[ Pobierz całość w formacie PDF ]

działaniu kwasu tak, że znika w mgnieniu oka po zapaleniu  przypuszczenie tłumacza).  Nie
wiem! Po prostu mówię ci, jakie się to wydawało, Eve! Była kobieta rozmawiająca i śmiejąca się, a
ja weszłam do jego pokoju, a tam była plama i wiatr, a potem on był sam. Wypełniasz pustkę!
- Oh, kochanie, - powiedziała Eve.  Wiesz, że to jest totalnie popieprzone, prawda? Bo z
jednej strony, Shane nienawidzi do cholery wampirów. Z drugiej, kocha ciebie.
- Może ona  nie wiem  każe mu to robić. Mogą tak zrobić, prawda? Yvette tak robiła.
- Ostatni, który próbował tego, jeśli pamiętasz, nie zaszedł zbyt daleko, - powiedziała Eve.  I
słyszałam z dobrego zródła, że popioły Yvette zostały rozsypane w ogrodzie róż Założycielki, więc
to jest to. Shane jest silny, a ja nie mam na myśli tylko mięśni. Nigdy nie widziałam na nim żadnych
śladów ugryzień. A ty?
Claire musiała niechętnie potrząsnąć głową. Z pewnością nie widziała żadnych ugryzień. Ona,
z drugiej strony, miała ich kolekcję, najgorsze od Myrnina. Więc może była spokojna, i zbyt
przesadzająca. Shane był zazdrosny, ale może miał powód, biorąc pod uwagę wszystko, co odbyło
się z Myrninem.
Może to było to, dlaczego znowu stawał antywampirzy.
- Wy dwoje jesteście rodzajem rozwalającym mnie, - powiedziała Eve.  Mam na myśli, ty
jesteś tym stabilnym. A Shane, jest lojalny punktowi głupoty. Jeśli wy dwoje nie możecie utrzymać
tego razem& - Nie powiedziała tego, ale Claire wiedziała, o czym myślała, Jaką szansę mamy
Michael i ja? Claire słyszała plotki, kiedy nie było Eve w pobliżu. Nikt nie dawał ich wampirzo-
ludzkiemu akcie Romeo i Julii niczego jak dobre szanse do pokonania odległości.
I jaka była odległość w związku, gdzie wampir nie będzie stawał się ani trochę starszy, kiedy
Eve będzie? Wiedziała, nawet bez myślenia o tym, że Eve spędziła długie noce rozważając to
wszystko, przechodząc i przechodząc przez to. Prawdopodobnie tak jak Michael.
Może miłość wszystko pokona. To była miła myśl, nawet jeśli nie była realistyczna.
Boże, chciała wygadać Eve to wszystko o Jasonie będącym przetrzymywanym w tym
pomieszczeniu na Placu Założycielki. O Bishopie grasującym po ulicach. Ale wiedziała, że to byłby
bardzo zły pomysł. Amelie była wystarczająco przystępna i nie była w żadnym nastroju do bycia
wyrozumiałą.
Mogła powiedzieć jej o MIT, ale& nie. To było prywatne. Nie chciała, żeby Eve myślała, że
nie dba o nią, bo dbała. Kochała ją.
Ale to był MIT.
Eve zjadła kilka kęsów naleśnika, tak jak Claire zrobiła, nawet chociaż nie mogła się nim
rozkoszować.
- CB (CB  skrót od  Claire Bear czyli Niedzwiadku Claire  przypuszczenie tłumacza), -
powiedziała Eve i sprawiła, że spojrzała w górę.  Jest w porządku. Cokolwiek to było, Shane nie
jest takim facetem, o jakim myślisz. Jest twoim facetem, i zawsze nim będzie. Zaufaj mi. Znam
Shane a i może być kretynem, ale może też być najlepszym facetem, jakiegokolwiek spotkałam. A
ty, a ty robisz go coraz lepszym każdego dnia, którego jest z tobą. Okej?
- Okej, - powiedziała Claire. Czuła się trochę lepiej i także trochę gorzej, bo to sprawiło
wyjazd do Bostonu jeszcze trudniejszym. Może była zmęczona i robiła dużo z niczego. 
Powinnam się zbierać. Spóznię się na zajęcia.
- Czego się nauczysz?
- Prawdopodobnie niczego biorąc pod uwagę jak senna jestem. Ale w teorii, są o
wielowymiarowych analizach i przebiegach.  Jakby uczyła się na MIT. Tylko, że to jakoś byłoby
tysiąc razy lepsze.
- Nie mam pojęcia, co to jest, ale nudziarstwo, zresztą tylko z zasady. Zjadaj. Naleśniki to
żywność mózgu.
- Widocznie nie gramatyczne jedzenie.
- Wow. Wy studentki jesteście podłe.
###
Claire miała dość przyjemny poranek& Lekcję jeden profesor zakończył szubko, więc po
dziesięciu minutach, byli wolni aby odejść. Jej następną lekcją było laboratorium, które kochała (i
zawsze zdawała śpiewająco). Potem obiad i wolne popołudnie aby przemyśleć sprawy.
Kiedy usiadła na zewnątrz pod drzewem słuchając jak chłodny wiatr szeleścił liśćmi nad
głową, ciągle wyciągała swój telefon. Ciągle zatrzymując się na liście połączeń i patrząc na numer.
W końcu wpisała w informacje kontaktowe Pan Radamon, MIT.
Jej palec ciągle unosił się nad przyciskiem połączenia, ale nie nacisnęła go.
Jeszcze.
Przestraszyło ją, kiedy jej komórka zawibrowała. Obraz, który pojawił się był zbliżeniem
wampirzych króliczych kapci Myrnina. Westchnęła i odebrała, trochę zbyt ostro.  Czego?
Jego głos brzmiał metalicznie i niecierpliwie przez malutki głośnik.  Czy jest to jakikolwiek
sposób mówienia do kogoś, kto cię zatrudnia? I, mogę dodać, mógłby cię zabić w każdej chwili?
- Ale nie zabije, - powiedziała.  Czy coś się stało? Wiesz, z nim? Starym facetem?
- Nim, - powtórzył Myrnin.  Nie, jest on nadal bezpiecznie niewidzialny w tym momencie,
mimo że oczywiście jest niebywały wysiłek aby zlokalizować go działającego. Ale potrzebuję cię
do czegoś innego. Tutaj, w laboratorium. Teraz.
- Myślałam, że nie potrzebowałeś mnie dzisiaj.
- W rzeczywistości, nie potrzebowałem. A teraz potrzebuję. Proszę.
- Dzięki za powiedzenie proszę.
- Próbuję myć uprzejmy. Teraz, pospiesz się.
Odłożyła słuchawkę i po prostu dla dobra bycia upartym, dokończyła swoją Colę przed
wstaniem, otrzepaniem się i chwyceniem swojej torby na książki.
Dostała wiadomość zanim mogła zrobić więcej niż kilka kroków i zatrzymała się w cieniu
drzewa aby ją przeczytać z małego ekranu. Była od Shane a i mówiła, Przepraszam za ostatnia noc
kocham cię. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl