[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 O czym mi powiesz?  Jules zmarszczył brwi.
 No bo widzisz, kiedy szukałem w skry-biarni materiałów, wpadłem na tę znajomą dziewczynę. No i jakoś tak wyszło, że...
no wiesz... zaprosiła mnie na Wielki Bal jako osobę towarzyszącą.
 Brawo, Exo!  Jules uśmiechnął się od ucha do ucha.  Mówiłem ci, że nie ma co się martwić. Która to? Ta laska od
Usherów?
 Niee...  Xander potarł ręką szyję.  To nie ona.
 Więc kto? Nie każ mi zgadywać. Skoro wpadłeś na nią w Głównym Skryptorium, to pewnie jakaś kujonica z Bathory.
 Niezupełnie  odpowiedział Xander.  Nie tylko kujony chodzą do Głównego Skryptorium.
 Czyżby?  zaśmiał się Jules.  A kto jeszcze?
 Na przykład Lilith.
Kontroler do gry wypadł Jules'owi z rąk.
 Chrzanisz!
 Na Urloka, Lilith naprawdę tam była. I poprosiła, żebym był jej partnerem na balu.
 %7łartujesz, prawda?  Jules zerwał się z łóżka.  Nie wierzę, żeby Lilith wybrała się do Głównego Skryptorium. I wiem, że
ma umówionego partnera, Barnabasa Barlowa, kapitana drużyny lotniczej Ruthven.
 Miała  sprostował Xander z chytrym uśmieszkiem.
 Co zrobiłeś, że zdecydowała się na ciebie, a nie Barlowa?  chciał wiedzieć Jules.  Zaczarowałeś ją?
 Nie użyłbym czarów wobec innego wampira  zapewnił Xander  i doskonale o tym wiesz. Czy uważasz, że to
niemożliwe, aby Lilith zmieniła zdanie i wybrała mnie?
 Mam być szczery? Tak, właśnie tak uważam! Co jej zrobiłeś?
 Skoro już musisz wiedzieć, to... właściwie zmusiłem ją. Chciała, żebym do końca roku pomagał jej w alchemii.
Powiedziałem, że to zrobię, ale tylko jeśli wybierze mnie na partnera.
 Na krew Założycieli!  zawołał Jules.  Lilith miała rację. Ty naprawdę na nią lecisz!
 Wszystko, co oddycha, leci na Lilith, ale nigdy wcześniej jakoś ci to nie przeszkadzało  odparł Xander.  Poza tym
myślałem, że się ucieszysz, że to nie Barlow będzie jej partnerem. Ten kretyn na widok atrakcyjnej laski nie potrafi utrzymać łap
przy sobie.
 Ale Barlow nie jest moim przyjacielem, a ty tak.
 Przecież i tak nie możesz jej towarzyszyć. Gdybym cię tak dobrze nie znał, pomyślałbym, że jesteś zazdrosny.
 Zazdrosny?  prychnął Jules.  Ja miałbym być zazdrosny?
 Więc skoro nie jesteś, to czemu tak się denerwujesz?
 Myślałem, że mogę ci ufać  odpowiedział Jules gniewnym tonem.
 Ufać? Zabawne słyszeć to z twoich ust.  Xander zaśmiał się ponuro.  Przecież to ty ciągle zdradzasz Lilith za jej
plecami.
 To nie ma nic do rzeczy i doskonale o tym wiesz!  warknął Jules.  A teraz zadzwoń do niej i powiedz, że zmieniłeś
zdanie.
 Co?!
 Powiedz, że nie będziesz jej uczył i może iść na bal z Barlowem.
 Jeśli jej nie pomogę, wyrzucą ją ze szkoły. Naprawdę tego chcesz?
 Nie obchodzi mnie, czy wyleci, czy nie. Chcę, żebyś trzymał się od niej z daleka!
Xander popatrzył na kuzyna bez cienia życzliwości.
 To dlatego, że jestem Orlockiem, prawda? Myślałem, że jesteś inny, ale wuj Wania miał rację. Wszyscy de Lavalowie są tacy
sami. Nie możecie zaakceptować faktu, że mój tata nie musiał używać żadnych zaklęć ani magicznych napojów, aby mama za niego
wyszła. Ale to nie przeszkadza wam patrzeć z zazdrością na nasze prawo krwi i nasze bogactwo.
 Exo, zaczekaj, zle mnie zrozumiałeś! Przecież mnie znasz...  Jules położył kuzynowi rękę na ramieniu, ale ten ją strącił.
 I właśnie w tym problem  odpowiedział lodowato. Sięgnął do plecaka i rzucił na łóżko zwój pergaminu.  To twoja
praca domowa na alchemię. Od teraz radz sobie sam.
 Exo, przestań! Nie możesz mnie tak zostawić!  Jules zaśmiał się nerwowo, próbując opanować panikę na widok kuzyna
wychodzącego z jego pokoju.
- Do zobaczenia na Wielkim Balu  rzucił Xander i nie odwracając się, zatrzasnął za sobą drzwi.
Rozdział 15
Cally! Pospiesz się!  krzyknęła Sheila Monture do córki.  Zaraz będzie tu twój partner. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl