[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się, przypomniawszy sobie jego zniekształcony, beznamiętny głos.
 Dobrze, chciałbym tego posłuchać.
Przeszli do kuchni, gdzie Donny kilkakrotnie puścił taśmę z nagraną
rozmową.
 Rozumiem, że nie mogłaś rozmawiać dłużej  zwrócił się do Theresy.
W odpowiedzi tylko wzruszyła ramionami. Natomiast Donny zamyślił się
na chwilę. Wyglądał tak, jakby próbował podjąć jakąś decyzję.
 I co teraz?  spytała Theresa.
 Powinniśmy chyba przekazać tę sprawę FBI  mruknął.
 Tylko nie to!  zaprotestował Sully.
Nie chciał, żeby zajęli się tym agenci federalni. Jeszcze nie... W policji
miał przyjaciół, ludzi, którzy pragnęli mu pomóc. Natomiast FBI to była
bezduszna, zbiurokratyzowana machina.
 Nie mamy żadnej gwarancji, że dzwonił prawdziwy porywacz  dodał
zaraz.
 Ale przecież wiedział, w co był ubrany Eric  wtrąciła Theresa.
Donny pokręcił głową.
 Przekazaliśmy tę informację do mediów  wyjaśnił.  To jeszcze nic nie
znaczy. Wiesz, oczywiście, że jako policjant nie mogę was namawiać na
zapłacenie okupu  zwrócił się do Sully ego.
 Ale zapłacimy wszystko, co do grosza  powiedziała twardo Theresa.
Sully spojrzał na byłą żonę. Jako policjant wiedział, że stosowanie się do
żądań porywaczy nie prowadzi do niczego dobrego. Jako ojciec... był gotów
zrobić wszystko, by ocalić Erica.
 Dobrze, wobec tego przygotujemy zasadzkę  stwierdził Donny.  Stanę
na rzęsach, żeby dorwać tego faceta.
 Nie!  Theresa spojrzała groznie najpierw na niego, a potem na byłego
męża.  Słyszeliście, co mówił. %7ładnej policji. Nie możemy ryzykować.
Mówiła spokojnie, ale w jej głosie dawało się wyczuć utajoną histerię.
%7ładen z nich nie śmiał się jej sprzeciwić.
 Thereso, zapewniam cię, że porywacz nie zobaczy policjanta 
stanowczym tonem rzekł po chwili Donny.  Nie możemy jednak pozwolić mu
uciec z forsą. A tak swoją drogą, czy macie taką sumę? Może jednak lepiej użyć
ścinków...
Sully pokręcił głową.
 Jakoś sobie poradzimy  mruknął, chociaż nie miał pojęcia, jak. Po
okresie, kiedy był bez pracy, na jego koncie zostało bardzo mało pieniędzy.
Theresa mogła mieć ich więcej, ale to i tak niczego nie załatwiało.
 Robert!  wykrzyknęła nagle Theresa.  Robert to załatwi. Zaraz do
niego zadzwonię.
Spojrzała na telefon w kuchni, ale w końcu wyszła, żeby skorzystać z
aparatu w salonie. Mężczyzni zostali sami.
 To jasne, że nie chodzi o pieniądze  westchnął Sully, patrząc na drzwi,
za którymi zniknęła.
Czuł się tak, jakby wokół głowy powoli zaciskała mu się stalowa obręcz.
 Co chcesz przez to powiedzieć? Sully wzruszył ramionami.
 Słyszałeś kiedyś, żeby porywacz zażądał dwudziestu pięciu kawałków?
Nie, ryzykuje się tak dużo, by zainkasować co najmniej milion!
 Niektórzy żądają pół miliona  wtrącił Donny.
 Po negocjacjach... Nie, tu chodzi o coś innego...
 O co?
 Sam nie wiem  odparł Sully, czując, że głowa boli go coraz bardziej. 
Ta sprawa od samego początku nie jest normalna. Wszystko dzieje się inaczej,
na opak. Jakby ktoś sobie stroił żarty... No, ale przynajmniej wiemy, że nie
zrobił tego Burt Neiman.
 Dlaczego?  zdziwił się Donny.
 Chyba go w tym czasie przesłuchiwałeś, prawda?  spytał Sully.
 Tak, ale ponieważ nie miałem żadnych dowodów, nie mogłem go
zatrzymać.  Spojrzał na zegarek.  Skończyłem dwie godziny temu. Miał masę
czasu, żeby wrzucić cegłę i zadzwonić.
Theresa wróciła do kuchni.
 Robert przywiezie pieniądze jutro rano  oznajmiła.  Wszystko będzie
dobrze.
Sully zauważył, że jest teraz znacznie spokojniejsza. Widocznie
wydawało jej się, że już niedługo odzyska Erica. Nie powinni jej odwodzić od
tego przekonania. Dlatego spojrzał znacząco na Donny ego i położył palec na
ustach. Kolega dał znak, że rozumie, o co mu chodzi.
 Już niedługo Eric będzie z nami, prawda?  upewniła się jeszcze, jakby
sama w to za bardzo nie wierzyła.
Sully skinął głową. Nie mógł jej przecież powiedzieć, że nie można ufać
porywaczom.
Czekała ją jeszcze jedna noc. Długa noc bez syna. %7łeby ją wypełnić,
Theresa przypominała sobie różne fragmenty ich życia.
Zaczęła od początku. Poród trwał długo, bo aż dwadzieścia godzin. Ale
kiedy w końcu lekarz położył bezradną istotkę na jej brzuchu, poczuła się w
pełni szczęśliwa. Wydawało jej się, że nagle odzyskała siły, chociaż tak
naprawdę była bardzo wyczerpana.
Właśnie w tym momencie zrozumiała, co naprawdę oznacza
macierzyństwo.
Potem mogła patrzeć, jak jej synek wyciąga rączki do zabawek w wózku.
Jak zaczyna raczkować. Pamiętała jeszcze jego pierwsze słowa:  mami i  da .
Pózniej, kiedy zaczął chodzić, musiała zabezpieczyć wszystkie szafki, żeby
malec nie mógł ich otworzyć. Musieli też ustawić wyżej telewizor i wieżę
stereo.
Kiedy Eric miał trzy lata, zabrali go na sanki. Początkowo bał się zjeżdżać
z górki, ale potem chciał to robić wyłącznie sam. Zgodzili się, a on za
pierwszym razem wjechał w wielką, śnieżną zaspę. Theresa pamiętała jeszcze
wyraz konsternacji, który malował się na jego buzi, kiedy okazało się, że nie
może się ruszyć. Jednak, gdy tylko podbiegła do niego, rozradowany Eric
wyciągnął do niej ręce.
Czy teraz nie robi tego samego? A ona nie może mu pomóc!
 Dobry Boże, wesprzyj go  szepnęła.  Byle tylko do jutra.
Wciąż bała się tego, co miało nastąpić. Nie miała wątpliwości, że musi
spełnić żądania porywacza, ale obawiała się, że coś może jej nie wyjść. Znała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl