X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jechali resztę drogi. Kiedy weszli do holu, w którym czekała na
nich gospodyni, poczuła się, jakby wracała do domu. Randall
zapewnił służbę, że nic mu się nie stało i zaprowadził Sandrę na
górę.
- Z którego pokoju mogę skorzystać?
- Z tego, co zwykle.
- To przecież była kiedyś twoja sypialnia. Nie przeprowadzi�
łeś się do niej po mojej wyprowadzce?
- Tak, ale pomyślałem, że będziesz się lepiej czuła w znajo�
mym otoczeniu.
Ujęta jego troskliwością, weszła do sypialni, której prpgi
przekroczyła niegdyś jako panna młoda. Zmienione zostało tylko
nakrycie łóżka, poza tym wszystko było jak dawniej. Na nocnym
stoliku leżały jakieś książki i stał niewielki zegarek, przesłania�
jący czyjąś fotografię.
Podeszła bliżej. Czy wreszcie dowie się, jak wygląda ukocha�
na Randalla? Wzięła zdjęcie do ręki i omal nie krzyknęła. Foto�
grafia przedstawiała ją! Została zrobiona w Nowym Jorku pod�
czas jednego z nielicznych spacerów, jakie odbyli razem. Poszli
wtedy do Central Parku, żeby nakarmić wiewiórki. Rozbawiona
ich harcami, ze śmiechem oferowała Randallowi garść orzesz�
ków. Tę właśnie chwilę uwiecznił na fotografii, która oprawiona
w srebrną ramkę stała teraz na jego nocnej szafce.
Wolno postawiła ją na miejsce i weszła do łazienki. Odkręciła
prysznic i od razu poczuła się lepiej. Zastanawiała się, co na
siebie włożyć, ale okazało się, że martwi się zupełnie niepotrzeb�
nie. W szafie w gościnnym pokoju było pełno jej ubrań. Dopiero
kiedy je ujrzała, uzmysłowiła sobie, w jakim stanie ducha mu�
siała opuszczać ten dom. Tym, co zostawiła, można by zaopa�
trzyć kilka sklepów! Zdecydowała się włożyć krótką wełnianą
sukienkę w delikatnym różowym kolorze. Nie miała ze sobą
żadnych kosmetyków, więc tylko uczesała włosy i zeszła na dół.
BURZLIWE MAA%7łECSTWO
146
Randall już na nią czekał. Był ubrany w brązowe spor�
towe spodnie i luzną koszulę. Na twarzy miał ogromnego si�
niaka. Uśmiechnął się lekko, widząc przerażenie w oczach
Sandry.
- Tylko tak zle wygląda.
- Skąd go masz?
- Wpadł na mnie jeden z podpalaczy.
- Nie żartuj sobie - powiedziała ostro. - Mogłeś dziś zginąć!
- Mogło się zdarzyć wiele rzeczy - odparł enigmatycznie i
ruszył w stronę jadalni.
- Chyba nic nie zjem o tak póznej porze - mruknęła.
- To tylko mała przekąska.
- Niezwykle wystawna, jak na przekąskę - stwierdziła, pa�
trząc na stół pełen serów, pate i pieczywa. Posmarowała masłem
jedną z bułek i zjadła z kawałkiem foie gras.
- Jak na kogoś, kto nie jest głodny, całkiem niezle ci idzie
- skomentował Randall, który sam prawie nic nie wziął do ust.
- Zawsze jem, kiedy jestem zdenerwowana.
- Chyba nie obawiasz się mnie?
- Nie było mi łatwo przyjechać do ciebie.
- Ale jednak to zrobiłaś.
- Myślałam, że mogłeś zostać ranny...
- Ale nie zostałem. I mam nadzieję, że nie traktujesz mnie
jak swego wroga.
- Ależ skąd!
- To dobrze. Wiesz, że zawsze będę twoim przyjacielem.
- Naprawdę?
- Jak możesz w to wątpić? Przyjaciel to ktoś, kto dobrze ci
życzy, a ja zawsze chciałem tylko twojego dobra.
Zastanawiała się, co by powiedział, gdyby oznajmiła mu, że
pragnie jego miłości, nie przyjazni, ale duma powstrzymała ją
przed tym wyznaniem. Zamiast tego stwierdziła, że robi się
pózno i że będzie musiała wracać do Londynu.
BURZLIWE MAA%7łECSTWO
147
- Jesteś zbyt zmęczona, by prowadzić. Zostań na noc, poje�
dziesz jutro rano.
Skinęła głową, uszczęśliwiona, że będzie mogła'zobaczyć go
eszcze następnego dnia.
- Czy laboratorium jest bardzo zniszczone? - zadała pier�
wsze pytanie, jakie jej przyszło do głowy.
- Całkowicie. Na szczęście nowe pozostało nietknięte.
- Czy wiadomo, co było przyczyną wybuchu?
- Jeszcze nie.
Zamilkli, a po chwili Randall zadał jej pytanie, którego zu�
pełnie się nie spodziewała.
- Dlaczego nie odezwałaś się do mnie tamtego wieczoru w
St James Club?
- Widziałeś mnie? - Uniosła ze zdziwieniem brwi.
- Nie jestem ślepy, a ty należysz do kobiet, które rzucają się
w oczy.
- Nie chciałam wam przeszkadzać. Wyglądaliście na tak za�
jętych sobą... Powinieneś się z nią ożenić.
- Już mi to kiedyś mówiłaś. Lubię być z Aileen, ale nic
ponadto. Poza tym, nie mam zamiaru powtórnie się żenić.
Chciała zapytać o fotografię stojącą na nocnym stoliku, ale
nie starczyło jej odwagi.
- Nie przyszłaś wtedy z Barrym.
- Ja... Nie widziałam go od wieków.
- Chcesz powiedzieć, że między wami wszystko skończone?
- Między nami nigdy nic nie było. Jak zwykle dopatrujesz
się czegoś, co nigdy nie miało miejsca.
- Przecież byłaś w nim zakochana,
- Tak mi się tylko wydawało. Na szczęście zrozumiałam swój
błąd.
- Kim więc jest ten mężczyzna, w którego oczy wpatrywałaś
się z takim przejęciem? - spytał obojętnym tonem.
- To producent filmów dla dzieci. Będzie robił film na pod-
BURZLIWE MAA%7łECSTWO
148
stawie mojej książki o lamparcie. Sprzedał już kilka odcinków
w Stanach.
- To wspaniale! Zawsze wierzyłem, że odniesiesz sukces.
- Czy ty w ogóle się mylisz?
- Czasami tak.
- Na przykład?
- Koniecznie musisz rozgrzebywać stare rany? I po co w
ogóle przyjechałaś do laboratorium? Nie wystarczyłby telefon?
Powiedziano by ci, czy żyję.
Zaskoczona tym niespodziewanym atakiem podniosła się, że�
by wyjść, ale nogi odmówiły jej posłuszeństwa.
- Przepraszam - powiedział pospiesznie. - To był ciężki
dzień i... Wybacz mi.
Skinęła lekko głową.
- Wniesiesz pozew o rozwód, czy ja mam to zrobić? - spy�
tała cicho.
- Nie mam żadnych podstaw. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.