[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dziewczyna z Gallagher potrafi się przystosować do każdych warunków
kulturowych, do każdego otoczenia. Asymilacja to nie kwestia ogłady towarzyskiej.
- Zatrzymałam się w korytarzu i oparłam rękę o framugę. - To kwestia życia lub
śmierci.
Wydawało mi się, że niezle to wyjaśniłam i że z twarzy Zacha zaczął znikać ów
protekcjonalny uśmieszek, ale nagle w holu rozległa się subtelna muzyka.
- Dziś, panie i panowie, będziemy poznawać sztukę... tańca!
A wtedy Zach nachylił się do mnie; poczułam na uchu jego ciepły oddech i
usłyszałam, jak szepcze:
- Tak... %7łycia. I. Zmierci.
Weszłam do herbaciarni i zobaczyłam, że jedwabne zasłony w wysokich oknach,
które zajmowały jedną ścianę sali, są rozsunięte, a na wielkim pianinie postawiono
bukiet świeżych orchidei. Krzesła i nakryte obrusami stoliki zostały rozsunięte na
boki, a madame Dabney stała samotnie pod kryształowym żyrandolem.
Nauczycielka przeszła lekko po lśniącym parkiecie z chusteczką z monogramem w
dłoni i powiedziała:
- Czekałam z tą wyjątkową lekcją na naszych wyjątkowych gości.
- Słyszałaś? - szepnął Zach. - Jestem wyjątkowy.
94
- To kwestia... - zaczęłam, ale zanim zdążyłam skończyć, madame Dabney
powiedziała:
- Och, Cameron, kochanie, czy zechcesz razem ze swoim kolegą zademonstrować
coś przed całą klasą?
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, ale madame Dabney wyciągnęła nas na
środek sali.
- A ty jesteś zapewne Zachary Goode. Witaj w Akademii Gallagher. A teraz proszę,
żebyś położył prawą rękę na środku pleców Cameron. - Nawet najlepiej
przeszkolony człowiek mimikra nie jest w stanie się ukryć, jeśli osoba, przed którą
się chowa, obejmuje go ręką w pasie.
- Dobrze. A teraz niech każdy znajdzie sobie partnera - poleciła madame Dabney. -
Tak, dziewczęta, niektóre z was będą musiały na zmianę pełnić rolę chłopców.
Usłyszałam szuranie nóg moich koleżanek. Towarzyszyły mu śmiechy i chichoty;
zobaczyłam też, że Jonas i Liz zdołali w tym samym momencie nadepnąć sobie na
stopy. Tymczasem ja i Zach staliśmy na środku sali i czekaliśmy na instrukcje.
- Dziewczęta - powiedziała madame Dabney. - Połóżcie prawą dłoń na dłoni
partnera. - Zrobiłam to.
- Co jest grane, Dziewczyno z Gallagher? - powiedział Zach i zerknął na mnie. -
Chyba nie wściekasz się za wczoraj ,Co?
Muzyka zabrzmiała głośniej; nauczycielka powiedziała:
- A teraz, panie i panowie, zaczniemy od kroku podstawowego. Nie, Rebecco, jeśli
chcesz tańczyć z Grantem, musisz dać mu się prowadzić!
Zach uśmiechnął się tylko i popatrzył na mnie znacząco.
- To była przykrywka, Dziewczyno z Gallagher. Misja. Może to słowo obiło ci się o
uszy?
95
Ale zanim zdążyłam mu odpowiedzieć, madame Dabney położyła jedną rękę na
plecach Zacha, a drugą na moich i zakomunikowała:
- Trzymajcie mocno swoich partnerów. - Przycisnęła nas bliżej do siebie i nim się
zorientowałam, już tańczyliśmy.
Rozdział 13
Zycie w szkole dla szpiegów nigdy nie było nudne (z oczywistych przyczyn), ale
następne dwa tygodnie należały do jednych z najintensywniejszych tygodni w ca-
łym moim dotychczasowym życiu przyszłej pracownicy wywiadu. Poświęciłam je
niemal w całości na: a) unikanie Zacha, b) próbę nierobienia sobie zaległości w
nauce, c) odróżnianie plotek od faktów. Na przykład:
Delegacja z Blackthorne'a składała się z piętnastu chłopców od ósmej klasy
podstawówki do czwartej średniej. Fakt.
Jeden z chłopców był synem zniesławionego podwójnego agenta, a CIA
upozorowało jego śmierć i zaadoptowało go, żeby zamienić go w uśpionego
szpiega. Plotka.
Doktor Steve złamał serce madame Dabney, wdając się w romans z pakistańską
tancerką brzucha we francuskiej Szampanii. Plotka (prawdopodobnie).
Natomiast dwie rzeczy były bez wątpienia w stu procentach prawdziwe: 1) we
wszystkich świetlicach o każdej porze nocy aż wrzało od rozmów, więc nawet
najbardziej zdeterminowana agentka nie mogła się wyspać, 2) w szkole, do której
chodzą chłopcy z krwi i kości, poranne przygotowania zaczynają się zdecydowanie
wcześniej.
102
Z tego właśnie powodu, kiedy w piątkowy poranek siedziałam z Macey w holu
głównym, walczyłam z zamykającymi się oczami.
- Wiecie, że w zeszłym roku Jonas był finalistą Fieldstein Honor? - zapytała Liz po
japońsku, ale zaraz przeszła na angielski. - Czy to nie jest naprawdę... wow.
Na drugim końcu stołu Courtney Bauer i Anna Fetterman rozprawiały o tym, jak
zrobić sobie pasemka za pomocą odczynników z laboratorium chemicznego. (Za-
pamiętać: nigdy nie dopuszczać Courtney Bauer i Anny Fetterman w pobliże swoich
włosów). Mick Morrison i Bex rozmawiały o imponującym chwycie mankato, który
Grant zademonstrował dzień wcześniej na samoobronie.
Nagle ktoś się do mnie przysiadł.
- Ne, Cammie, Zach toha donattenno? - zapytała Tina Walters.
No dobra, w tym momencie powinnam chyba zauważyć, że było wcześnie, tej nocy.
za długo nie pospałam, a w różnych językach jedno zdanie może mieć wiele różnych
znaczeń. Jednak mogłabym przysiąc, że Tina Walters właśnie mnie zapytała, czy
między mną a Zachem jest coś na rzeczy". A na pewno mówiąc coś", nie miała na
myśli dodatkowych zadań!
- Tina! - syknęłam, bo widziałam, że Zach stoi nie dalej niż pięć metrów od nas, je
gofry i rozmawia z panem Solomonem. - O czym ty gadasz?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]