[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wahania, gdy w nabrzmiewającym od lat starciu z Zakonem Zygmunt stanął po krzyżackiej
stronie. Zawisza nie był do kupienia; na grunwaldzkim polu dołożył miecza, by ściąć
zwyrodniałą gałąz, która rodziła zatrute owoce. Gdy pod nogi Jagiełły walono stertę
proporców krzyżackich, a u stóp jego bieliły się szeregi zakonnych płaszczy skalanych w
krwi i pyle, Zawisza mniemał, że wraz z nimi rzucone zostały w proch fałsz i obłuda, które
skaziły życie rycerskie.
Wrychle przekonał się, że nie wypleni ich siła miecza. Skażone było całe
chrześcijaństwo. Na Piotrowej Opoce gady uwiły sobie gniazdo. Trzech chciwców
mieniących się Piotrowymi następcami wydzierało sobie wzajem władzę, miast jedności
wprowadzając zamęt. Podnosiły się śmiałe głosy najlepszych ludzi, że Kościół leży w ruinie,
suknia duchowna przywilej daje bezkarnego popełniania zbrodni. Zewsząd wołano o reformę
in capite et in membris21. Zygmunt, już wówczas król niemiecki, stanął na czele tego ruchu I
sobór powszechny zwoływał do Konstancji. Co jeno było znacznego w chrześcijaństwie,
ruszało na zjazd. I Zawisza porzucił młodą małżonkę z niemowlęciem, by jak pod
Grunwaldem wagę swego miecza, tak ninie wagę swego imienia na szalę sprawiedliwości
położyć. Jechał bronić czci swego króla i narodu, szarganej przez bezecnych mnichów.
Złamany był kręgosłup gada, ale pozostał dwoisty język w jadowitej paszczy.
Zygmunt powitał Zawiszę jak przyjaciela i sprzymierzeńca. Nie jeno nie czynił
wyrzutów, ale sprawiał się ze swego postępowania. Zawisza sam już widział, że sprawa
zjednoczenia chrześcijaństwa nie jest łatwa. Zmuszać trzeeba było pizańskiego papieża Jana,
by zjechał na sobór, wyjawieniem jego zbrodni skłaniać do rezygnacji, siłą sprowadzać, gdy
w przebraniu uciekł z soboru, by go rozbić.
Przez trzy lata z górą dzień za dniem Zawisza patrzył na smutne widowisko wichrzeń,
zamachów, przekupstwa, małoduszności, chciwości, żądzy władzy i okrucieństwa. Te trzy
lata dały mu poznać głębie upadku i nauczyły wyrozumiałości dla postępków Zygmunta. Nie
żałował trudu, ale nie było prostej drogi do zamierzonego celu. Wiodła przez daleką
Hiszpanię, by pysznego Lunę skłonić do złożenie papieskiej godności, do Francji i Anglii, by
zażegnać walkę między chrześcijańskimi narodami. Nic nie osiągnięto. Z Hiszpanii niemal
chyłkiem trzeba było uchodzić, pobyt w Anglii równał się niewoli. A tymczasem narastało
niebezpieczeństwo tureckie. Wszczęty klęską Bajazeta i jego śmiercią w niewoli u Tymura
zamęt i walki o tron turecki skończyły się. Sobór umiał wzywać Jagiełłę, by się Turkom
przeciwstawił, a jednocześnie przekupny mnich na zlecenie krzyżackie wzywał do krucjaty
przeciw Polsce. Wyczerpała się cierpliwość Zawiszy. Gdy od nowo obranego papieża
Marcina nie uzyskano takiej sprawiedliwości, jakiej domagał się poselstwo polskie, nie
zawahał się przed czynem, który papież nazwał bezprzykładnym. Jeden rycerz wolę swą
narzucać śmie Głowie chrześcijaństwa! Co dziwniejsze, że ją narzucił. Ale co zyskało
chrześcijaństwo kromie tej jednej głowy? Członki pozostały zgniłe, żadnych reform. A te,
które od dołu wprowadzać jęli lu8dzie dobrej woli, potępiono jako kacerstwo. Stosy, na
których spłonęli Hus i Hieronim z Pragi, były żagwią. Rozpalona przez nie woja trwa już lata;
chrześcijanie tępią się między sobą z wzrastającym okrucieństwem. Pamiętny Zawiszy spod
Grunwaldu prosty rycerz %7łiżka na czele chłopskich zastępów wyrósł na wodza, przed którym
pomykają królowie i rycerskie zastępy. Wojna zmienia oblicze, zmierza nie do pokonania
przeciwnika w rycerskiej walce, lecz do zniszczenia go każdym sposobem: podstępem,
chytrością, przeniewierstwem, zaskoczeniem. Największe męstwo i sprawność rycerska tracą
znaczenie. Czas przestać wojować!
Zawisza wraca myślą do bitwy przy Niemieckim Brodzie. Posłował wonczas do
Zygmunta w sprawie zamierzonego małżeństwa Jagiełły z wdową po bracie jego Wacławie.
Przywrócić miało Polsce Zląsk i zgodę między monarchami, która by skończyła jątrzącą się
jak brudny wrzód sprawę krzyżacką. Nie pora jednak było o tym mówić w obliczu
nieprawdopodobnej klęski Zygmunta. Zawisza nie mógł odmówić objęcia wraz ze słynnym
21
Głowy i członków
Pipo de Groza osłony królewskiego odwrotu. Walczył w ostatnich szeregach tylnej straży,
gdy piętnaście tysięcy jazdy przeprawiało się przez zamarzniętą Sazawę. Pod jej ciężarem
załamał się lód. Zawisza z kilku ostatnimi został na brzegu. Nie wahał się złożyć miecza w
ręce chłopskiego wodza. Nie na takiej  krucjacie gotów był złożyć głowę.
Rok spędził w husyckiej niewoli, nim go po przybyciu Korybutowicza zwolniono.
Niewola nie była ciężka ni upokarzająca. Czesi pamiętali słowa Husa na przesłuchaniu w
Konstancji:
Nim złożę podziękę temu dostojnemu zgromadzeniu, że wysłuchać mnie zechciało
przed wydaniem na mnie wyroku, podziękować mi przystoi tym przewielebnym prałatom i
szlachetnym rycerzom, którzy słowem i pismem wymogli, iż dano mi głos podnieść w swojej
obronie. Ja nie mam zbrojnych zastępów nie lochów, którymi mógłbym oszczerców zmusić do
milczenia, słuszne, aby i oni wysłuchali, co ja odpowiedzieć mam na ich zarzuty, a nie moją
będzie wina, jeśli z nich uzna który, że nie bronię się, ale oskarżam.
To prócz czeskich jedynie polscy prałaci i rycerze  a wśród nich głos Zawiszy miał
wagę jego miecza  wymogli, że wysłuchano Husa. Nie mógł go ocalić wbrew większości
soboru. Ale może ocalił wiarę jego, że  prawda zwycięży , nie wahając się wyklętego
odwiedzać w więzieniu. Z tą wiarą umierał Hus nie jak zbrodniarz, ale jak męczennik.
Na wspomnienie jego śmierci Zawiszę przeszedł dreszcz. Od pacholęcych lat wpojono
w niego, że śmierć za wiarę ukoronowaniem jest żywota. Ale jeśli myślał o niej, to wśród
walki, w błyszczącej zbroi, z pióropuszem na hełmie, w bitewnym podnieceniu. Błysk miecza
czy świst nadlatującej strzały, krótki jak mgnienie oka, a potem wieczysta szczęśliwość i
sława! Czegóż się trwożyć? Ale związany jak bydlę na ubój, w hańbiącym stroju, w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl