[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ty, prócz ciebie, Leonoro Fox. Rozumiesz?
Pokiwała szybko głową i nagle noc stała się piękna,
a księżyc świecił mocniej niż kiedykolwiek przedtem...
- Przepraszam - szepnęła, tuląc się do Penry'ego.
- Ale Melanie jest taka piękna... Byłam zazdrosna.
Okropnie zazdrosna!
Westchnął cicho i znów zaczął ją całować... Cały
gniew i niepokój Leonory stopiły się w cieple jego
pocałunków. Dopiero po dłuższej chwili Penry odsunął
się i rzekł:
-Wiesz, rusałko, znam lepsze miejsca, by się
kochać...
- Ja też - powiedziała skwapliwie, rozcierając łokieć.
- W tym samochodzie nie jest najwygodniej.
- Lepiej będzie, jeśli cię tu zostawię.
- Nie chcę iść do domu.
- A mimo to proszę, miej litość dla mojego ciśnienia!
Idz teraz do swego pustego łóżka, a ja pojadę do domu.
- Pocałował ją jeszcze raz. - Tak bym chciał, żebyś
mogła pojechać ze mną.
- Ja też.
Przez chwilÄ™ patrzyli na siebie w milczeniu. Na
pożegnanie Penry dotknął lekko jej ust.
- Leonoro, czy przyjechałabyś do Walii w przyszły
weekend? Zobaczysz mój dom, powiesz, czy ci od
powiada. Będę musiał, co prawda, zaglądać do szpita
la, ale resztę czasu mielibyśmy dla siebie. Przyje
dziesz?
Skinęła głową. Oczy błyszczały jej, gdy zdała sobie
sprawę, co znaczą jego słowa.
- Z przyjemnością.
- Jeśli chcesz, możesz wziąć Elizę.
- A ty chcesz?
- Szczerze mówiąc, nie. - Uśmiechnął się i pogłaskał
ją po policzku. - Ale jeśli boisz się, że stracę głowę, gdy
będziemy sami, koniecznie wez przyzwoitkę.
- Pomyślę o tym - odparła poważnie.
134 DZIEWCZYNA ZNIKD
Cały następny tydzień Leonora spędziła jak we śnie.
Penry dzwonił codziennie, przypominając o weekendzie.
Tak, jakbym mogła zapomnieć, myślała z uśmiechem.
Nie mogła tylko odmówić sobie tej przyjemności i nie
mówiła mu, czy bierze ze sobą Elizę.
- Tak, jakbym się pchała! - powiedziała któregoś dnia
Eliza ze śmiechem. - Zapewniam cię, że nie mam ochoty
wam przeszkadzać. Jedz sama, masz moje błogosławień
stwo. Zresztą Penry chyba nie chciałby mnie widzieć.
- Bzdura - rzekła Leonora, która przedstawiła siost
rze wydarzenia sobotniej nocy w nieco zmienionej wersji.
- On mi po prostu chce pokazać dom.
- Wobec tego czemu nie zrobić mu niespodzianki?
Pojedz do Walii już w piątek. Sue Parker pomoże mi
w sklepie.
Leonora bardzo się ucieszyła i, oczywiście, nie wspo
mniała o niczym Penry'emu. W piątek wyruszyła z domu
wcześnie, tak by nie zdążył do niej zatelefonować.
Zpiewała głośno razem z radiem, jadąc drogą na Aberga-
venny i Brecon. Skręciła w stronę Builth Wells i zalesio
nych wzgórz, gdzie nad rzeką Wye stał dom Penry'ego.
Tyle razy mówił jej, jak ma jechać, że trafiłaby tam nawet
w nocy. Bez trudu znalazła polną drogę, która zaprowa
dziła ją aż do otwartej bramy. Długi podjazd ciągnął się
wzdłuż trawnika i rozszerzał w wysypany żwirem placyk
przed domem. Leonora patrzyła na dom z prawdziwą
przyjemnością. Penry powiedział jej, że zbudowano go
w zeszłym stuleciu. Ciemne, ceglane ściany i wesoło
błyszczące okna tworzyły bardzo malowniczy obraz.
Stała jeszcze przez chwilę i podziwiała dom, a potem
zadzwoniła do drzwi. Usiłowała sobie wyobrazić minę
Penry'ego! Nikt jednak nie odpowiadał... Zadzwoniła
jeszcze raz i tym razem drzwi otworzyły się dziwnie
wolno... Jakież było jej zdumienie, gdy zamiast potężnej
sylwetki Penry'ego ujrzała... szczupłą kobietę, która
jeszcze niedawno była jego żoną! Melanie uśmiechnęła
się leniwie i przesunęła dłonią po włosach. Miała na
sobie tylko cienki, jedwabny szlafrok.
DZIEWCZYNA ZNIKD 135
-No, no... jak miło... Leonie, prawda? Ależ nie
spodzianka!
- Na imiÄ™ mi Leonora. - Z pewnym zdumieniem
zauważyła, że jej głos brzmi prawie normalnie. Melanie
wzięła ją za rękę i wciągnęła do środka.
- Wejdz, proszę. Pen niedługo tu będzie, wpadłam do
niego tylko.
Leonora wyszarpnęła rękę z jej dłoni. Czuła się
zagubiona w tym dużym holu.
- Czy Penry tu jest? Miał dziś wrócić z konferencji.
- Tak ci powiedział? - Melanie promieniała. - On
jest niemożliwy! Prawdę mówiąc spędziliśmy noc tutaj,
zresztą niedawno wstaliśmy. Teraz pojechał po zaku
py. Wiesz, po uprawianiu miłości człowiek robi się
strasznie głodny. . Och, kochanie, jak ty zabawnie
wyglÄ…dasz!
Leonora jęknęła, zasłoniła ręką usta... i Melanie
musiała szybko zaprowadzić ją do łazienki na piętrze.
Dlaczego szok ma zawsze zgubny wpływ na mój żołądek
- pomyślała Leonora, kiedy mdłości ustąpiły. Po jakimś
czasie umyła twarz i wyszła z łazienki. Musiała przejść
przez sypialnię i wszystko aż się w niej przewracało na
widok skłębionej pościeli. Zbiegła pędem po schodach,
chcąc jak najszybciej uciec, ale... drzwi otworzyły się
nagle i do domu wszedł Penry.
- Leonoro! - zawołał uszczęśliwiony i chwycił ją
w ramiona. - Przyjechałaś już dzisiaj!
Dziewczyna wyrwała się z jego objęć.
- Nie dotykaj mnie! - Rzuciła mu lodowate spojrze
nie. Penry patrzył na nią, nic nie rozumiejąc. - Ja się
nigdy nie nauczę! Przyjechałam, żeby zrobić ci nie
spodziankę, jak wtedy, na Brynteg. I, oczywiście, zoba
czyłam coś, czego się nie spodziewałam! Znowu.
Stał nieruchomo.
- Czy mogłabyś mi wytłumaczyć, o czym właściwie
mówisz?
- Mówi o mnie! - Melanie wyszła z jednego z bocz
nych pokoi, kompletnie ubrana, z nienagannÄ… fryzurÄ….
136 DZIEWCZYNA ZNIKD
- Melanie? Co ty tu jeszcze robisz? - Penry był
wściekły.
Jeszcze"? Tego już było za wiele! Leonora przeszła
obok niego, ignorując jego próbę zatrzymania. Krzy
czał coś za nią, ale wskoczyła do samochodu, zapaliła
i z piskiem opon wyjechała z podjazdu. Zawadziła
przy tym o range rovera, ale nie chciała się już za
[ Pobierz całość w formacie PDF ]