[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyrwał go dopiero łagodny głos w interkomie.
- Czyżby to nadmiar pracy i brak jedzenia robił z pana Black-
thorne'a takiego pustelnika?
Richard pokręcił z uśmiechem głową. Nacisnął guzik inter-
komu.
- Ugotowałaś coś?
Zaburczało mu w żołądku na samą myśl o jedzeniu.
- Tak, a Dewey sam temu nie podoła. - Pauza, a potem
dodała z namysłem: - Zawsze wychodzi mi porcja dla co naj
mniej sześciu osób. Dobrze, że nie mam nic przeciwko odgrze
wanym resztkom.
Richard zaczął się zastanawiać, czy tej kobiecie w ogóle
zdarza się być w kiepskim nastroju. Był jej wdzięczny, że nie
wspomniała o wczorajszym wieczorze. Nie chciał, żeby widzia-
ła w nim czyhającego na nią erotomana. Nie pragnął też jej
litości. Suto obdarowała go tym żona. Tym i drżeniem, ilekroć
wyciągnął rękę w jej kierunku. Pokręcił głową. Zachował się
wczoraj jak idiota. Jednak chciał się dowiedzieć, czy Laura
poczuła taki sam żar, jak on. Nawet Andrea nie była w stanie
tak go rozpalić, a przecież ją kiedyś kochał.
- Umieram z głodu.
Laura starała się nie rozkoszować tak bardzo dzwiękiem jego
głosu, nie myśleć o tym, jak zwiódł jej zmysły w ciemnościach
zeszłej nocy. Od wtorku już z dziesięć razy zadawała sobie
pytanie, jak może ją tak silnie pociągać człowiek, którego dotąd
nawet nie widziała i którego zupełnie nie zna.
- Przyniosę ci jedzenie - powiedziała wreszcie.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
- Dziękuję - odpowiedział.
Chwila ciszy, a potem rozległy się słowa: - A tak przy
okazji, dostałam twój e-rnail. Z obowiązującymi zasadami.
- I na pewno masz coś do powiedzenia na ten temat - po
wiedział do mikrofonu i niemal stanęły mu przed oczami jej
wargi, nagle zaciśnięte.
- Czy niektóre punkty można by negocjować?
Upór w każdej sytuacji, pomyślał.
- Raczej nie.
Z głośnika rozległo się jej westchnienie.
- Ten interkom jest taki bezosobowy.
- Tak musi być, Lauro.
Poniżej, w kuchni, Laura uderzyła lekko czołem w ścianę.
Co za uparciuch!
Przez chwilę milczał, a potem zapytał:
- O co ci chodzi, Lauro?
O co jej chodzi? O normalność. O osiągnięcie normalności,
zanim przyjedzie Kelly. Lecz wiedziała, że Richard łatwo nie
zrezygnuje.
- Och, o nic - powiedziała słodko. - Wiesz, i tak znajdę
sposób, żeby obejść te twoje zasady. Zwłaszcza zakaz chodzenia
po domu w nocy. Lubię noc. Lubię pić gorącą czekoladę w cie-
mności. Lubię patrzeć w gwiazdy.
- No to powinnaś się dobrze czuć w tym domu.
- Szczerze mówiąc, tak właśnie jest.
Richardowi zależało, żeby czuła się u niego dobrze. Rano
przyjeżdża Kelly, więc tym bardziej chciał, by Laura została,
zwłaszcza po porannym telefonie od Katherine Davenport, która
nie zdołała w tak krótkim czasie znalezć wykwalifikowanego
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
zastępstwa. Richard uznał, że jest na niego wściekła i wcale się
nie rozglądała za kimś na miejsce Laury.
Kilka minut pózniej rozległo się pukanie do drzwi. Richard
podszedł bliżej i spojrzał przez wizjer.
- Zostaw to przed drzwiami.
Pokazała drzwiom język.
- Doprawdy urocze, panno Cambridge - stwierdził oschle.
Laura uśmiechnęła się słabo i odstawiła tacę.
- Panie Blackthorne, co do ostatniej nocy...
Richard jęknął, po czym nacisnął guzik interkomu znajdują-
cy się koło drzwi.
- Niedobrze, że cię dotknąłem.
- Dlaczego? Zamrugał
powiekami.
- Jesteś opiekunką mojej córki.
- I jestem pod ręką, prawda? - postanowiła go podręczyć.
- Słucham?
Skrzywiła się, słysząc kąśliwy ton jego głosu.
- No, cóż, mieszkam tutaj i jestem kobietą, i ...
- ... i aż miło na ciebie popatrzeć - dokończył, choć Laura
nie to chciała powiedzieć.
Jej wargi wykrzywiły się z goryczą. Niemal chciałaby mieć
tyle blizn, co Blackthorne. Wtedy miałaby pewność, że męż-
czyzn pociąga w niej nie tylko jej wygląd.
- Nie to miałam na myśli.
- Zastanawiasz się, jak długo nie byłem z kobietą? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl