[ Pobierz całość w formacie PDF ]
steś piękny, Stwórca wszechświata, Bóg dobry, Bóg bę-
dący dobrem najwyższym, prawdziwym dobrem moim.
Dorodne były te owoce. Ale to nie ich zapragnęła moja
dusza nieszczęsna. Miałem przecież znacznie lepsze owoce
i miałem ich pod dostatkiem. Te zerwałem tylko po to,
żeby ukraść. Zerwane porzuciłem, nasyciwszy się satysfak-
cją samego czynu złego. Jeśli nawet któryś z nich dotknął
mego podniebienia, to smak nadawał mu występek. Zasta-
nawiam się teraz nad tym, Boże mój, co mnie tak zachwy-
6 Por. Salustiusz, Sprzysiężenie Katyliny 16. cało w kradzieży. Nie ma w niej przecież żadnej
piękno-
ści nie mówię już o takiej, jaka jest w szlachetności
i roztropności, ani też o tym, co jest urokiem myśli ludz-
kiej, pamięci, wrażeń zmysłowych, życia biologicznego, ani
o piękności, jaką błyszczą gwiazdy w wyznaczonych im
miejscach, jaką może nas zachwycać ziemia albo morze
pełne żywych stworzeń, które ciągle nowe się rodzą na
miejsce zamierających. Kradzież nie ma w sobie nawet
takiej ułomnej, marnej urody, jaką nas zwodzą grzechy
namiętności.
Pycha na przykład to usiłowanie górowania w za-
pomnieniu o tym, że tylko Ty, Boże, jeden nad wszystkim
górujesz. Ambicja czegóż szuka, jeśli nie zaszczytów
i chwały, a przecież Tobie należy się przed wszystkimi
cześć i tylko Ty chwałą jesteś opromieniony na wieki. Sro-
gość władzy to pragnienie wzbudzania lęku; a czyż nie
należy się lękać jednego tylko Boga? Tak, Boga cóż
bowiem, kiedy, gdzie, ku czemu albo przez kogo może
być spod Jego władzy wydarte albo wykradzione? Mi-
łośnicy przymilają się, aby zdobyć miłość. A czyż może
być cokolwiek milszego od miłości Twej? Czy cokolwiek
innego moglibyśmy kochać z większym pożytkiem niż ową
najbardziej harmonijną i promienną prawdę Twoją? Cie-
kawość ma wszelkie pozory umiłowania wiedzy; Ty zaś
wszystko najgłębiej znasz. Nawet niewiedza i głupota osła-
niają się mianem prostoty i niewinności. Od Ciebie zaś
niczego prostszego nie ma; a cóż mogłoby być bardziej nie-
winne od Ciebie, skoro wrogami złych są tylko własne ich
czyny? Bezczynność podaje się za uwielbienie spokoju;
a gdzież jest spokój pewny poza Tobą, Panie? Rozpusta
zwać by się pragnęła nasyceniem i obfitością; a Tyś jest
pełnią i niewyczerpanym zasobem błogości niezniszczal-
nej. Rozrzutność łudzi obrazem hojności; a najmożniej-
szym wszystkich dóbr rozdawcą jesteś Ty. Chciwość chcia-
łaby wszystko posiadać; a Ty zaiste masz wszystko. Za-
zdrość o pierwszeństwo się spiera; a cóż mogłoby mieć pierwszeństwo przed Tobą? Gniew pomsty
szuka; a któż
sprawiedliwiej od Ciebie bierze pomstę? Lęk to trwoga
przed niezwykłymi i nagłymi zdarzeniami, mogącymi za-
grozić rzeczom, które się kocha; główną jego troską bez-
pieczeństwo. Dla Ciebie zaś cóż może być niezwykłego, cóż
niespodzianego? Któż mógłby zabrać Ci to, co miłujesz?
I gdzież, jeśli nie u Ciebie, bezpieczeństwo jest niewzru-
szone? Smutek to boleść po utracie czegoś, czym się łap-
czywość przedtem napawała ona właśnie pragnęłaby
wszystko tak mieć na zawsze, jak Ty wszystko na zawsze
masz.
Upadla się więc dusza, kiedy się od Ciebie odwraca i po-
za Tobą szuka tego, co w czystości i jasności może znalezć
tylko wtedy, gdy do Ciebie powraca. Przewrotnie usiłują
naśladować Ciebie ci wszyscy, którzy odrywają się od Cie-
bie i przeciw Tobie się buntują. Ale nawet takim rodza-
jem naśladowania dają świadectwo temu, żeś Ty jest ca-
łej natury Stwórcą i że to, co by zupełnie oderwało się
od Ciebie, w ogóle przestałoby istnieć. Cóż więc ja w owej
kradzieży umiłowałem i czym naśladowałem wówczas
choćby występnie i przewrotnie Pana mego? Czy może
wobec tego, że nie miałem mocy złamania prawa, przy-
jemność mi sprawiało przynajmniej udawanie, że to czy-
nię? Niby więzień upajający się pozorną wolnością i fan-
tastycznym złudzeniem wszechmocy, gdy w jakiejś chwili
uda mu się uczynić to, co jest zakazane...
Taki był ten niewolnik, co uciekł od swego pana i po-
gonił za majakami. Okropna to parodia życia, straszna
przepaść śmierci. Więc było tak, że to, co zabronione, po-
dobało się z tego jedynie powodu, że było zabronione?
7. Jakże podziękuję Panu za to, że oto teraz pamięć moja
może te sprawy przywoływać, a dusza już nie drży z trwo-
gi? Będę Cię miłował, Panie, wielbił i sławił imię Twe za
to, że przebaczyłeś mi tak niegodziwe przestępstwa. Aasce
to przypisuję Twej i miłosierdziu, że grzechy moje roz- puściłeś jak lód. Aasce też Twojej
przypisuję wszystkie te
momenty, w których zdołałem uniknąć grzechu. Czegóż
to ja bowiem mogłem nie popełnić, skoro pokochałem na-
wet występek bezinteresowny? I wyznaję, że wszystko zo-
stało mi odpuszczone: i to, co dobrowolnie uczyniłem złe-
go, i to, czego dzięki Twemu przewodnictwu nie popeł-
niłem.
Któż z ludzi, kto się szczerze zastanowi nad swoją sła-
bością, ośmieli się przypisać swą czystość czy niewinność
własnym siłom, aby przez to mniej kochać Ciebie, tak
jakby w mniejszym stopniu potrzebował Twego miłosier-
dzia, kiedy przebaczasz grzechy tym, którzy do Ciebie po-
wrócili? Jeśli zaś ktoś, powołany przez Ciebie, poszedł po-
słusznie za Twoim głosem i uniknął takiego zła, o jakim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]