[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Tak się złożyło. Zresztą powiedziałam ci, ja wierzę, że on odebrał te sygnały.
 Możliwe. Wszystko jedno. W każdym razie cieszę się, że cię spotkałem. Wreszcie możesz być
asystentem czyim zechcesz.
 Też tak sądzę. A teraz powiedz mi, co się z tobą działo przez te parę lat, odkąd skończyliśmy
studia?
 Większość czasu siedziałem na Marsie.
 W Instytucie Marsjańskim?
 Tak. Robiłem tam różne dziwne rzeczy, jakie matematyk może robić na Marsie.
 Stajesz się tajemniczy.
 Nie, El. Odwalałem zwykłą usługową robotę, którą z równym powodzeniem można robić na
Ziemi. No, a teraz jestem na urlopie.
 Selenistyka?
 Trochę. Ale tylko po niewidocznej stronie Księżyca. Może to śmieszne, ale nie sprawia mi
przyjemności włażenie na najtrudniejsze nawet szczyty po tamtej stronie. Zwiadomość, że nawet
historyczni astronomowie znali je na pamięć i oglądali setki razy, nie należy do przyjemności,
przynajmniej dla mnie&
 W okolicach naszej bazy nie grozi ci to.
 Wiem i dlatego tu przyjechałem. Okolice bazy Zwiatła Skał to jedne z najmniej znanych miejsc
na Księżycu. Tak twierdzą wszystkie przewodniki turystyczne.
 I nie mylą się, War. My sami tych skał wokół bazy nie znamy.
 I nie badacie tych okolic?
 Nie mamy sprzętu.
 Jak to?
 Widzisz, nasza baza jest bazą bez żadnego znaczenia. Nie ma tu złóż metali. Nie przebiegają
tędy żadne szlaki komunikacyjne. Nie wiesz zapewne, że tylko my, Woor i ja, stanowimy stały
personel tej bazy. Reszta to praktykanci, przybysze z Ziemi. Poza tym czasem zjawiają się turyści,
tacy jak ty. Podejrzewam nawet, mimo że nikt tego nie powiedział oficjalnie, że ta baza jest czymś w
rodzaju księżycowego schroniska. Peryferyjna baza bez znaczenia. Zresztą tylko dlatego Woor został
jej kierownikiem po tej historii&
 I jak on to znosi?
El po raz drugi spojrzała na Wara uważnie.
 Przyzwyczaił się  powiedziała.  No, chodzmy. Pokażę ci twoją kabinę.
Ruszyła przodem, a War niosąc pojemnik poszedł za nią.  Jest podejrzliwa, zdecydowanie
podejrzliwa  pomyślał.  Nie rozumiem tylko, dlaczego. Przecież poinformowano mnie, że od
przyjazdu Woora na Księżyc nie było w ogóle mowy o tym wszystkim.
 To tu  zatrzymała się i otworzyła drzwi.  Mam nadzieję, że będzie ci wygodnie.
 Na pewno  chciał jeszcze coś powiedzieć, ale nagle ekran lokalnego telewizofonu rozjaśnił
się i patrzyła z niego twarz, twarz, którą, War znał ze stereofotogramu, twarz Woora.
 El, czy to Set wrócił?  zapytał Woor.
To dobrze  pomyślał War  to bardzo dobrze, że on pierwszy powiedział jego imię. Teraz
wszystko będzie o wiele łatwiejsze.
 Nie, Seta nie ma.
Woor milczał, jakby czymś zaabsorbowany, i wreszcie po długiej chwili zapytał:
 Kto więc przyszedł?
 War. Nazywam się War. Jestem selenistą  powiedział War i odwrócił się twarzą do
telewideofonu.
 Selenista to nie zawód. Kim jesteś naprawdę?
 Matematykiem.
 Wszyscy jesteśmy matematykami. Mniej lub więcej, ale jesteśmy. Ja chcę wiedzieć, czym się
zajmujesz?
 Pracuję w Instytucie Marsjańskim, w dziale poszukiwań.  Egzamin mi urządza  pomyślał
równocześnie  ale na to jestem przygotowany.
 To mój kolega  powiedziała El.  Kiedyś bliski kolega.
 Kiedyś?  War czuł się naprawdę dotknięty.
 Kiedyś na pewno.
 Dobrze  powiedział Woor  zajdz do mnie potem. Opowiesz nam o wielkim świecie.
 Nie byłem na Ziemi.
 Nie szkodzi. Dla nas wielki świat zaczyna się od centralnych baz Księżyca  zaśmiał się jakoś
nieprzyjemnie.  No to do zobaczenia  ekran zgasł.
 On jest chyba trochę dziwny?  War odwrócił się ku El umieszczając równocześnie pojemnik
w uchwycie.
 Wydaje ci się.
 Niewykluczone. A kto to jest Set?
 Praktykant, jedyny nasz praktykant. Ciekawy jesteś, War.
 Od urodzenia. No, ale w takim razie natłoku praktykantów nie macie.
 Nie mamy i nie będziemy mieć. Najlepsi tu nie trafiają.
 I ten Set, zamiast pracować, obija się i łazi po górach?
 Co gorsza, nie wraca już drugi dzień.
 Ale macie z nim łączność radiową?
 Nie.
 Dlaczego więc nie nadacie sygnału alarmu?
 Woor się nie zgodził.
 Jak to, drugi dzień i nie ogłaszacie alarmu? Przecież on może zginąć. To niesłychane  War
podniósł głos.  Idę do Woora i powiem mu, co o tym myślę.
 Nigdzie nie pójdziesz. Ja& ja żartowałam& Set wyszedł przed chwilą do stacji
automatycznego namiaru meteorów.
War spojrzał na El uważnie.
 Nigdy nie kłamałaś El, ale widzę, że się zmieniłaś. Nie wierzę ci.
 Ja naprawdę żartowałam. Zresztą idz do Woora i zapytaj go sam. Ośmieszysz się tylko. Poza
tym on tu decyduje, nie ty. Jest kierownikiem tej bazy i do niego należy decyzja.
 Pójdę. Oczywiście, że pójdę. Jest chyba moim obowiązkiem wyjaśnić tę sprawę& I twoim, El
 dodał.
El wzruszyła ramionami.
 Mówiłam ci, żartowałam. Ale jeśli uważasz to za swój obowiązek& Repertuar obowiązków
selenistów jest, jak widzę, szeroki.
Odwrócił się i schwyciwszy pojemnik ruszył korytarzem w głąb bazy.
El szła za nim. Nie oglądał się i słyszał tylko miarowe uderzenia jej butów o akrynową posadzkę.
Mijali rząd drzwi różnorodnych pracowni, które można znalezć w każdej bazie księżycowej.
Dochodzili już do centralnej sali, gdy nagle War usłyszał tupot, szybki tupot kroków. Drzwi jednej z
pracowni były uchylone. War stanął. Kroki na chwilę umilkły, a potem odezwały się znowu,
rytmiczne, jednostajne, tak jakby chodził automat. Były to jednak kroki człowieka. War skoczył ku
drzwiom.
 Nie, nie!  krzyknęła El.
Słyszał jej krzyk i wiedział, że go ostrzega, lecz nie zatrzymał się. W pracowni panował półmrok i
w pierwszej chwili oślepiony jasnym światłem korytarza nie widział nic. Potem zobaczył mężczyznę.
Mężczyzna stał chwilę nieruchomo i nagle ruszył przed siebie drobnymi krokami, tupiąc w ten
sposób,. jak dzieci bawiące się w pociąg. War nie odrywając wzroku od mężczyzny sięgnął do
kontaktu. Sufit rozjarzył się i wtedy zobaczył jego twarz:
 Set?
 Mówiłam ci, że jest tutaj.
To był głos El, spokojny, opanowany, w niczym nie przypominający krzyku, który jeszcze słyszał.
Odruchowo spojrzał na El, ale ona patrzyła nad głową Seta, gdzieś w sufit.
 Mówiłam ci, że żartowałam  powiedziała.
Set zatrzymał się na chwilę i znowu ruszył tupiąc. Nie spojrzał nawet na nich.
 Set! Set!  powtórzył. Nie było odpowiedzi.  Coście z nim zrobili?  odwrócił się ku El.
Jej twarz była bez wyrazu. Patrzyła tak, jak przedtem, nad jego głową, w sufit.
 Nie mówiłeś, że znasz Seta  powiedziała.
 Czy to ważne? Kobieto, co mu jest?  słyszał za sobą miarowy tupot kroków.
 Kłamałeś więc, War. Nie powiedziałeś, że szczególnie nim się interesujesz.
 Nie powiedziałem jeszcze dziesięciu innych rzeczy. Ale powiem. Powiem! Słyszysz? Zostałem
tu wysłany, żeby dowiedzieć się, co z nim się stało, żeby wyjaśnić, dlaczego od dwu tygodni przy
każdej rozmowie z centralą Seta właśnie nie ma lub właśnie wyszedł. Spodziewałem się, że spotkam
tu dziwaka i dziewczynę, którą znałem&
 Teraz wiesz wszystko  powiedziała.  Ale to już nie ma znaczenia. Nie chciałam, żebyś tu
wchodził  dodała tym swoim spokojnym, beznamiętnym głosem.
 Nie chciałaś&  urwał. Położył rękę na ramieniu Seta.  Set, poznajesz mnie?  zapytał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl