorgos.  Nic dziwnego, że ofiarą
morderstwa padł uroczy staruszek.
Policjant z trudem pohamował rozbawienie.
 Domyślam się, że nie znałeś hrabiego Rudolfa. Był twardym finansistą
i zaprzeczeniem wizji, którą przedstawiłeś. Tam, gdzie się pojawiał, zazwyczaj
przysparzał innym kłopotów.
 Jak sam widzisz, znalazłeś kiepskich świadków. Nie znaliśmy starszego pana.
Nie znamy dobrze nawet Adama Sokolskiego, który zaprosił nas na ślub  wtrąciła
Klara.  To przypadkowa znajomość.
 Gdybym przypuszczał coś innego, nie poprosiłbym cię o współpracę. Chyba się
domyślasz, że was sprawdziliśmy?
 Spodziewam się, że i tak musisz nas przesłuchać  podpowiedziała mu
i wyraznie pokazała głową na stojącą w oknie Barbarę.
 Muszę? A, tak, muszę  zreflektował się policjant.  Chociaż wątpię, by ktoś
w tym domu mógł mi pomóc w rozwikłaniu sprawy.  Bez przekonania patrzył
w kierunku okna.
 Powinieneś porozmawiać z ciotką  szepnęła do niego ponad stołem Klara.
 Koniecznie  nalegała.  Ona coś wie o Sokolskich, ale nie chce na ten temat
rozmawiać.
 Wrabiasz mnie, dzieciaku. Słyszałam&  Starsza pani nagle odwróciła się
w kierunku zgromadzonych w salonie.
Bratanica gospodyni zrobiła się cała czerwona.
 Co mogę teraz powiedzieć? %7łe przepraszam?  Spoglądała w oczy ciotki
z miną niewiniątka.
Paweł obserwował spod oka towarzyszkę dziecięcych zabaw.
Rzeczywiście jest cwana  przemknęło mu przez głowę.  Skoro dała tak
oczywisty sygnał, to teraz kolej na mnie. Komisarz Paweł Kaliski wstał, poprawił
bluzę munduru i po chwili trzymał obie dłonie Barbary w swoich rękach.
 Pani profesorowo, proszę nie traktować mojej prośby w kategoriach
służbowych. Musimy porozmawiać, ale to nie będzie żadne przesłuchanie. Proszę mi
pomóc.  Pochylił się i na oczach osłupiałego Jorgosa ucałował gospodynię w obie
ręce.
 Ooo&  zdążył wykrztusić zaskoczony Grek, nim Klara z rozmachem kopnęła
go pod stołem.
 Cicho bądz!  syknęła.  To taki polski zwyczaj.
 A mężczyzn też tak trzeba?
 Nie, nie trzeba. Chyba ci odbiło?!  zgromiła męża szeptem.  Widziałeś,
żeby gdzieś facet faceta po rękach całował?
 No, nie  przyznał skołowany Jorgos.  Ale żeby kobiety tak obcałowywać to
też pierwszy raz  wymamrotał.
 Jak to? Przecież wychowałeś się w Polsce.  Klara wbiła w męża badawcze
spojrzenie.
 Tak, ale w greckiej rodzinie  wyburczał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl