[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jej klatce piersiowej i ramionach. Był przerażony.
- Nie, chyba nic mi nie jest - odparła drżącym głosem.
- To moja wina. Ja cię do tego namówiłem.
- Nie, moja. Sama chciałam. Powinnam być bardziej rozsądna. - Azy
spływały jej po policzkach.
- Na pewno nic ci nie jest? - Przyciągnął ją do siebie. W jego silnych
ramionach znalazła bezpieczne schronienie. Głaskał ją po włosach i ścierał łzy z
twarzy.
- Kiedy usłyszałem ten łoskot, ja... - Był blady, miał głębokie bruzdy na
twarzy. - Nie płacz, dziecino - powiedział dziwnym głosem.
Gorące wargi dotknęły jej ust. Zamknęła oczy i wtuliła się w niego.
Zmysły pokonały rozsądek. Usta Heleny były równie chętne jak jego i
pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Krew szybciej pulsowała jej w
żyłach, a ciałem Masona wstrząsały dreszcze.
Przemknęło jej przez myśl, że może nie jest to tylko pożądanie, że w głębi
duszy odczuł ulgę, że nic jej się nie stało.
- 36 -
S
R
Ale ona nie dojdzie do siebie, dopóki będzie w ramionach Masona,
dopóki będzie podsycał w niej tę gwałtowną potrzebę bliskości, z której przez
dwanaście lat nie umiała się wyzwolić. Potrzebę wywołaną przez przypadkowe
spotkanie, tak dawno temu. Myślała, że się już nauczyła bez tego żyć, że
zapomniała, jak bardzo go pragnie.
Mason podniósł głowę, oparł czoło o jej policzek i wypuścił ją z objęć.
Bez słowa wysiadł z samochodu. Helena widziała, jak przez jego twarz
przemknęła błyskawica gniewu, kiedy oglądał zniszczenia. - Podnieś maskę -
zawołał.
Drżącą ręką sięgnęła pod deskę rozdzielczą. Znalazła właściwą dzwignię i
odetchnęła z ulgą, kiedy uniesiona pokrywa silnika odgrodziła ich od siebie.
Przyłożyła palce do ust. Czy to pragnienie nigdy jej nie opuści?
Mason zamknął maskę gwałtownym ruchem. Był wściekły na siebie, że ją
namówił do prowadzenia. Ten samochód miał tak wielką moc silnika, że jego
bracia nazywali go żartobliwie czarnym potworem. Był wściekły na nią, że
podjęła to ryzyko.
Zimny dreszcz przebiegał mu po plecach na myśl, jak to się mogło
skończyć. Powracał obraz zakrwawionego ciała Heleny, który pojawił się przed
jego oczami, kiedy usłyszał łoskot zderzenia. Myśl o rannej Helenie spowo-
dowała, że w rekordowym, prawie olimpijskim, tempie dobiegł do samochodu.
Nie potrafił nawet opisać uczucia ulgi, kiedy zobaczył, że nic jej się nie stało.
Był zadowolony, że wpadł w złość. Zamiast się wgłębiać w swoje
uczucia, mógł się zająć uszkodzonym samochodem. Każda myśl o Helenie
wzbudzała gniew. Już się do tego przyzwyczaił. Ten gniew był uzasadniony,
natomiast troska o nią była całkowicie bezzasadna.
- Wysiadaj. Zobaczę, czy uda się uruchomić samochód. Muszę wiedzieć,
czy dojadę nim z powrotem do Auckland.
- 37 -
S
R
Wyciągnął rękę, by pomóc jej się przedostać przez siedzenie pasażera, ale
odrzuciła tę propozycję. Niech tak będzie, zobaczymy, jak długo da sobie radę
sama.
Stał z boku, kiedy Helena wypełzała z samochodu. Była bardzo blada, jej
zielone oczy świeciły jak szmaragdy w pozbawionej koloru twarzy. Miał ochotę
przygarnąć ją do siebie i upewnić się, że naprawdę nic jej nie jest, ale wolał
przywołać na pomoc złość, która go jeszcze nie opuściła.
Nie opuściła go także chęć, by ją znów pocałować. Będzie sobie musiał
jakoś z tym poradzić, lecz pewnie prędko to nie nastąpi. Nie wolno mu
zapominać, z jakiego powodu wtargnęła do jego domu.
Klnąc pod nosem, wsiadł do samochodu. Przekręcił kluczyk w stacyjce i
odetchnął z ulgą, kiedy silnik od razu zapalił. Przestawił drążek na  wstecz" i
wolno cofnął samochód. Bok jego pięknie utrzymanej karoserii ocierał się o
twardą ścianę ziemi. Kiedy udało mu się wystarczająco daleko odsunąć
samochód, przesunął drążek na  zero". Mocno pchnął drzwi od strony kierowcy.
Otworzyły się na tyle, że mógł wysiąść.
- Do diabła. - Mason potrząsnął głową, kiedy zobaczył pogięte metalowe
listwy i podrapaną karoserię. Niezle mu urządziła samochód. Jedna z felg
wgnieciona była w oponę. Wiedział, że za chwilę wpadnie w szał, i chcąc
uśmierzyć gniew fizycznym wysiłkiem, zaczął odciągać felgę od gumy.
Samochód da się naprawić, lecz trudniej będzie ugasić płonący w nim ogień.
- Wsiadaj.
Helena wzdrygnęła się, słysząc tę stanowczą komendę, ale Mason nie
zwracał na nią uwagi. Spod maski wydobywała się para. Było jasne, że to auto
nie dojedzie do Auckland, a on w żadnym razie nie spędzi z nią kolejnej nocy w
swoim domu. Musi szybko zorganizować jakiś transport.
Cofnął samochód i wjechał nim do garażu.
- Wejdę na wzgórze, może stamtąd uda mi się zadzwonić z komórki.
Przez ten czas możesz zrobić kawę. - Odczuł ulgę, kiedy Helena skinęła głową.
- 38 -
S
R
Gdy wrócił, powitał go zapach świeżo parzonej kawy. Helena była w
salonie i zaraz napełniła jego kubek.
- Przykro mi, że zniszczyłam twój samochód. Po ostatniej nocy, ja...
Zrobiło mu się jej żal, lecz to uczucie trwało tylko chwilę. Przyjechała tu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl