[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sączyło się poprzez kosmos.
 Ach!  zawołał Palpatine.  Nie żyje. Znakomicie, młody Skywalkerze, Prawie zdołałeś to
ukryć. Ale nie udało ci się. I nie uda. Twe najskrytsze myśli są dla mnie wyraznie widoczne.
Twój nagi umysł. Niech to będzie dla ciebie pierwszą lekcją.
Rozpromienił się.
Luke czuł rozpacz, lecz tylko przez moment, W swym upadku znalazł nową siłę. Tak uczyli
Ben i Yoda: gdy jesteś atakowany, upadaj. Niech potęga przeciwnika uderza w ciebie tak, jak
silny wiatr w zdzbła trawy, które pochyla do ziemi, Z czasem osłabnie, a ty pozostaniesz silny.
Imperator chytrze obserwował twarz chłopca.
 Jestem pewien, że Yoda nauczył cię umiejętnie korzystać z Mocy.
Złośliwość wywarła zamierzony efekt. Luke zaczerwienił się i napiął mięśnie.
Imperator oblizał wargi, widząc jego reakcję. Zaśmiał się gardłowo z otchłani swej duszy.
Luke znieruchomiał, dostrzegł bowiem coś jeszcze. Coś, czego się nie spodziewał: strach.
Imperator bał się  bał się Luke'a, jego siły i możliwości wykorzystania jej przeciw niemu w
ten sam sposób, w jaki Vader użył swej siły przeciw Kenobiemu. Chłopiec zobaczył strach
władcy i wiedział, że jego szansę nieco wzrosły. Zdołał zajrzeć w nagą jazń przeciwnika.
Palpatine milczał przez chwilę, patrząc młodemu Jedi prosto w oczy. Badał swe silne i słabe
punkty.
Wyprostował się, zadowolony z wyniku pierwszego starcia.
 Chętnie dokończę twego szkolenia, młody Sky-walkerze. Kiedyś nazwiesz mnie Mistrzem.
Po raz pierwszy Luke panował nad sobą na tyle, by odpowiedzieć,
 Mylisz się, Nie nawrócisz mnie, jak mojego ojca.
 Nie, mój młody Jedi. To ty się mylisz,., w wielu sprawach.
Palpatine wstał, podszedł do chłopca i jadowity wzrok utkwił w jego oczach. Wreszcie Luke
zobaczył pod kapturem jego twarz: oczy zapadnięte jak grobowce; ciało gnijące pod skórą
pomarszczoną od trujących wichrów, poznaczoną zniszczeniem; uśmiech jak u kościotrupa;
cuchnący oddech.
Vader wyciągnął okrytą rękawicą dłoń, w której trzymał świetlny miecz Luke'a. Imperator wziął
go z satysfakcją i wolno podszedł do wielkiego, okrągłego ekranu wizyjnego. Gwiazda Zmierci
wirowała powoli i księżyc-sanktuarium był widoczny przy samej krawędzi,
Palpatine spojrzał na Endor, potem znowu na miecz.
 A tak, broń Jedi. Bardzo podobna do broni twojego ojca  odwrócił się,  Z pewnością
wiesz już, że ojciec nie powróci z ciemnej strony. Tak też będzie z tobą.
 Nigdy. Wkrótce zginę, a ty razem ze mną  Luke był tego pewien i dlatego pozwolił sobie
na przechwałkę.
Imperator zaśmiał się złośliwie.
 Mówisz chyba o mającym wkrótce nastąpić ataku waszej rebelianckiej floty. Luke poczuł
zawrót głowy. Uspokoił się z wysiłkiem.
 Zapewniam cię, że ze strony twoich przyjaciół nic nam tu nie grozi.
Chłopiec był coraz bardziej zirytowany.
 Wasza wiara w siebie jest waszą słabością
 oświadczył.
 Twoją zaś jest wiara w przyjaciół  Imperator zaczął rozciągać wargi w uśmiechu, lecz w
jego głosie zabrzmiał gniew.  Wszystko, co zaszło, działo się według moich planów. Twoi
towarzysze na księżycu-
-sanktuarium wchodzą w pułapkę. Tak samo jak rebe-liancka flota. Luke drgnął. Imperator
dostrzegł to natychmiast.
 To ja pozwoliłem Sprzymierzeniu uzyskać informację o lokalizacji generatora pola. Jest
bezpieczny, Wasza żałosna grupka nic nie zrobi. Czeka tam cały legion szturmowców.
Luke spoglądał na Imperatora, na Vadera, wreszcie na świetlny miecz w dłoni władcy.
Gorączkowo szukał w myślach możliwości działania. Nagle wszystko wymknęło się spod
kontroli. Mógł liczyć wyłącznie na siebie. A nie do końca nad sobą panował.
Imperator kontynuował z dumą:
 Obawiam się, że generator będzie działał, gdy zjawi się wasza flota. Ale to nie koniec
moich niespodzianek. Nie chcę jednak psuć ci przyjemności.
Z punktu widzenia chłopca sytuacja pogarszała się gwałtownie. Kolejne porażki spadały na
jego barki. Ile zdoła jeszcze wytrzymać? Wyczyny Palpatine przeciwko Galaktyce zdawały się
nie mieć końca. Luke wyciągnął rękę po miecz.
 Z tego miejsca  mówił Imperator  będziesz świadkiem ostatecznej klęski
Sprzymierzenia. A zatem, młody Skywalkerze, także końca waszej żałosnej rebelii.
Luke cierpiał. Wyciągnął rękę dalej, gdy zdał sobie sprawę" z tego, że Palpatine i Vader
przyglądają mu się uważnie. Opuścił dłoń, starał się przytłumić
gniew, próbował odzyskać poprzedni spokój, znalezć jego ośrodek  by zrozumieć, co musi
uczynić. Imperator uśmiechnął się zimno,
 Chciałbyś to dostać, prawda? Nienawiść w tobie nabrzmiewa. Doskonale. Wez swoją broń
Jedi. Użyj jej. Jestem nie uzbrojony. Uderz we mnie. Poddaj się nienawiści. Z każdą chwilą
coraz bardziej stajesz się moim sługą.
Chrapliwy śmiech odbił się echem od ścian, niby pustynny wiatr. Vader wciąż patrzył na
Luke'a nieruchomo.
Chłopiec próbował ukryć cierpienie.
 Nie, Nigdy.
W rozpaczy pomyślał o Benie i Yodzie. Byli teraz elementem Mocy, częścią energii, która ją
kształtowała. Czy potrafiliby swą obecnością zakłócić wizje Imperatora? Nikt nie jest do końca
niezawodny, powtarzał Ben. Imperator nie może widzieć wszystkiego, znać każdej przyszłości,
każdej warstwy rzeczywistości, nad którą chce zachłannie panować.
Ben, pomyślał Luke, jeśli kiedykolwiek potrzebna mi była twoja pomoc, to właśnie teraz. Jak
mam postąpić, by nie doprowadziło to do klęski?
Jakby w odpowiedzi, Imperator uśmiechnął się szyderczo i odłożył świetlny miecz na swój
fotel, niedaleko ręki Luke'a.
 To nieuniknione  oświadczył niezbyt głośno.  To twoje przeznaczenie. Jak twój ojciec,
należysz teraz do mnie.
Luke nigdy jeszcze nie czuł się tak zagubiony.
Han, Chewie, Leia i dziesiątka komandosów podążali labiryntem korytarzy do miejsca, gdzie
na zdobycznej mapie zaznaczono komorę sterowania generatora pola. %7łółte światło padało z
niskiego stropu, na każ
dym zakręcie rzucając długie cienie. Na pierwszych trzech skrzyżowaniach nie spotkali
żadnego żołnierza ani technika.
W salce na czwartym trzymało straż sześciu szturmowców Imperium.
Nie dało się ich ominąć; musieli przejść przez ten korytarz. Han i Leia spojrzeli na siebie i
wzruszyli ramionami. Pozostawała tylko walka,
Wyciągając miotacze wpadli przez wąskie drzwi. Strażnicy jakby ich oczekiwali, gdyż
natychmiast przyklękli i otworzyli ogień. W lawinie laserowych impulsów, odbijających się od
stropu i podłogi, dwaj szturmowcy padli od razu. Trzeci stracił miotacz i ukryty za wielką
chłodziarką mógł tylko siedzieć cicho i nie wystawiać nawet nosa.
Jeszcze dwaj stali za klapą przeciwpożarową i strzelali do każdego komandosa, który [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl