[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pionek& ja tam lubię wszystkich po równo, no wiesz&
Flannery położył wolno palec na ustach, żeby uciszyć Broxa. Tamten zaraz się zamknął.
Jelden obrzucił małego tchórza pogardliwym spojrzeniem. Widząc to, Broximon wymówił
bezgłośnie: Pocałuj mnie .
Nie sądzę, abym ci mógł zaufać, Jelden. A zaufanie to podstawa każdej znajomości, Czas
zatem, żebyś umarł.
O, serio? Tylko że, hmm, tutaj się nie umiera, Królu. Nie wiem, czy zauważyłeś, że otacza
nas śmierć.
Słusznie, ale r z e c z y umierają. A ty jesteś rzeczą, Jelden. Nie będzie z tobą problemu.
Spójrz. Złożył dłoń w trąbkę, przyłożył ją do ust i zawołał do siedzącego dziesięć metrów
dalej Hadena: Hej, Simon, masło się skończyło!
Haden nie oderwał się nawet od swego czekoladowego deseru. Skinął jedynie głową,
pokazując, że usłyszał.
Jelden Butter zniknął. Broximon nie umiał wyjaśnić, jak do tego doszło, stwierdził jedynie, że
tamtego już nie ma.
Jasssna cholera&
Mały Simonek Haden codziennie rano smarował grzanki masłem Jelden, bo podobały mu
się ich telewizyjne reklamówki. Nalegał, żeby matka kupowała tylko tę markę. Kiedy był sam,
podśpiewywał sobie ich dżingle. I raptem koniec. Dzisiaj pamięta tylko margarynę. Matka
zaczęła jej używać, bo wyczytała, że margaryna jest zdrowsza. Masło Jelden poszło w odstawkę.
Broximon wyglądał tak, jakby za moment miał czmychnąć albo zsikać się w spodnie.
Potrafisz tego dokonać? Nawet t u t a j możesz wymazać mu pamięć? Nawet po śmierci?
Mówiłem ci przecież: jestem Królem Parku.
Jasna cholera.
Powtarzasz się, Brox. Wiesz, jak mówią Rosjanie? Każdy sukinsyn napotka swego
władcę . Pa, pa, Jelden. Chodz, zamienimy słówko z panem Hadenem. Podniósł człowieczka i
posadził go na psim grzbiecie. Ruszył w kierunku kafejki, dog poczłapał za nim ospale.
Struchlały Broximon, posapując pod nosem cho le ra, cho le ra , wczepił się w psie futro i
próbował nie spaść na ziemię.
Swoim zwyczajem Hietzl siedział na tylnym siedzeniu samochodu i obserwował znajdującą
się przed nim dwójkę ludzi. Ich range rover parkował na granicy Lasu Wiedeńskiego, przy
zjezdzie na Cobenzl. Było stąd widać zarówno malowniczą panoramę Wiednia, jak i równiny
ciągnące się aż do Węgier. Lubili to miejsce i w letnie księżycowe noce chętnie przyjeżdżali tutaj
na piknik. Rozsiadali się na wielkiej, falistej łące, jedli, rozmawiali i patrzyli na zapadający
zmierzch, podczas gdy daleko w dole rozbłyskiwały światła miasta.
Teraz jednak milczeli, patrząc przed siebie. Chwilę wcześniej Isabelle opowiedziała
Vincentowi, co przeżyła podczas swoich trzech podróży do dziwnej krainy. Opisała mu
wszystko, co tam widziała, i jakie zrobiło to na niej wrażenie. Przede wszystkim jednak
powiedziała mu o spotkaniu z Broximonem i Jeldenem Butterem. O tym, że Jelden nazwał tamto
miejsce krainą Simona Hadena i że podkreślił, iż dla dobra ich syna powinna się spotkać z
martwym Simonem.
Kiedy skończyła, zapadło pełne napięcia milczenie, które rzadko im się zdarzało. Vincent
siedział przygarbiony na fotelu pasażera, z palcami splecionymi na karku i nogą opartą o tablicę
rozdzielczą. Zawsze gdy byli razem, Isabelle siadała za kierownicą, ponieważ lubił, jak
prowadziła samochód.
Obrócił się ku niej.
Dlaczego myślałaś, że ci nie uwierzę?
Wzięła głęboki oddech i westchnęła wolno i przeciągle. W jej oczach zalśniły łzy, ale się nie
rozpłakała.
Chcę tylko, żebyśmy razem wychowali to dziecko.
Zgoda, ale tutaj chodzi o coś więcej.
Najwyrazniej, ale czemu wybrali nasze dziecko? Czemu właśnie A n j o , Vincencie?
Po pierwsze, gdyby go nie wybrali, kochanie, ja wciąż byłbym martwy.
Mimowolnie Isabelle się roześmiała.
To prawda.
Powiedz mi jeszcze raz, czego się dowiedziałaś o krainie Simona Hadena .
Podczas gdy Isabelle referowała mu ten fragment swoich doświadczeń, Ettrich przymknął
oczy, patrząc nieruchomo w przestrzeń. Zmrużone oczy zawsze pomagały mu się skupić. Ledwie
jednak zaczęła mówić, potrząsnął głową, jakby coś mu się nie zgadzało.
Okej okej, rozumiem wpadł jej w słowo. Czy widziałaś tam coś jeszcze? Wszystko
może być ważne. Nie tylko ostatnio, ale także przy dwóch poprzednich mrugnięciach . Powiedz
mi, jakie największe dziwactwo tam zobaczyłaś.
Wahała się przez chwilę, wyświetlając w głowie minione zdarzenia, wybierając spośród nich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]