[ Pobierz całość w formacie PDF ]

więc od razu zabrać się do pisania artykułu. Musi się stąd wydostać jak najszybciej...
Następnego ranka Maggie znalazła Anę w basenie. Woda była tak przyjemnie chłodna, \e
Maggie bardzo po\ałowała, \e nie ma kostiumu. Ana była od niej drobniejsza i ni\sza, nie mogłaby od
niej po\yczyć stroju do pływania. Pozostawały zakupy. Maggie zdumiała własna determinacja. Dawniej
wzruszyłaby ramionami i dała sobie spokój. A przede wszystkim w ogóle by o tym nie myślała.
Poniewa\ był tylko jeden sposób na wydostanie się z hacjen-dy, poszła do Felipe. Wiedziała,
gdzie go szukać po śniadaniu. Będzie przy koniach - na którymś z pastwisk albo w jednej ze stajni.
Miała nadzieję, \e nie poszedł gdzieś dalej.
Dostrzegła go z oddali. Był z końmi na pastwisku. Andaluzyjskie konie były piękne, a Ana,
która najwyrazniej czuła się ekspertem w tej dziedzinie, dała jej dłu\szy wykład na ich temat.
Były to lekkie konie pod wierzch, łagodne, mimo \ywego temperamentu. Większość miała siwą
maść i wielkie, lśniące oczy. Długie grzywy i ogony były niczym jedwab. Konie poruszały się
elegancko i dostojnie.
Gdy podeszła, Felipe prowadził właśnie jednego z nich, nie zatrzymał się. Popatrzył na nią,
skinął uprzejmie głową i poszedł dalej. Maggie poczuła, \e znów się rumieni. Rano stoczyła pojedynek
sama ze sobą i odło\yła kryjącą kształty koszulę. Miała na sobie d\insy i dość obcisłą \ółtą koszulkę.
Czuła się jak nastolatka, ubrana wyzywająco, a do tego bardzo bezbronna.
- Muszę z tobą pomówić - oznajmiła stanowczo, ledwo za nim nadą\ając.
- Muy bien. Słucham. - Wprowadził konia do jednej ze stajni.
Mrok panujący wewnątrz oślepił Maggie. Gdy jej oczy przywykły do półmroku, zobaczyła, \e
zwierzę stoi spokojnie w boksie, a Felipe wprawnie je czyści. Nawet na nią nie spojrzał. Nie wątpiła, \e
robił to specjalnie.
- Chcę pojechać do miasta. Jakiegokolwiek - oznajmiła z determinacją. - Nie musi być du\e,
wystarczy, \eby miało jeden dobry sklep albo dwa.
- Tak? - Nie oderwał wzroku od konia, a jego silne, śniade ręce pracowały metodycznie. -
Pewnie musi te\ mieć automat telefoniczny, z którego mo\na skorzystać na osobności, i pocztę, \eby
wysłać list? Znasz zasady. śadne z was stąd nie wyjedzie, dopóki nie zobaczę zdjęć i tekstu.
- Gdybyśmy mieli bli\ej do miasta, nawet bym cię nie zawiadomiła - odparła spokojnie Maggie,
czując nagle chęć dokuczenia mu. - Wezwałabym po prostu taksówkę. Niestety, nie mam \adnej
mo\liwości transportu.
Oparła się o ścianę i spojrzała na niego wyzywająco. Ton jej głosu spowodował, \e podniósł
głowę.
- A co takiego jest w mieście, czego nie ma w hacjendzie?
Odwaga zaczęła ją opuszczać, gdy te śmiałe oczy wpatrywały się w nią uwa\nie, podejrzliwie, ale i z
zainteresowaniem. Kiedy zaczęły badać jej sylwetkę, pewność siebie całkiem ją opuściła.
- Chcę kupić kostium kąpielowy. Nie przewidziałam, \e będzie tu basen. Mogłabym popływać z
Aną. Jorge mo\e mnie zawiezć - skończyła pośpiesznie, gdy jego spojrzenie zatrzymało się zbyt długo
na jej piersiach.
- Nie. - Ponownie zaczął czesać konia.
- Co to znaczy? Nie zamierzam być więzniem!
- Jorge nie mo\e cię zawiezć. Sam cię zabiorę. Jutro.
- Chcę jechać teraz!
Gdy tylko to powiedziała, poczuła się jak rozkapryszone dziecko. Spojrzał z ironią, odło\ył
zgrzebło i podszedł do niej. Miał podwinięte rękawy, a ciemne włosy opadły mu na czoło. Maggie nagle
pojęła, \e. do wszystkich innych. zagro\eń., jakie reprezentował, nale\y dodać te\ niebezpieczną
atrakcyjność.
- Powiedziałaś to jak rozpieszczona dziewczynka, wcale nie jak zimna dziennikarka. - Oparł
ręce o ścianę po obu jej stronach. - Pobyt w Hiszpanii ju\ cię zmienił.
Patrzył na nią, a Maggie zaczęła czuć się nieswojo. Ju\ dawno nie była tak blisko mę\czyzny. Nie
miała pojęcia, co robić. Byłoby głupio, gdyby wpadła w panikę i zaczęła się wyrywać. Pewnie
zareagowałby śmiechem.
- Boisz się być kobietą. - Jedną ręką uniósł jej twarz.
- Niczego się nie boję! - zapewniła go, gorączkowo usiłując przybrać swój zwykły ton.
- Boisz się mnie. - Wpatrywał się w nią uparcie, a Maggie starała się zachować spokój. Ale
przegrywała bitwę.
- Wcale nie! - Nawet w jej własnych uszach nie zabrzmiało to przekonująco.
Uśmiechnął się ponuro.
- Zobaczymy.
ROZDZIAA PITY
Zanim Maggie zdołała się poruszyć, dłoń Felipe wsunęła się pod jej włosy. Pochylił głowę,
zdecydowanie przyciskając wargi do jej ust. Była zbyt przera\ona, by walczyć. Aatwo jest pobić
mę\czyznę w słownym pojedynku. Teraz nie mogła się nawet ruszyć, chocia\ nie próbował jej mocno
trzymać.
Nikt jej nie całował od ponad dwóch lat. Czuła się jak zaczarowana. Nie obudziły się w niej
wspomnienia, bo tamte pocałunki były zupełnie inne. Nie chciała uciekać. Wydawało jej się, jakby
słońce wstało po długiej nocy.
Felipe podniósł głowę i spojrzał na nią.
- Jesteś taka niewinna - mruknął szyderczo. - A jednak tak zmysłowa, jak kobieta.
- Ty... nic o mnie nie wiesz. - Głos Maggie dr\ał.
- Jestem mę\czyzną. Twoje oczy są bardzo wymowne, równie\ reakcja. Jesteś kobietą w
ka\dym calu.
- Nie miałeś prawa tego robić - szepnęła, wcią\ nie mogąc odzyskać panowania nad sobą. - I nie
masz prawa tak mówić. Ja... wyjadę.
- W jaki sposób wyjedziesz, jeśli na to nie pozwolę? - Spojrzał na nią władczo. - Czy\by to nie
był tylko eksperyment? Twoja reakcja nie była taka niewinna, mimo zawziętej miny.
- Jestem gościem. Nie miałeś prawa mnie... mnie całować. - Maggie z ka\dą sekundą coraz
bardziej wpadała w panikę. Dokładnie wiedziała, jak zareagowała, i nie miała na to \adnego
wytłumaczenia, nawet dla siebie samej.
- Nie całowałem cię - zaprzeczył cicho. - Uciszałem tylko rozkapryszone dziecko. To dopiero
będzie pocałunek, senorita.
Tym razem otoczył ją ramionami, przyciskając do swego ciepłego ciała. Wargi, wcześniej tak
delikatne, stały się teraz natarczywe, język dotknął jej ust, rozchylając je.
Maggie jęknęła, ugięły się pod nią kolana. Zalała ją fala gorąca, jej ręce opadły bezwładnie. Nie
mogła oceniać, wspominać, czuła tylko rosnący głód, wzbierający ból, jakiego nigdy jeszcze nie zaznała.
Jej piersi nabrzmiały boleśnie, a on przytulił ją mocniej, jakby to wyczuwał.
Koń nagle prychnął i Felipe podniósł głowę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl