[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozwiały. Na dodatek Adam nie chodził tak jak Callum, którego w myślach porównywała
do pantery. I nie miał nawet połowy jego pewności siebie. Poza tym Callum ma oczy
brązowe, nie złote jak Adam.
Niemniej nie przestawała go wypytywać, a Adam udzielał w miarę przekonujących
odpowiedzi. Wsłuchując się w tembr jego głosu, coraz bardziej utwierdzała się w prze-
konaniu, że to nie Callum. Callum mówi tenorem.
Adam był przystojny, obdarzony surową męską urodą. Ale ciacho, pomyślała, kie-
dy go zobaczyła w stajni. Callum musiał mi podkręcić hormony na maksa. Teraz każdy
przystojny facet będzie mnie podniecał.
Wiedziała, że nie powinna zbytnio interesować się Adamem. Callum ją tu zaprosił
i nie będzie grała na dwa fronty, nawet w wyobrazni. Ma w sobie jeszcze resztki po-
czucia przyzwoitości.
Kiedy doszli na pomost otaczający basen, Adam, który cały czas mówił o koniach,
rzekł:
- Tutaj muszę cię zostawić.
Leigh poczuła, że się czerwieni. Wez się w garść, nakazała sobie w duchu. Masz
randkę z Callumem, nie wystarczy?
L R
T
Co ktoś taki jak Adam by sobie pomyślał, gdyby właśnie teraz Callum zadzwonił?
Czy on w ogóle jest wtajemniczony w spisek? Prawie zapragnęła, aby telefon się ode-
zwał. Mina Adama powiedziałaby jej, czy wie, co tu się naprawdę dzieje. Tymczasem
Adam zdjął kapelusz. Leigh zauważyła, że włosy ma po chłopięcemu potargane, lecz sta-
rała się nie zwracać na to uwagi.
- Cóż... życzę dobrej nocy.
- Dziękuję. Nawzajem.
Milczeli. Adam nigdzie się nie spieszył, a kiedy Leigh zrobiła ruch, jakby chciała
odejść, odezwał się:
- Słyszałem, że jesteś celebrytką.
Aha, czyli służba coś niecoś wie na mój temat.
- Przesada. Gdyby była jakaś lista, znalazłabym się na szarym końcu. - Adam
zmarszczył brwi. Leigh przypomniała sobie słowa Calluma, że powinna być dumna ze
swych osiągnięć. I miał rację. - Rodzina i znajomi chyba są ze mnie dumni - rzekła z
uśmiechem. - I może jeszcze kilka innych osób.
- Chyba?
- Rodzice zawsze byli oszczędni w pochwałach - odparła lekkim tonem, lecz w
sercu poczuła smutek. - Nie mam im tego za złe. I dedykuję mój program pamięci sio-
stry. Jeśli kiedyś go obejrzysz i przeczytasz napisy na końcu, zobaczysz jej imię.
- Twoja siostra...?
- Zmarła. Dawno temu.
Adam spojrzał na Leigh ze współczuciem, lecz szybko odwrócił wzrok.
- To musiało być dla ciebie bardzo ciężkie.
Miał w sobie coś takiego, że Leigh nie wahała się opowiedzieć mu tej smutnej hi-
storii.
- Przyjechała z college'u na wakacje. Całą paczką umówili się przy sadzawce.
Zwietnie pływała, więc jej utonięcie było tym większym szokiem. Wszyscy twierdzili, że
nie piła. Bawili się i nawet nie zauważyli, kiedy weszła do wody. Gdy spostrzegli jej
brak, było już za pózno.
L R
T
Okres po tragedii należał do najczarniejszych w życiu Leigh. Rodzice niemal cał-
kiem zapomnieli o jej istnieniu. Wszystko, co robiła - znakomite świadectwo ukończenia
szkoły, osiągnięcia w college'u, nagrody w rozmaitych konkursach - bladło w porówna-
niu z tym, czego Hannah by dokonała.
Wiecznie w czyimś cieniu. Dopiero Callum ją docenił i dał jej szansę na nowe ży-
cie.
Adam obejrzał się w kierunku stajni, potem rzekł: - Trudno przejść przez życie, nie
tracąc po drodze kogoś bliskiego.
Leigh czekała, aż coś doda, lecz on milczał. Potem włożył kapelusz i z lekkim
ukłonem odszedł.
Dopiero po wejściu do domu pomyślała, że gdy Adam mówił o stracie, głos mu się
zmienił i stał się tak mroczny jak głos Calluma. Nie zdążyła jednak się nad tym zasta-
nowić, ponieważ właśnie zadzwonił telefon, który dostała od swojego gospodarza.
ROZDZIAA DZIEWITY
Kiedy odszedł na bezpieczną odległość i znalazł się blisko pawilonu dla gości, w
którym tymczasowo zamieszkał, zadzwonił do Leigh, by ją zawiadomić, że gospodyni,
pani Ellison, robi kolację, a tymczasem Leigh może zechce poczęstować się drinkami z
baru w gabinecie? Potem wrócił do stajni. Umówił się z Jerrym, stajennym, że nakarmi
konie i zabezpieczy je na noc.
Miał jeszcze jeden powód, dla którego szukał tam schronienia. Po raz drugi w cią-
gu jednego dnia udzielił Leigh zbyt dużo informacji o sobie. Pierwszy raz, kiedy użył
prawdziwego imienia, drugi, kiedy powiedział o stracie bliskiej osoby. A wszystko dla-
tego, że wzbudziła w nim współczucie. Rozumiał jej ból po stracie siostry, szczególnie,
że zmarł ktoś tak młody i pełen radości życia.
Od śmierci Carli mijają dwa lata, myślał, siedząc w pomieszczeniu dla stajennego.
Zwiatło było przyćmione, konie w boksach odpoczywały. Tylko Bessie Blue wystawiła
łeb i spoglądała na drzwi, jakby czekała na Leigh.
- Wiem, co czujesz - mruknął Adam.
L R
T
Myślał o Leigh, tęsknił za jej ciałem. Wiedział, że ten stan minie, lecz podczas jej
wizyty nie potrafił długo przebywać z dala od niej.
Kiedy dwie godziny pózniej rozmawiał z panią Ellison, powiedziała mu, że jedzie
już do siebie. Leigh zjadła stek w sosie marsala i z dodatkami, lecz sprawiała wrażenie
smutnej, że siedzi przy stole sama.
Skarcony Adam podziękował gospodyni i zakończył rozmowę. Postanowił nie
dzwonić do Leigh podczas kolacji. Niech czeka z rosnącą niecierpliwością. To spraw-
dzona metoda, czego dowodem były ślady po paznokciach na jego ramieniu. Zamknął
stajnię, wrócił do siebie, stanął przy oknie i spojrzał w kierunku willi. Wystukał numer
komórki, którą dał Leigh.
Jakby chcąc się zemścić za długie czekanie, odebrała dopiero po kilku dzwonkach.
- Kto mówi?
- Nie wiesz?
- Och, sądziłam, że Callum zniknął.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]