[ Pobierz całość w formacie PDF ]

poznać wszystkie jego tajemnice.
nie ugryzła się w język. Ostatnie zdanie mogła sobie da-
91
Zaręczyny na niby
90 Jessica Steele
w tym celu posłu\yła równie\ moją osobą. - Wzruszył
- Wolałabym się nie rumienić, więc lepiej opowiedz
ramionami. - Obrzydliwe to było. W końcu moi praw-
tylko o tym, co cenzuralne.
nicy spławili ich oboje.
- Miałaś się nie wyzłośliwiać - przypomniał.
- Wyszedłeś z tego czysty?
Roześmiała się. Było naprawdę cudownie.
- Do licha cię\kiego, od początku byłem w porządku.
- To prawda. No więc... Masz nie najlepszą opinię...
Nie zrobiłem nic, czego miałbym się wstydzić. Ale błoto
Chodzi mi o kobiety - wyjaśniła prędko, widząc, \e jest
się przylepia, choćby i na krótko.
szczerze zdumiony. - Wybacz, nie powinnam tego po-
- A potem pojawiła się Antonia King. W tej sprawie
wiedzieć, ale sam zdecydowałeś się na poruszanie spraw
te\ nie masz sobie nic do zarzucenia.?
osobistych.
- Jeszcze mniej ni\ w poprzedniej. Zresztą sama to
- Wstrętny babsztyl - dokuczył jej i Varnie poczuła
wiesz. Powinienem był zwolnić tę pijawkę, kiedy tylko
fantastyczny urok leciutkiego flirtu. - Chodzi ci o An-
się do mnie przyssała, ale... - Skrzywił się, jakby z sie-
tonię?
bie drwił. - Z mego punktu widzenia wyrzucenie kobie-
- No... niekoniecznie. Wydaje mi się - zaszar\owała
ty z pracy tylko dlatego, \e się we mnie... podkochuje,
- \e twoje nazwisko pojawiło się nie tak dawno w kolo-
było poni\ej godności.
rowych magazynach w związku z jakimś nieciekawym
Varnie zaśmiała się miękko.
rozwodem. Mylę się?
- Nic dziwnego, \e masz dosyć kontaktów z kobie-
Leon przez chwilę mierzył ją wzrokiem. Wcale by
tami. Te dwie tak ci się dały we znaki, \e postanowiłeś
jej nie zdziwiło, gdyby stwierdził, \e powinna pilnować
ukryć się przed całym babskim rodem.
własnego nosa, ale tylko skrzywił się z niesmakiem.
- Tak. Tyle \e ledwie znalazłem upragniony azyl, po-
- Kobieta, o którą pytasz, nie mieszkała z mę\em.
jawiłaś się ty... w dodatku nagusieńka, jak cię Pan Bóg
Rozstali się na długo przed tym, zanim ją poznałem.
stworzył.
Spotkałem się z nią tylko kilka razy. Przestaliśmy się wi-
Varnie zapiekły policzki.
dywać, gdy\ rzeczony mą\ próbował wykorzystać naszą
- Nawet mi tego nie przypominaj.
znajomość jako argument, by nie płacić za sprawę, gdy
- W porządku. Ale teraz twoja kolej.
wystąpiła o rozwód. Usiłowała zresztą wydębić od nie
- Na co?
go spory majątek. Zorientowałem się, \e chętnie by się
93
92 Jessica Steele
Zaręczyny na niby
- Oj... Nie co dzień zwierzam się przy kolacji z tak
r\ała przez stół na Leona. Zamiast jeść, patrzył na nią,
intymnych spraw. Mogłabyś, choćby przez grzeczność,
jakby pochłaniało go jakieś nagłe spostrze\enie.
odwdzięczyć mi się jakąś swoją tajemnicą.
- Coś nie tak? - zapytała. - Ubrudziłam się kremem?
- Na przykład?
- Buzkę masz czyściuteńką - odpowiedział z leciut-
- Na przykład... opowiedz mi bli\ej o tym \onkosiu,
kim uśmiechem. - Szczerze mówiąc, zastanawiam się
któremu dałaś kosza. Nazywał się...
nad tą twoją platoniczną znajomością z \onatym mę\-
- Martin. - Wypowiedziała jego imię z uczuciem ab-
czyzną i myślę, jak to z tobą jest. Masz za sobą du\o ta-
solutnego zaskoczenia. Dziesięć dni temu sądziła, \e go
kich doświadczeń? A John Metcalfe? Był twoim kochan-
kocha, a dziś... Nie mogła sobie przypomnieć, kiedy
kiem? Zechcesz mi o tym opowiedzieć?
ostatnio poświęciła mu choćby jedną myśl.
- O, nie. Zdecydowanie nie. - Varnie zaprzeczyła
- Kochałaś go?
ruchem głowy.
- Myślałam, \e tak. Mieliśmy razem wyjechać na ur-
- Są sprawy, o których się nie mówi. A w ogóle to
lop. Spózniał się na lotnisko, więc zadzwoniłam do nie-
nie psuj wieczoru. Nieczęsto zdarza mi się wychodne.
go do pracy. Sekretarka, niechcący, wygadała się, \e jest
Wiesz, pracuję teraz u takiego jednego tyrana. Rzadko
\onaty. Przyznał się od razu.
daje odpocząć.
- Masz pecha, ale... powinnaś wystrzegać się takich
Leon roześmiał się i pokręcił głową.
znajomości. Poszłaś w tym związku na całość, tak?
- Ech, Varnie, Varnie... Facet, który cię w końcu do-
Bezczelny typ! Jak śmiał zadawać takie pytania?
stanie, będzie się musiał niezle pilnować.
- Jeśli chodzi ci o to, czy spałam z Martinem, to...
- To będzie ktoś wyjątkowy - odpowiedziała wesoło.
Daj spokój, nie twoja sprawa.
- Absolutnie.
Leon przypatrywał się jej przez dłu\szą chwilę.
Wypili kawę, poró\nili się lekko przy płaceniu rachun-
- Nie spałaś z nim - oświadczył tak pewnie, \e a\ się
ku, gdy\ Leon uparł się, \e to jego rzecz, a jeśli ju\ koniecz-
roześmiała. Doprowadzał ją czasem do szału, ale i do
nie chce - za\artował - to odliczy sobie tę kolację w rozli-
śmiechu, i to w najmniej oczekiwanych momentach.
czeniu za jej posługę, i przeszli do samochodu.
Podano deser. Varnie odczuła \al, \e ten magiczny
Przez całą powrotną drogę Varnie czuła się przyga-
wieczór dobiega końca. Magiczny i... po\egnalny. Spoj-
szona. Kończył się po\egnalny wieczór, Leon wkrótce
94 Jessica Steele
miał wyjechać. Gnębiło ją i to, \e chocia\ zwierzył się jej
\e swych tajemnic, nie mogła być z nim szczera. A tak
by chciała, \eby zrozumiał, \e mu ufa. Nie miała poję-
cia, jak to sprawić. Wpadła na pomysł dopiero w do-
mu, gdy zamknęli drzwi na noc i Leon podziękował jej
za przemiły wieczór. Spojrzała mu w oczy i rozwiązanie
ROZDZIAA SZSTY
przyszło samo.
- Ja te\ ci dziękuję. - Z uśmiechem poło\yła ręce na
Chyba nigdy w \yciu nie czuła się tak głupio. W nocy
jego ramionach i pocałowała go ciepło, ufnie,
wcią\ budziła się z płytkiego snu i myślała o pocałunku,
nienamiętnie, ale i bez pośpiechu. Przez moment
z którym narzuciła się Leonowi. Wstała wcześnie. Naj-
wydawało jej się, \e Leon odpowie pocałunkiem, gdy
lepiej byłoby od razu wyjechać. Pomyślała o bracie, lecz
nagle przytrzymał jej ręce takim gestem, jakby chciał
co tam on i ta jego praca! Spojrzała na walizkę. A jed-
ją... odepchnąć. Odsunęła się z wypiekami na twarzy.
nak mimo wszystko dla dobra Johnny ego... Westchnę-
- Za to te\ odlicz mi przy wypłacie - powiedziała
ła cię\ko. Tak, musiała zostać i dalej udawać jego byłą
zduszonym głosem, odwróciła się i starając się nie biec,
dziewczynę, choć w głębi duszy pragnęła zagrać z Leo-
weszła schodami na górę.
nem w otwarte karty. Wiedziała, \e to niemo\liwe, ale
powinna przynajmniej wytłumaczyć mu motywy, który-
mi się kierowała wieczorem. Zeszła do kuchni i raptem
uderzyła ją przeokropna myśl. Leon twierdził, \e Anto-
nię King interesowało bardziej jego konto ni\ on sam.
Pazerna okazała się te\ kobieta, z którą łączyła go krót-
kotrwała znajomość. Rozwodząc się z mę\em, walczyła
o du\y majątek... Do licha! Czy Leon zobaczył w niej
jeszcze jedną taką pijawkę? Jeśli tak, to było to czymś
nie do zniesienia.
Przez parę minut krzątała się po kuchni, zmagając
96
Jessica Steete
97
Zaręczyny na niby
się z tym podejrzeniem, a\ w końcu górę w jej odczu-
wyjść z domu, gdziekolwiek, choćby do supermarketu.
ciach wzięła duma. Po co było się tak dręczyć, nie spać
Nie potrafiła przewidzieć, jak długo jej nie będzie. Gdy-
przez całą noc? Z powodu błahego pocałunku? Ruch
by nie sprawa Johnny ego, najchętniej wcale by nie
w drzwiach uświadomił jej, \e nie jest ju\ sama. Od-
wróciła. Przyszykowała Beaumontowi lunch, zawinęła
wróciła się błyskawicznie.
bułkę w serwetkę, postawiła talerzyk na widocznym
- Nie zale\y mi na twojej forsie! - wybuchła.
miejscu i wyjechała połazić po sklepach.
Leon stał przez chwilę, patrząc na jej wyraznie wzbu-
Oderwanie się od domu poprawiło jej nastrój, lecz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl