[ Pobierz całość w formacie PDF ]

a tego na pewno nie uda mu się dokonać z dnia na dzień.
Usiadł obok niej na kanapie i otoczył ją ramieniem.
 Nie chcę z tobą walczyć, Jenny. Czy nie mo\emy być przyjaciółmi i wszystko omówić
w cywilizowany sposób? Wiem, \e skrzywdziłem cię w przeszłości. Teraz jednak obiecuję ci,
\e nigdy więcej ju\ cię nie zranię.  Widząc spływającą po jej policzku łzę, otarł ją.  Te trzy
minione lata nie były dla ciebie łatwe, prawda, kochanie?
 Miałam szczęście  odparła z wymuszonym uśmiechem.  Własny dom, opieka nad
dzieckiem...
No tak, ale nie miałaś tego, czego najbardziej pragniesz, pomyślał ze współczuciem.
Normalnego \ycia rodzinnego z ojcem Jamiego. Muszę cię przekonać, \e ja te\ o niczym
innym nie marzę.
 Czy masz ochotę na jeszcze jedną kawę?  spytał łagodnym tonem.
 Nie, dziękuję.  Spojrzała mu prosto w oczy.  Gdybyśmy załatwili tę sprawę po
przyjacielsku, byłoby to z korzyścią dla Jamiego.
 Mnie to odpowiada.  Zcisnął mocno jej dłonie.  Zatem jesteśmy przyjaciółmi, zgoda?
 Zgoda  przytaknęła, kiwając głową.  A jeśli idzie o wasze spotkanie... Skoro oboje
pracujemy do końca tygodnia, to chyba trzeba będzie je odło\yć do naszego powrotu z
wakacji.
 Nie. Przyszedł mi do głowy lepszy pomysł.
 Jaki?
 Jak zamierzacie dostać się na lotnisko?
 Wezmę samochód i zostawię go tam na parkingu.
 Ja was zawiozę. I odbiorę. W ten sposób zaoszczędzisz na opłacie za parking.
 Ale...
 Mo\esz powiedzieć Jamiemu, \e jestem twoim kolegą z pracy. W ten sposób będę miał
okazję poznać go jeszcze przed waszym wyjazdem.
Jenny zastanawiała się przez dłu\szą chwilę.
 Chyba mo\na by tak zrobić, ale...
 Ale co?
 Będę musiała wytłumaczyć mamie, \e...
 Nie stanowię dla niego \adnego zagro\enia  dokończył \artobliwym tonem.
Jenny wybuchnęła śmiechem.
 Ona zmieniła ju\ zdanie na twój temat. Teraz uwa\a, \e Jamie powinien wiedzieć, kim
naprawdę jesteś.
Max nagle spowa\niał.
 Powiedz jej, \e tak właśnie się stanie. Kiedy tylko nadejdzie odpowiednia pora.
ROZDZIAA SMY
 Dziękuję, \e to powiedziałeś, Max  wyszeptała Jenny z ulgą i odruchowo uścisnęła go.
 Zdaję sobie sprawę, \e nie jest to dla ciebie łatwa sytuacja, ale takie rozwiązanie uwa\am za
najlepsze.
 Wiem, kochanie. Niezale\nie od tego, co sobie myślisz, ja pragnę jedynie dobra nas
wszystkich.
 Zrozumiałam to dzięki naszej rozmowie.  Ziewnęła, po raz pierwszy od kilku tygodni
czując się odprę\ona.
 Nie zdawałem sobie sprawy, \e jest ju\ tak pózno  zawołał Max, zerkając na zegarek.
 Muszę iść.
Jenny odprowadziła go do drzwi.
 Jeszcze raz dziękuję, Max. Cieszę się, \e doszliśmy w końcu do porozumienia.
 Dobranoc, Jenny  rzekł półgłosem, otaczając ją ramieniem i całując na po\egnanie. 
Do zobaczenia jutro  dodał i wyszedł, a ona udała się do swej sypialni, \ałując, \e nie łączy
ich ju\ dawny burzliwy związek.
Po raz pierwszy od dnia przyjazdu Maxa rano obudziła się wypoczęta. Znił jej się Max i
miłe chwile, które prze\yli razem w Rexford.
 Jak udał się wczorajszy wieczór, Jenny?  spytała matka podczas śniadania.
 Zwietnie. Teraz oboje wiemy, na czym stoimy.
 Więc zamierzasz powiedzieć Jamiemu, kim on jest?
 Nie przed wakacjami.
 Ale to...
 Max zaproponował, \e odwiezie nas na lotnisko  przerwała jej Jenny.  Przy tej okazji
Jamie go pozna. Przedstawię Maxa jako mojego kolegę z pracy. Uzgodniliśmy, \e to będzie
najlepsze rozwiązanie.
Następne dni upłynęły Jenny na wytę\onej pracy i nerwowych przygotowaniach do
podró\y. W piątek wieczorem była ju\ tak bardzo zmęczona, \e zaczęła się zastanawiać, czy
taki wyjazd na wakacje istotnie jest tego wart.
Kiedy w końcu wszystko ju\ było spakowane, padła na łó\ko skrajnie wyczerpana, a
skoro świt obudził ją dzwonek do drzwi.
Maxa powitała pani Stalham, która była ju\ ubrana i gotowa do drogi. Kiedy
wprowadzała go do holu, Jenny zbiegała właśnie na dół. Miała na sobie bardzo krótką koszulę
nocną, którą Max niegdyś uwielbiał, poniewa\ niezwykle łatwo dawała się zdejmować. Gdy
tylko na niego spojrzała, od razu wiedziała, \e on równie\ to pamięta.
 Baga\e są gotowe. Muszę tylko ubrać Jamiego... no i siebie!  zawołała.
 Wiesz, \e jestem rannym ptaszkiem  za\artował, uśmiechając się do niej znacząco. 
Nie chciałem, \ebyście spóznili się na samolot.
śałując, \e nie zarzuciła na siebie szlafroka, wbiegła z powrotem na górę i poszła obudzić
Jamiego.
Niebawem oboje byli ju\ gotowi. Kiedy zeszli na dół, Jamie nawet nie spojrzał na Maxa.
 Chcę jeść. Jestem głodny  mruknął tylko, pocierając piąstkami powieki.
 Mam śniadanie w torbie. Zabierzemy je i będziesz mógł urządzić sobie na lotnisku
piknik.
Jamie, wyraznie usatysfakcjonowany taką perspektywą, pozwolił zanieść się do
samochodu i posadzić w specjalnym foteliku dla dzieci, który Max w nim wcześniej
zamontował, a po kilku sekundach znów zasnął.
Kiedy dotarli na lotnisko, Max załadował walizki na wózek baga\owy, a potem posadził
na nim Jamiego i wszyscy stanęli w kolejce do odprawy.
Głośna zapowiedz jakiegoś odlotu obudziła Jamiego, który przetarł oczy, a potem
spojrzał na Maxa z ciekawością.
 Kto ty jesteś?  spytał.
 Pracuję z twoją mamą. Mam na imię Max. Chłopiec zaczął się nagle niebezpiecznie
kręcić, więc Max zdjął go z wózka i postawił obok Jenny. Jamie wsunął kciuk do buzi i
schował się za jej nogą. Jenny przepraszająco uniosła brwi.
 On jeszcze się całkiem nie obudził  mruknął Max, a potem uśmiechnął się do pani
Stalham.  Myślę, \e śniadanie wszystkim nam poprawi nastrój.
 Ja ju\ jadłam  odparła matka Jenny.
 Wobec tego mo\e wypije pani fili\ankę kawy?
 Z przyjemnością  odrzekła, wyraznie nim oczarowana, co nie umknęło uwagi córki.
Po odprawie Max odstawił wózek i wskazał paniom restaurację.
 Ale ja chcę jechać na wózku  zaprotestował Jamie.
 On ju\ nie jest nam potrzebny, a ty mo\esz iść  powiedziała Jenny.
Chłopiec usiadł na podłodze, znów wsunął kciuk do buzi i mimo usilnych nalegań matki
za nic nie chciał ruszyć się z miejsca. Jenny ju\ zamierzała go podnieść, kiedy Max się nad
nim pochylił.
 Jamie, a co byś powiedział o przeja\d\ce  na barana ?  spytał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl