[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiesz, kiedy muszą obejrzeć silnik w garażu... takiej na długim kablu... Widzisz te regularne
cienie, które się rysują... to od zewnętrznej siatki chroniącej lampę przed uderzeniem.
Dlaczego cię to zastanawia?
Nie o to światło mi chodzi. Musiało tam być jeszcze inne zródło światła i to od
niego pada cień na przeciwległą ścianę. Widzisz? Powiem ci, co o tym myślę. Ten, który robił
zdjęcie, nie stał na górze na krawędzi basenu, tylko obok krawędzi, i pochylał się, żeby
uchwycić Susannę na dnie. A to znaczy, że ściany basenu są raczej szerokie i trochę wystają
ponad poziom terenu. %7łeby rzucić taki cień, fotograf musi mieć zródło światła za plecami. A
co najważniejsze, nie mogło to być światło punktowe, bo wtedy cień byłby mocniejszy i
ostrzej zarysowany.
Nie rozumiem, do czego zmierzasz.
Myślę, że fotograf miał za sobą szeroko otwarte okno.
I co z tego?
To z tego, że kiedy ktoś bierze się do sfotografowania porwanej dziewczyny,
to chyba nie otwiera szeroko okna, nie zakładając jej wcześniej na usta knebla.
Salvo, to tylko potwierdza moje domysły, że Susannę przetrzymują na
odludziu, w jakimś opuszczonym domu na wsi. A tam dziewczyna może sobie krzyczeć, ile
tylko chce! Nikt i tak jej nie usłyszy, choćby wszystkie okna były pootwierane.
Czy ja wiem... - powiedział zamyślony Montalba - no, odwracając zdjęcie.
DLA TEGO, KTO POWINIEN
Ten, kto to napisał - drukowanymi literami, długopisem - na pewno przywykł do
pisania po włosku. Ale kształt liter był dziwny, zastanawiający, jakby wyszukany.
Tak, spostrzegłem to - powiedział Minutolo. - Nie chciał umyślnie
zniekształcić pisma. Ale wygląda na to, że pisał to ktoś leworęczny, kto nie przywykł do
pisania prawą ręką.
Aja odnoszę wrażenie, że pisanie szło mu powoli.
Dlaczego?
Nie wiem, jak ci to wytłumaczyć. Tak jakby ktoś, kto ma pismo brzydkie,
prawie nieczytelne, starał się napisać każdą literę wyraznie i dlatego musiał to robić nie w
takim tempie, w jakim pisze zazwyczaj. Jest tu jeszcze coś osobliwego. Litera P w
powinien została poprawiona. Wcześniej było to chyba R . Zamierzał napisać: Kto
rozumie , ale ostatecznie wolał napisać: Kto powinien . Bo to wypada bardziej
wieloznacznie. Ten ktoś, kto porwał albo kazał porwać Susannę, nie jest pierwszym lepszym,
jest kimś, kto docenia wagę słów.
Zwietnie ci się to układa - powiedział Minutolo. - Tylko do czego twoje
rozumowanie nas prowadzi?
Na razie do niczego.
Więc przynajmniej zastanówmy się, co teraz należy robić. Moim zdaniem w
pierwszej kolejności musimy się porozumieć z Antoniem Peruzzo. Jak myślisz?
Tak jak ty. Masz jego telefon?
Mam. Kiedy czekałem na ciebie, zdobyłem potrzebne informacje. Więc
obecnie Peruzzo ma trzy lub cztery firmy, które są filiami centrali w Vigacie, a centrala nosi
nazwę Włoski Postęp .
Montalbano zakrztusił się ze śmiechu.
Co cię naszło?
Nie mogło być inaczej! Trzeba przecież iść z duchem czasu! Włoski postęp
musi być oddany w ręce oszusta!
Mylisz się. Oficjalnie wszystko jest w rękach jego żony, Valerii Cusumano.
Chociaż jestem pewien, że pani Cusumano nigdy nie przekroczyła progu swojej centrali.
Dobrze, spróbuj zadzwonić.
Nie, Salvo, wolę, żebyś ty zadzwonił. Umów się na spotkanie i idz z nim
porozmawiać. Masz tu numer.
Na karteczce, którą mu podał Minutolo, były cztery numery telefonów. Wybrał ten,
przy którym był dopisek: Dyrekcja generalna .
Halo! Tu komisarz Montalbano. Chciałem rozmawiać z panem inżynierem.
Z którym?
A macie ich kilku?
Oczywiście. Inżynier Di Pasąuale i inżynier Nicotra.
A drogiego Antonia nie ma? On to zjawa senna?
Nie, chciałem rozmawiać z inżynierem Peruzzo.
Inżyniera tutaj nie ma.
Montalbano zdenerwował się.
Co znaczy tutaj ? Nie ma go w biurze? W mieście? We Włoszech? Na
świecie?
Nie ma go w biurze - przerwała mu oschle urażona sekretarka.
Kiedy będzie?
Tego nie wiem.
A gdzie jest?
W Palermo.
Zatrzymał się w hotelu?
Tak, w Excelsiorze .
Ma komórkę?
Ma.
Proszę mi podać numer.
Jednak nie wiem, czy...
A ja jednak wiem. Chce pani usłyszeć, co zrobię? - powiedział Montalbano,
starając się, żeby jego głos brzmiał złowróżbnie, przywodził na myśl ukryty sztylet
wysuwający się z futerału. - Przyjdę i osobiście poproszę panią o ten numer.
Nie, nie, zaraz go panu podam!
Kiedy już miał numer komórki inżyniera Peruzzo, zadzwonił do Excelsioru .
Inżyniera nie ma w hotelu - usłyszał.
A kiedy wróci? Orientuje się pan?
Prawdę mówiąc, nie wrócił nawet na noc.
Natomiast komórka Peruzza nie odpowiadała.
Co robimy? - spytał Minutolo.
Zgadnij co! Pomęcz się nad tą pieprzoną zagadką! - powiedział wciąż jeszcze
zdenerwowany Montalbano.
I w tym momencie do salonu wszedł Fazio.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]