[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powiedział więc tylko:
Jutro podejmuję obiadem gościa z zagranicy. Z tej okazji dostarczą nam zupełnie szczególną
pulardę, która może w niczym nie przypominać tych nieboraczek, które kupuje się na targu. Bacz,
aby jej nie zmarnować.
Malta kilkakrotnie opuściła kuper w głębokich dygnięciach, nie opuszczając przy tym, Bogu
niech będą dzięki, żołądka i odparła:
Aniołowie święci, wielmożny panie, co mam uwarzyć, uwarzą jak się patrzy, bo mi jejmość
wszyściutko wielkimi literami wypisała na kartonie.
Malta umiała czytać i dysponowała przepisem? No, no, miejmy nadzieję, że jakoś to pójdzie.
Nowy Druh nie będzie zapewne miał za złe, a nawet w niczym się nie połapie, jeśli posiłek nie
sięgnie zwykłych wyżyn, ale przecież biesiadować miał również sam Eszterhazy.
Aliści&
Sklepienie Wielkiej Izby nie runęło na Posiedzenie Komitetu Budowy Kanału, ale stało się wiele
innych rzeczy, co do których Eszterhazy miał nadzieję, że się nie zdarzą. Przewodniczący
zapomniał protokołu z poprzedniego zebrania, a że bez jego odczytania nawet nie chciał słyszeć o
przejściu do dzisiejszego porządku obrad, pro hac vice, wszyscy musieli czekać, aż dokument ten
zostanie dostarczony jakąś powolną dryndą, furką czy wręcz zaprzęgiem wołów. Potem frakcja
konserwatywna zażądała najsolenniejszych zapewnień, iż za wszelkie grunta zajęte pod budowę
kanału wypłaci się ich właścicielom aktualną cenę rynkową; na długo zanim konserwy zadowoliły
się takimi zapewnieniami, klub Roboli zbiorowo wbił sobie do łba, że przy budowie kanału mogą
zostać zatrudnieni na czarno azjatyccy kulisi, i wystąpił z żądaniem jednoznacznych gwarancji, iż
do tego w żadnym razie nie dojdzie. Potem o podobne gwarancje upomniała się reprezentacja
Przedsiębiorców, tym jednak razem w odniesieniu do cegły i kamienia budowlanego domagano
się nie tylko zakazu importu materiałów z Azji, lecz wręcz wszelkiego ich importu.
Nawet z Panonii!!!
Nie wiadomo czemu stwierdzenie to delegacja Panonii uznała za obrazliwe.
Okrzyki: W kwestii formalnej! & Zdrada stanu! & Co Komitet ma do ukrycia! & Skreślić
poprzednie wystąpienie! rozlegały się nieustannie. I Eszterhazy uświadomił sobie z całkowitą
pewnością, że jego szansę na terminowe spotkanie z Endersonem przy obiedzie wydają się bliskie
zera.
Wysłał więc prośbę, aby posiłek rozpoczynać bez niego, przepraszał gościa i obiecywał, że
dołączy doń najszybciej, jak to będzie możliwe.
Najszybciej jak stało się faktem, gdy Eszterhazy począł odczuwać lęk, iż faktem nigdy się nie
stanie. Kiedy opuszczał salę posiedzeń, napotkał bliskiego łez profesora Blumpkinna.
Ominął mnie obiad! oznajmił Geolog Cesarski (nie sprawiający zresztą wrażenia
człowieka, którego ominęło nazbyt wiele obiadów) żałośnie. W domu nic mi nie przygotowano,
w restauracjach zaś nie mogę jadać z powodu delikatności mego żołądka: jeśli coś jest choćby
odrobinę za tłuste, nie dosmażone albo nadto wysmażone, natychmiast podchodzi mi do gardła, a
potem przez wiele dni cierpię na niestrawność!
Pójdz zatem ze mną, Johanno zaproponował Eszterhazy.
Z radością!
Można by tu zadać pytanie: Na jak długo wystarcza pularda? Atoli pularda miała być ledwie
ozdobą jednego z kilku dań, poza tym zaś każda kucharka z Belli wolałaby dać się stratować
słoniokrowom, aniżeli zapomnieć o przygotowaniu na wszelki wypadek tak zwanych Przekąsek
Posiłkowych. Szczególnie łakomy gość mógłby się stać Niespodziewanym Kataklizmem w jakimś
zagranicznym pensjonacie, ale w porządnym domostwie bellijskim? w żadnym razie. Cóż za
komplement dla kuchni! stwierdzono by tylko: Dzięki niech będą Bogu, który obdarza nas
apetytem, a następnie, umówionym sygnałem, ściągnięto na stół jedno z dań odwodowych.
Przechodząc przez zakorkowaną pojazdami bramę parlamentu, Eszterhazy uniósł rękę i z
pobliskiego pasażu wystrzeliło czerwone miniautko na parę; jeszcze zanim stanęło, maszynista
przekoziołkował do tyłu, żeby dorzucić węgla do paleniska. Eszterhazy ujął drążek sterowniczy.
Jego gość z uznaniem wciągnął w nozdrza zapach roztaczany przez wyłożoną drewnem cedrowym
deskę rozdzielczą (wosk pszczeli, ukłony od księcia Vloxa), a następnie usiadł obok niego.
A co to takiego? zapytał odzwiernego wozny sejmowy, obserwując pojazd i zręczne
manewry jego kierowcy.
Ten tam& Doktor Eszterhazy, mędrzec cesarski odrzekł woznemu sejmowemu
odzwierny.
A więc to on& ! Osobliwy ptaszek!
I w tym momencie obaj musieli uskoczyć na bok, z gmachu bowiem wylały się delegacje,
żądając swoich powozów, karet, kariolek, wierzchowców i trojek. Nikt jednak nie domagał się
parowego miniautka.
Nie będziesz urażony, jeśli wejdziemy przez kuchnię? zapytał doktor (który mimo
mnogości swych doktoratów jako człowiek był kimś jedynym w swoim rodzaju) profesora.
Ten zaś odparł, że mogą wejść nawet przez komin.
Czy słyszałeś, jak mi burczy w brzuchu? Poza tym nic tak człowieka nie cieszy, jak wizyta w
dobrze prowadzonej kuchni.
Po czym z uciechą potrząsnął dzwonkiem służącym ostrzeganiu przechodniów parowózek był
bowiem prawie bezgłośny i wozniców mających w szorach nerwowe konie.
Umiarkowana liczba niespodziewanych wizyt służy utrzymaniu porządku w kuchni.
Poza tym, kiedy się ma nie sprawdzoną kucharkę i gościa o nad wyraz delikatnym żołądku,
inspekcja, choćby krótka, może okazać się celnym pomysłem. Po kilku minutach byli na miejscu!
ale, ale, co to tam stoi na podjezdzie? Ciężka furmanka& a przy drzwiach jakiś człek w
oblepionym piórami brezentowym fartuchu, człek, który ma głupią minę i tupie nogami.
Jeszcze raz ci powtarzam, że dostawca drobiu Puckelhaube kazał mi przywiezć tego
utuczonego na wsi ptaka i wziąć za niego półtora skylinga. Nie moja wina, żem się spóznił, ale
wokół sejmu powozów było jak mrówków.
Jednakże wzorem najstarszego syna króla Islandii, kucharka Malta niczego nie przyjmowała do
wiadomości.
Słyszałeś, że jestem tutaj tylko na zastępstwie oświadczyła, wziąwszy się pod boki i
wykombinowałeś sobie, że mnie naciągniesz! Ale w tym domu nie dostaniesz ani półtora skylinga,
ani pół! Wiejski kurczak został dostarczony parę godzin temu przez inną firmę, i to za Bóg zapłać, a
teraz zjada go zagraniczny gość.
Won mi stąd, bo&
Spostrzegła Eszterhazyego, dygnęła, gestem pokazała dostawcę i otworzyła usta, szykując się do
wyjaśnień lub dyskusji.
Ani na jedno, ani na drugie nie został jej dany czas, Eszterhazy bowiem rzekł:
Wez ptaka i zapłać za niego rozstrzygniemy problem pózniej. A potem rzucił przez
ramię: I daj mu szklankę piwa.
Osobnik w fartuchu natychmiast się rozpogodził. Pieniądze, koniec końców, wylądują w
kieszeni jego szefa, ale z piwem nie będzie musiał się rozstać przynajmniej chwilowo.
Przy stole, z serwetką wetkniętą w rozpięty kołnierz, opalony i najwyrazniej rad z siebie,
zasiadał Newton Charles Nowy Druh Enderson, przeżuwając z olimpijskim spokojem. Z tym
samym spokojem odłożył ogryzioną kość na półmisek, gdzie spoczywał już, skomponowany
przezeń, niemal kompletny szkielet. Być może Nowy Druh zawsze postępował tak samo nawet
spożywając łykowate kakadu czy kangury. Eszterhazy zagapił się, ogarnięty bezgranicznym
niedowierzaniem. Usta Blumpkinna otwierały się i zamykały niczym pysk brzany lub karpia.
Witajcie na pokładzie rzekł Nowy Druh, podnosząc głowę. Szkoda, żeście się nie
załapali, ale po wyprawie mam wilczy apetyt.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]